Jednym z pozornie zachęcających celów Emmanuela Macrona było zdobycie i osiągnięcie strategicznej suwerenności Unii Europejskiej. Cóż, z bólem możemy stwierdzić: przez pół roku francuskiej prezydencji w UE – które upłynie w najbliższych dniach – nie udało mu się nic z tego pomysłu zrealizować. Wręcz przeciwnie: Unia Europejska weszła w stan geopolitycznego podporządkowania.
Mianowicie, stała się podporządkowana trzem aktorom: Stanom Zjednoczonym, NATO i stojącej za nimi globalnej elicie jako swoistego „mentora” lub, mówiąc z grubsza, jako kontrolera, głębokiego państwa w angielskiej terminologii.
Wojna rosyjsko-ukraińska, która wybuchła 24 lutego, zasadniczo podważyła szlachetne cele Marcona, ale nie ulega wątpliwości, że od tej pory związek byłby całkowicie bezbronny wobec wspomnianych mocarstw. Bo tak jak kiedyś, w 2003 roku, Francuzi i Niemcy mieli jeszcze dość odwagi, by „nie zgodzić się” na atak USA na Irak, który łamał prawa międzynarodowe i był oparty na kłamstwie – lub przynajmniej częściowo nie - teraz praktycznie każdy krok jest podejmowany przez siły zewnętrzne i robi to zgodnie z Twoimi oczekiwaniami. Wśród nich jest przede wszystkim szereg niepotrzebnych i daremnych sankcji, zwłaszcza w odniesieniu do embarga na ropę, nie mówiąc już o „wiszącym w powietrzu” embargu na gaz, a także niezrozumiały wysiłek, jakim kraje UE wielokrotnie dostarczają Ukrainie broń , zwłaszcza w stosunku do Polaków i Niemców.
Ale generalnie nie są w stanie zrozumieć swoich interesów w tej wojnie, które są odmienne od Amerykanów i globalnej elity, gigantycznych firm skupionych na Światowym Forum Ekonomicznym kierowanym przez Klausa Schwaba, nie potrafią rozpoznać własnych interesów i obejmuje to Macrona, a także, oczywiście, całkowicie niepewnego i pod wieloma względami niezależnego Olafa Scholza, a także kanclerza Niemiec.
Amerykański ekspert ds. polityki zagranicznej NS Lyons opisał niedawno tę paradoksalną sytuację na łamach Mandinera. Cytuję: „Ciekawe, że debaty o strategicznej autonomii pojawiają się tutaj właśnie wtedy, gdy integracja europejska – czy to ze strachu, czy ze złości – zrezygnowała z całej swojej strategicznej autonomii, aby podporządkować się Stanom Zjednoczonym. Oczywiście to tylko zwieńczenie trwającego od kilkudziesięciu lat procesu, w którym Europa dopuściła do tego, by NATO było równoznaczne z tym, że obronność Europy jest całkowicie zależna od Ameryki. I to nie tylko w dziedzinie obronności wojskowej w wąskim tego słowa znaczeniu, ale także w związku między innymi z ochroną strategicznie ważnych sektorów gospodarki, granic, kultury i wartości”.
Precyzyjne zdania, dodam tylko to: ostatnim razem był to wielki poprzednik Macrona, Charles de Gaulle, który w latach sześćdziesiątych nie chciał przyjąć Wielkiej Brytanii do unii, bo wierzył, że pozwoli to wejść Stanom Zjednoczonym Europy jako wielkiej potęgi. Inną sprawą jest to, że po wojnie proces jednoczenia Europy Zachodniej rozpoczął się już z inspiracji amerykańskiej...
Ale oprócz niepowodzenia Macrona w dążeniu do europejskiej suwerenności, poniósł teraz kolejną porażkę: do końca francuskiej prezydencji chciał za wszelką cenę skłonić wszystkie 27 państw członkowskich do porozumienia w sprawie podniesienia globalnego minimalnego podatku od osób prawnych do 15 proc. . Jednak zrobiliśmy to - znowu sami, ale bardzo poprawnie! - zawetowaliśmy to. Macron czuje, że napluliśmy mu do zupy, więc już zadeklarował, że zrobią wszystko, by Węgry wycofały swoje weto. W rzeczywistości, dodał groźnie, są gotowi pójść na kompromisy, ale tylko do tego czasu.
A jeśli się utrzymamy, co zrobi Macron, nasz „wielki przyjaciel”? moglibyśmy zapytać.
Zarysowuje się już odpowiedź wielkiego kombinatora Macrona: a jest nią nic innego jak fakt, że poza Węgrami pozostałe 26 krajów zgadza się na wprowadzenie 15-procentowego podatku w ramach tzw. współpraca. Nawiasem mówiąc, ogłosił to Clément Beaune, francuski sekretarz stanu ds. europejskich.
Zwróć uwagę na tę koncepcję: wzmocniona współpraca. To może być najnowsza broń Unii przeciwko nam, Węgrom, w innych kwestiach – na przykład sankcji wobec Rosji!
Wszystko, co mogę powiedzieć, to: uważajcie na Macrona, który jest tylko przyjacielem tak długo, jak wymagają tego jego interesy!
Źródło: naród węgierski
Zdjęcie: MTI/EPA/AFP pool/Ludovic Marin