Chociaż reprezentacja Węgier w piłce nożnej przegrała u siebie 0:2 z broniącymi tytułu mistrzami Europy Włochami w ostatniej rundzie Ligi Narodów, straciła miejsce w finałowej czwórce, ale ich występ w sześciu meczach był znakomity, a zespół znacznie przekroczył wcześniejsze oczekiwania.
Ostatni mecz na zawsze pozostanie w pamięci ze względu na pożegnanie Ádáma Szalai, kiedy kapitan pożegnał się z drużyną narodową, a także sposób, w jaki ponad 60 000 widzów świętowało drużynę narodową. Świętujmy i my, bo znowu "mamy drużynę"!
Nawet nie zliczymy i nie chcemy, ile razy i ile razy słyszeliśmy na stadionach w trakcie i po meczu reprezentacji od połowy lat 90. do połowy 2010 r., czyli przez około dwie dekady, gdy fani desperacko skandują, pytając: „Gdzie jest nasz zespół?”
Cóż, teraz możemy definitywnie powiedzieć, że mamy zespół.
Po euforii Mistrzostw Europy 2016 zniknęła, ale nigdy tak jak wcześniej. Ponadto rzesza kibiców, z którą reprezentacja stała się niemal jednością, stała za nią nawet w najtrudniejszych chwilach, dodawała zawodnikom wiary i ściągała ich z powrotem na boisko.
Tym meczem Ádám Szalai pożegnał się z reprezentacją narodową i fantastyczną rzeszą fanów: „Jeśli spojrzymy skąd pochodzimy, musimy podziękować Marco Rossiemu, który wraz ze swoim sztabem stworzył drużynę, która ich siła. Mam nadzieję, że w nadchodzących latach wszystkie nasze młode talenty dojrzeją i będziemy mogli kontynuować tę podróż” – powiedział Ádám, który nosił koszulkę z grzebieniem 86 razy, wyprzedzając w ten sposób Ferenca Puskása i dołączając do Gyula Grosics na siódmym miejscu w rankingu wszechczasów.
Reprezentacja zagra w listopadzie: najpierw w Luksemburgu 17-go, będzie gościem gospodarzy w klasie C Ligi Narodów (którzy grali 3:3 z Turkami, którzy wygrali grupę m.in. w Stambule), a trzy dni później, 20 listopada, w Puskás Arena wita Greków. Jak pisaliśmy powyżej, będzie to oficjalny mecz pożegnalny byłego kapitana drużyny Balázsa Dzudzsáka.
Źródło i pełny artykuł: Origo
Wyróżniony obraz: Origo/Sándor Csudai