Od lipca poparcie dla partii rządzącej spadło o siedem punktów procentowych, do 47 proc., ale latem osłabła także jej lewicowa opozycja. Według sondażu Instytutu Viewpoint, gdyby wybory odbyły się w niedzielę, Fidesz wygrałby z dużą przewagą.

Po wyborach – zgodnie z często obserwowanym zjawiskiem wyłaniania zwycięzcy – poparcie dla Fideszu nawet wzrosło. Jego wynik 52 proc. wśród krajowych wyborców wzrósł do 55 proc. w czerwcu i 54 proc. w lipcu. Latem nastąpił jednak przełom: w ostatnich dniach sierpnia rządząca partia miała za sobą zaledwie 47 proc. węgierskich wyborców, z czego dwa punkty procentowe można uznać za wyborców skrajnych, czyli łatwo oderwanych.

Przyczyną wyraźnego spadku, jaki nastąpił w ciągu ostatniego półtora miesiąca, mogą być przede wszystkim rosnące ceny energii w związku z odpowiedzią Rosji na zachodnie sankcje, a także przyspieszona inflacja i pesymistyczne nastroje konsumentów.

Lewicowa opozycja partii rządzącej nie mogła skorzystać na osłabieniu Fideszu, a nawet ogólne poparcie lewicy uległo dalszemu osłabieniu. Można zaobserwować spadek na całym rynku politycznym.

Ci, którzy opuścili obóz Fideszu, stali się niepewni, a nie opozycyjni. Ta niepewna grupa, która wzrosła do 11 proc., obejmuje obywateli, którzy nie głosują na żadną listę partyjną, ale nadal są aktywni. Sześć partii lewicowych, które wiosną przedstawiły wspólną listę, w lipcu mogło jeszcze przemówić do 17 proc. wyborców, a pod koniec sierpnia tylko do 16 proc. Bezczynność partii wspólnej listy, niewidzialność partii Karácsony bez Gergely'ego Karácsony'ego i rozłam Jobbiku pogorszyły szanse wyborcze lewicy. Tylko DK była w stanie, z marginesem błędu, umocnić się o jeden punkt procentowy (do 6 punktów procentowych), co nie jest zaskakujące, ponieważ tylko Gyurcsány był w stanie zwrócić się do opinii publicznej ze swoimi komunikatami o „przygotowaniach” latem. Podobnie jak DK, Mi Hazánk również wzmocnił się z 5 do 6 punktów procentowych.

Obecnie lewicowe partie opozycyjne, nawet z wyborcami niepewnymi co do swoich preferencji partyjnych, ale mogą poprzeć lewicową wspólną listę, mogą mieć za sobą maksymalnie 32 proc. poparcia. Jednocześnie ze względu na spory wewnątrz i pomiędzy lewicowymi partiami opozycyjnymi stworzenie wspólnej listy na wzór tej z wiosny wydaje się obecnie mało prawdopodobne. Nie tylko zdolność tych partii do rządzenia, ale także zdolność opozycji została w ostatnich miesiącach poddana w wątpliwość.

Źródło: Instytut Punktu Widzenia

(Obraz nagłówka: MH)