Dobrev nie może już oszukiwać Węgrów europejską płacą minimalną. Klára Dobrev nie chce schodzić z martwego konia: chce powiedzieć Węgrom, że spełniła to, co obiecała: będzie europejska regulacja płacy minimalnej.

I rzeczywiście, unijna dyrektywa o płacy minimalnej została uchwalona, ​​ale nie ma to nic wspólnego z tym, co obiecało Dobrev. Przedstawiciel PE Ádám Kósa zwrócił uwagę w swoim oświadczeniu dla Hír TV, że Dobrévowie obiecali Węgrom luksemburską płacę minimalną. A ten projekt dotyczy tylko tego, jak ustalić płacę minimalną w każdym państwie członkowskim.

Nicolas Schmit, Komisarz UE ds. Zatrudnienia i Praw Socjalnych, oświadczył w Strasburgu:

„Te kraje UE, w których płaca minimalna jest chroniona układami zbiorowymi, nie będą zobowiązane do wprowadzenia przepisów. Państwa członkowskie powinny ocenić, czy ich istniejące przepisy dotyczące płacy minimalnej są odpowiednie do zapewnienia godnego poziomu życia, biorąc pod uwagę ich własne warunki społeczne i gospodarcze”.

On dodał,

„Podejmując odpowiednie środki, Komisja Europejska będzie respektować kompetencje krajowe i uwzględniać specyfikę systemów krajowych”.

Ale Nicolas Schmit stwierdził już w 2019 r.: „nie ma planów jednolitej płacy minimalnej w Unii Europejskiej, ponieważ różnice gospodarcze między państwami członkowskimi są zbyt duże”.

Niezależnie od tego Dobrevowie trwali w swoim zwyczaju oszukiwania Węgrów, niech mają nadzieję, że: Węgry mają też najwyższą płacę minimalną w UE, która wynosi 2257 euro w Luksemburgu, 332 euro w Bułgarii i 542 euro w naszym kraju. Tymczasem oni pieką swój żałosny polityczny stek w ogniu kłamstw.

We wczorajszym wystąpieniu Klára Dobrev nie tylko świadomie stwierdziła nieprawdę, ale także celowo, ale bez podstaw, złorzeczyła rządowi i premierowi. Po pierwsze stwierdził, że rozporządzenie to jest „wiążące dla rządów”. Co powiedział Schmit? Że państwa członkowskie „nie będą zobowiązane do wprowadzania ustawodawstwa”.

Potem zaczął rzucać się na Orbána w taki sposób, że nabrzmiały mu mięśnie karku. Mówił tak:

„Węgierski premier sprzeciwia się wszystkiemu, co jest Europą. Wiem, że on też się z tym zmierzy.

Następnie na koniec swojego przemówienia dodał czerwony ogon Gyurcsányist:

„Naszym zadaniem jest zapewnienie, aby Węgrzy również mieli sprawiedliwą europejską płacę. Będziemy."

Czy oni to zrobią? Cholera, robią!

Cały ten cyrk z minimalną płacą był dobry tylko dla Dobrev, żeby dostać się do Parlamentu Europejskiego z tymi bzdurami Makuty. I tam, poza atakowaniem Węgier i interesów narodu węgierskiego na każdym możliwym forum, nie zrobił nic innego. Był na czele wspierania migracji i szerzenia genderyzmu i nieustannie pracuje nad tym, aby nasz kraj nie otrzymał funduszy unijnych, na jakie zasługuje.

W porównaniu to jest to

w ostatniej debacie zdążył wspomnieć, że w zeszłym roku Węgry były pierwszymi w Unii Europejskiej, gdzie podwyżka płacy minimalnej była największa, albo że płaca minimalna w wysokości 200 000 forintów jest dużo wyższa niż średnia płaca za rządów Gyurcsány'ego.

Na szczęście każdy zdrowy na umyśle Węgr wie już, że lewica kierowana przez Gyurcsány-Dobreva nigdy nie reprezentowała interesów narodu i narodu węgierskiego.

Choć są najsilniejszą partią opozycyjną, ich popularność sięga zaledwie pięciu, sześciu procent w porównaniu z 47 procentami Fideszu i ciągłym wygrywaniem wyborów uzupełniających.

Źródło: 888.hu

Wyróżniony obraz: MTI/Attila Kovács