Znaczenie konsultacji narodowych polega na tym, że znając ich wyniki, rząd może negocjować z silniejszym autorytetem w Unii Europejskiej – stwierdził politolog Zoltán Kiszelly w oświadczeniu dla Magyara Hírlapa, który mówił też o tym, że rząd cieni DK służy celom lewicowych walk wewnętrznych, a przesłanie jej przewodniczącego Komisji Europejskiej do Włoch ujawniło prawdziwe oblicze Brukseli.

„Rząd zawsze inicjuje konsultacje w sprawach ważnych dla węgierskiego społeczeństwa, a chodzi o to, że alternatywy mogą kolidować” – powiedział Zoltán Kiszelly, dyrektor Centrum Analiz Politycznych Századvég. – Demokracja rozwija się dzięki ścieraniu różnych alternatyw i nawet teraz możemy dyskutować o różnych opiniach na temat sankcji. Chodzi o demokratyczną, szeroką debatę, dzięki której rząd uzyska jasny obraz stanowiska większości Węgrów, na podstawie którego rząd będzie miał silny mandat w Brukseli podczas omawiania sankcji. Widzieliśmy to również w przypadku migracji. Już wtedy Viktor Orbán mógł śmiało powoływać się na fakt, że taka jest opinia większości Węgrów iz tym mandatem węgierskie społeczeństwo wysłało go do Brukseli.

Zdaniem analityka, lewica stara się unikać debaty i dewaluować ogólnokrajowe konsultacje, bo zazwyczaj jest po stronie przegranych. Powiedział, że wyrzucą gorące kartofle. Podczas ogólnokrajowych konsultacji i późniejszego referendum opowiedzieli się za imigracją, jeśli chodzi o migrację. Nie są popularni w kraju, nie mają wsparcia, więc polegają na zagranicy, co widzieliśmy teraz. Coś trzeba dać za pływające dolary, dlatego krajowa lewica zawsze reprezentuje stanowisko globalistyczne, ponieważ stamtąd otrzymuje wsparcie. Widzieliśmy to w odniesieniu do pieniędzy Márki-Zaya. Jesteśmy w takim samym położeniu jak w kwestii migracji, kiedy oni popierali opinię proimigracyjną, a teraz są za sankcjami, czyli nie reprezentują interesów Węgier, np. żeby nasz kraj był wyjątkiem dla przesyłu gazu, podobnie jak w przypadku transportu ropy, ponieważ jesteśmy bardziej zależni od transportu rurociągami, ponieważ nie mamy portu morskiego.

Lewica od razu przyjmuje niepopularne stanowisko Brukseli, dlatego woli uniknąć debaty w drodze konsultacji narodowych – stwierdził Zoltán Kiszelly.

Analityk przypomniał, że pomysł pułapu cenowego został podniesiony przez G7 w sprawie ceny ropy, który związek próbowałby wyegzekwować w przypadku gazu, ale żaden z pomysłów nie powiódł się. Opierały się one na fakcie, że istnieje kartel OPEC zrzeszający największe kraje wydobywające ropę iw oparciu o ten model miałby powstać kartel zakupowy, tak aby związek mógł działać jako jeden nabywca. Wtedy można by kupować w większych ilościach, co skutkowałoby większym rabatem, ale ze względu na infrastrukturę fizyczną Rosja może dostarczać najszybciej i najtaniej. Ponieważ nie mogą uniknąć Rosji, nawet jeśli spróbują z pułapem cenowym i kartelem zakupowym, pomysły te są skazane na niepowodzenie, ponieważ Katarczycy, Norwegowie i Amerykanie również powiedzieli, że nie będą sprzedawać gazu taniej. W sensie fizycznym nierozwiązywalne jest, by Unia otrzymywała gaz tanio, szybko iw dużych ilościach – stwierdził politolog.

Zoltán Kiszelly zwrócił uwagę, że idee polityczne w Brukseli zawsze zderzają się z rzeczywistością. Strzelili sobie w stopę rezygnując z rosyjskiej ropy i gazu, ale alternatywa jest droższa i tworzy nowe zależności, czyli chcą zastąpić zależność rosyjską zależnością amerykańską. Problem - że środki te przynoszą korzyści tylko Stanom Zjednoczonym - jest nagłaśniany w coraz większej liczbie amerykańskich gazet.

„Przywódcy Brukseli uciekają, chcą raz na zawsze pozbyć się rosyjskich źródeł energii i nie dbają o potrzeby doraźne” – powiedział politolog. - Istnieją wyliczenia, według których, ze względu na cenotwórczy efekt sankcji i rosyjskich kontrsankcji, Europa będzie musiała w tym roku zapłacić za nośniki energii o miliard euro więcej niż w roku ubiegłym. Tę bezlitośnie ogromną sumę trzeba zapłacić obywatelom Europy. W perspektywie średnio- lub długoterminowej mogą powstać trasy alternatywne, może też nastąpić zmiana technologiczna wraz z szybszym rozwojem zielonej energii, ale ta polityka będzie ofiarą dobrobytu, a europejska klasa średnia znacznie ucierpi, a dziesiątki tysięcy małych i średnie przedsiębiorstwa będą bankrutować.

Pełny artykuł Magyar Hírlap można przeczytać tutaj.

Autor: Zsolt Sütő-Nagy

Zdjęcie: CÖF