Już po raz czwarty odbędzie się Otwarcie Sezonu Publicznego Tranzit i Gondolatexpo, podczas których debatować będą politycy partii rządzących i opozycji, a swoje opinie wypowiedzą także znane osoby publiczne. Piątkowy program popołudniowy otworzyli Bence Rétvári i Péter Márki-Zay, ich debata była transmitowana na żywo na profilu Tranzit na Facebooku.

Rozmowa rozpoczęła się od oceny wyborów z 3 kwietnia, w których odrzucony kandydat lewicy na premiera powiedział, że jego zdaniem zastąpienie Fideszu przez opozycję jest misją niemożliwą. Nadal jednak uważa program opozycji za dobry.

Bence Rétvári ocenił zwycięstwo Fidesz-KDNP jako bezprecedensowe od czasu zmiany ustroju. Lewica zmieniła taktykę, ale nie strategię. Taktyka polegała na tym, aby nie wyjeżdżać osobno, ale iść razem. Ale strategia się nie zmieniła, lewica nadal obserwowała Węgry z Brukseli, więc wynik był ten sam – dodał sekretarz stanu.

Były kandydat na premiera lewicy unikał pytania o to, jak się czuł, gdy po klęsce wyborczej stanął z rodziną na scenie, zawiedziony przez sojuszników.

Omówiono również referendum w sprawie ochrony dzieci, które odbyło się w dniu wyborów, w którym Péter Márki-Zay stwierdził, że jego zdaniem było to referendum odbiegające od normy, podobnie jak sama ustawa.

Reagując na to, Bence Rétvári powiedział, że chociaż referendum nie przeszło, tak wiele osób nigdy wcześniej nie głosowało. Bo ludzie myśleli, że to ważne. W moim okręgu wyborcy czuli się nieswojo z powodu wulgaryzmów, które nabazgrali na karcie do głosowania. Czy jesteśmy duchowym dołem? Kiedy politycy lewicy zachęcali wszystkich do pisania zwykłych rzeczy na papierze. Nie szanuj instytucji, wyśmiewaj ją. A my jesteśmy dołem intelektualnym i prowincjonalnymi – pytał Bence Rétvári.

Podczas rozmowy poruszono także kwestię redukcji użyteczności, gdzie Bence Rétvári powiedział, że nie ma wątpliwości, że lewica od 10 lat mówi, że redukcja użyteczności jest nie do utrzymania. Partie rządzące nadal chronią ceny mediów, a Węgrzy płacą ułamek cen rynkowych.

Patriarcha Cyryl został nazwany przez Márki-Zay podżegaczem wojennym. Parlamentarny sekretarz stanu MSW zacytował papieża Franciszka, który powiedział, że powinniśmy być po stronie pokoju. Rétvári wyjaśnił, że to bardzo smutne, że lewica nie szuka rozwiązania, ale mówi o dostawach broni. Márki-Zay zwrócił uwagę, że wzrost cen energii nie jest efektem sankcji, bo pojawił się już wcześniej.

Atakowałeś program budowy domów jako faworyzowanie bogatych. To jest lewicowa retoryka, która opiera się na zazdrości. To, co służy Węgrom, to dobro - skomentował działania rządu Bence Rétvári.

Dodał, że dzięki powiększeniu się miejsc pracy przestępczość już się zmniejszyła, dlatego warto utrzymywać niskie podatki i wspierać biedniejsze warstwy społeczne, a nie budować na zazdrości. Márki-Zay powiedział, że w programie lewicy jest też podwyższenie podatków dla bogatych, tutaj jako przykład podał rodzinę Orbánów, ale zaznaczył, że

Ferenca Gyurcsány też można opodatkować, on też ma miliardową fortunę, dorobił się też czysto polityki.

Powiedział to pomimo faktu, że były premier był nadal sojusznikiem Márki-Zaya i wzajemnie sobie dowodzili.

Według wspólnego kandydata lewicy, mimo 6,5-proc. wzrostu gospodarczego, wypadamy słabo i właśnie dlatego, jego zdaniem, z Węgier wyemigrowało milion osób. Bence Rétvári pociągnął go za to do odpowiedzialności. Zapytał, skąd ma te dane, bo tej liczby nie ma w Eurostacie, a były kandydat nie potrafił podać źródła.

Márki-Zay następnie zaatakował Rétváriego, prosząc go o podanie liczby, a sekretarz stanu zwrócił uwagę na fakt, że kandydat na premiera nie może rzucać liczbami, nie znając ich dokładnie.

Całą dyskusję można obejrzeć tutaj:

Źródło: Vasárnap.hu