Kłopoty po lewej stronie mogą być duże, może nawet większe. Toksyczna surowica chronicznego braku prawdomówności wniknęła w dusze głównych kolonistów i chcących się im podporządkować podwładnych do tego stopnia, że ​​po prostu nie są w stanie wyjść z tej sytuacji. Mówić szczerze. Przynajmniej ze sobą.

Dla nich hasło kampanii, że Węgry idą do przodu, a nie do tyłu, . neomarksistowskich kręgach Gyurcsány'ego

Przedstawiciel DK András Arató na to Po czterech latach pracy w końcu udało im się znaleźć główną przyczynę miażdżącej wyborczej porażki. Nie uwierzą, że Arató był w stanie stawić czoła światu z poważną miną, że to Fidesz jest odpowiedzialny za ich paskudny upadek. Nie dodał tego, ale wszyscy myśleliśmy o mantrze i oczywiście o Viktorze Orbanie.

To wy zmusiliście opozycję do kandydowania na wspólną listę” – powiedział oskarżyciel w swoim ostatnim kłamstwie udającym wielką prawdę.

Innymi słowy, oznacza to, że tak naprawdę nie ma konkretnej osoby odpowiedzialnej za masowy upadek. Oczywiście Márki-Zayu , i odwrotnie, ale każdy węgierski prezenter zajmujący się polityką wie, że prawdziwym liderem jest Ferenc Gyurcsány . Gdyby nie chciał współpracy, nie byłoby współpracy, to jak dwa do dwóch.

Świadczy o tym wiele cytatów. Máté Kocsis zacytował komunikat opublikowany 28 grudnia 2020 r. na Facebooku Koalicji Demokratycznej:
Rok 2020 był rokiem historycznym pod względem jedności opozycji. To, co mówiliśmy w DK od czasu naszego powstania, spełniło się w tym roku: opozycja będzie startować na wspólnej liście w 2022 roku”.

Czy widzisz w tym stwierdzenie wskazujące na jakikolwiek rodzaj zewnętrznego przymusu? Jest tylko jedno zdanie przewodnie dotyczące korzeni, które DK powiedziała już od momentu powstania, że ​​wspólna lista musi zostać utworzona w dziedzinie opozycji.

Kilka miesięcy później, w marcu 2021 r., w corocznym podsumowaniu Gyurcsány powiedział: „W minionym roku „najlepszą rzeczą, jaka nam się przydarzyła, jest to, że narodziła się patriotyczna, europejska, demokratyczna opozycja wobec reżimu Orbána” – odnotował Infostart.hu . .
Dodał: "Niedemokratyczna rywalizacja na Węgrzech trwa od dawna, (...) opozycja ma szansę na zwycięstwo i "przywrócenie normalności" tylko wtedy, gdy zaprezentuje się jako wspólna siła polityczna i wyborcza."

Bezpośrednio po wyborach Gyurcsány również w ten sposób bronił koalicji Infostart.hu : „ Każdy, kto uważa, że ​​partie opozycyjne miałyby większe szanse indywidualnie, nie rozumie węgierskiego systemu wyborczego”.

A na swoim Facebooku napisał: „Jeśli istnieje ważny rozwój i wynik, który należy zachować z ostatnich czterech lat – w strukturze polityki – to jest to jedność opozycji”.

Nie sposób wiedzieć, co ostatnio działo się w szeregach Koalicji Demokratycznej, ale nieuchronna kwestia odpowiedzialności Ferenca Gyurcsány'ego coraz częściej pojawia się w opinii publicznej. Zatem fakt, że Gyurcsány jest osobą odrzuconą w węgierskiej polityce oznacza, że ​​żadna lewicowa partia nie może z nim odnieść sukcesu. status quo trzeba utrzymać na rozkaz , tak by wysokiej jakości egzystencja lidera i jego bliskich, oparta na wielomilionowych pensjach, była zapewniona co najmniej do maja 2026 r.

Wiele osób już o tym wspominało w kampanii: po lewicy celem jest tylko zapewnienie sobie środków do życia, zasada „mało pracy, dużo pieniędzy” , nic więcej.

To naturalne, że jest to oczywiste oszustwo wobec wyborców. Ta lewica wyróżnia się też tym, że ich chamstwo i złośliwość nie znają granic, a ich relacje z wyborcami są najmniej zainteresowane.

Na szczęście wyborcy tak nie myślą. Najnowsza ankieta przeprowadzona przez Nézőpont wykazała dalszy spadek popularności lewicy. DK ma 6 proc., pozostali „sojusznicy” nawet nie weszliby do parlamentu. (Jobbik, Momentum 4, LMP, MSZP, Dialog 1-1 proc.)

Ale może po to, żeby położyć kres odwiecznemu poszukiwaniu odpowiedzialności, żeby Gyurcsány nie wylądował na skraju dywanu, wymyślili, że to Fidesz, a nie Gyurcsány, jest odpowiedzialny za upadek lewicy, bo to on narzucił im sojusz.

Jednak Arató sugeruje, że byli przeciwko niemu rękami i nogami. Wiemy: zły Fidesz właśnie taki jest.

Pamiętają, że jedna z wielkich scen w filmach burleskowych zawsze obejmuje rzucanie ciastem, kiedy strony sporu wpychają sobie ciasto piankowe w twarze. Cóż, w DK mogą to zrobić nawet łopatą.

Próbują rzucić ciasto piankowe na obraz przeciwnika, ale im się to nie udaje, po prostu uderzają się w twarze. Nawet na lewicy mało kto wierzy węgierskiemu głosowi Gyurcsány'ego Andrása Arató, który wskazuje na Fidesz i Orbána.

Chroniczny brak mówienia prawdy może do tego doprowadzić.

Źródło: 888.hu

Autor: József K. Horváth

Zdjęcie: Magazyn flagowy