Zgodnie z nową ustawą Demokratów rodzice w amerykańskim stanie Wirginia, którzy nie pozwalają dziecku na określenie własnej tożsamości płciowej, mogą zostać pozwani. Demokratyczna polityczka Elizabeth Guzman rozszerzyłaby prawną definicję wykorzystywania dzieci, obejmując zakaz posiadania przez dzieci własnej transpłciowej tożsamości płciowej.

„Tworzenie praw otaczających „prawa” osób transpłciowych jest niepokojąco podobne do koncepcji widmowych dowodów zaczerpniętych z procesów czarownic w Salem” – czytamy w artykule opublikowanym przez Zerohedge, który odzwierciedla procesy legislacyjne zachodzące w amerykańskim stanie Jak zauważono w artykule, tożsamość transpłciowa jest koncepcją czysto subiektywną, z „zerowymi konkretnymi dowodami na jej poparcie”. Zdaniem autora artykułu, aby rozwinąć tożsamość trans, wystarczy po prostu powiedzieć, że należy się teraz do fikcyjnej płci, a wokół niej powinien kręcić się cały świat.

Będą oceniać na podstawie nieudowodnionych twierdzeń

Wracając do paraleli z procesami czarownic, autor przypomniał, że podczas masowych polowań na czarownice wystarczyło przyjąć zeznania oparte na zwykłych fabrykacjach, aby skazać osoby podejrzane o czary.

„Świadkowie mogli powiedzieć, że duchy lub dusze powiedziały im, że oskarżony jest opętany przez diabła, a sąd musiał przyjąć te bezpodstawne oskarżenia jako dowód” – wspomina autor, który mówi, że ustalanie tożsamości płciowej działa dziś podobnie.

„Podobnie, zgodnie z przepisami dotyczącymi tożsamości płciowej, osoba może powiedzieć, że jest transpłciowa i oskarżyć innych o naruszenie ich„ praw ”, gdy odnoszą się do nich, używając zaimka innego niż preferowany”. (W języku angielskim zaimki „he” (rodzaj męski) / „ona” (rodzaj żeński) / „it” (rodzaj nijaki) są odpowiednikami węgierskiego „ő” - przyp.

Jak wskazuje autorka, definicja tożsamości płciowej wykracza daleko poza osobiste odczucia. Praktyczny aspekt tego często prowadzi do wykorzystywania seksualnego. „Biologiczny mężczyzna może nagle zdecydować, że jest kobietą, która chce korzystać z publicznej toalety dla kobiet, ponieważ jest nieletnia dziewczyna, na którą poluje. Ale nie musisz udowadniać, że jesteś kobietą, i nie powinieneś być powstrzymywany. Musimy zaakceptować jego tożsamość wyłącznie na podstawie jego własnej subiektywnej wypowiedzi, w przeciwnym razie kwestionujemy płeć tej osoby” – pisze autor, który stwierdza, że ​​dzięki zastosowaniu praw tras zjawisko, które każdy, kto chce działać w oparciu o zdrowy rozsądek, stał się złym człowiekiem, zwyciężył.

Prawo podmiotowe jest końcem wolności

Według autora wprowadzenie prawa podmiotowego do prawa oznacza koniec wolnego społeczeństwa. - "Większość dowodów trafia w ręce szaleńców i dyktatorów, którzy mogą następnie sfabrykować własną prawdę, jak im się podoba" - powiedział.

W artykule przypomniano, że demokratka z Wirginii, Elizabeth Guzman, planuje na jesiennej sesji parlamentu stanu Wirginia przedstawić projekt ustawy, który rozszerzy zakres wykorzystywania dzieci na rodziców, którzy nie pozwalają swojemu dziecku na określenie własnej tożsamości płciowej. Według autora największym niebezpieczeństwem jest to, że daje to dzieciom taką władzę, że w przypadku wykorzystania lub nadużycia rodzice mogą łatwo znaleźć się pod kontrolą organów ochrony dzieci.

Zgodnie z ustawą Demokratów rodzic, który nie pozwala swojemu dziecku na określenie własnej tożsamości płciowej, może zostać oskarżony o wykroczenie, a nawet przestępstwo.

Ustawa miałaby reedukować rodziców

Według pomysłu Elżbiety Guzman stosowanie prawa odpowiadałoby temu, jak do tej pory funkcjonowała ochrona dzieci. Upoważniony specjalista rozmawiałby z dzieckiem, które następnie informowałoby organ ds. ochrony dzieci. A zanim zainterweniuje ochrona dzieci, oprócz pracowników socjalnych skarga zostanie rozpatrzona przez policję.

Propozycja Demokratów została zaatakowana przez wielu republikańskich polityków, którzy twierdzili, że takie prawo kryminalizuje rodziców, którzy odmawiają podporządkowania się ideologii gender. Jednak według Guzmana prawo to praktycznie „edukuje” rodziców, ponieważ uważa, że ​​​​tylko pogłębia istniejącą historię ochrony dzieci, mówiąc „nie maltretuj swojego dziecka!”. dodaje do podstawowej zasady, że „nie wykorzystuj swojego dziecka, ponieważ należy do LGBTQ”. Liberalny polityk odwołał się też do Biblii, bo według niego ta ustawa tylko przekazuje biblijne nauczanie, że każdego należy akceptować takim, jakim jest.

Nie da się tego udowodnić przed sądem

Kwestionując poglądy Guzmana, autor artykułu przypomniał jednak, że stworzenie takiego prawa wymaga definicji prawnych. Jednak, jak napisał, „nie ma naukowych wskaźników tego, co czyni dziecko lub kogokolwiek innego„ transpłciowym ”. W związku z tym nie jest możliwe udowodnienie przed sądem, że rodzic „znęcał się” nad „dzieckiem trans”, ponieważ nie ma sposobu, aby dokładnie udowodnić, że dziecko jest trans”. Według autora, poza wyjątkowo małym odsetkiem osób cierpiących na chorobę psychiczną zwaną dysforią płciową, której zdiagnozowanie wymaga lat terapii psychologicznej, nie ma obiektywnych dowodów na transtożsamość. Z drugiej strony autor artykułu przypomina, że ​​uczucia skrzywdzonego dziecka nie mogą dawać organowi ochrony dziecka podstawy do ograniczania praw rodziców.

Ideologia gender stała się ruchem politycznym

Według autora ruch transtożsamości nie jest ruchem swobód obywatelskich, ale ruchem politycznym. Osoby LGBTQ mają dokładnie takie same prawa jak wszyscy inni. W przeciwieństwie do tego ruch trans domaga się nadzwyczajnych uprawnień i specjalnego traktowania. – „Chcą mieć możliwość wpływania na myślenie i zachowanie innych zgodnie z własnymi zachciankami, co jest po prostu nie do przyjęcia”.

Demokratyczna ustawa jest również wadliwa, ponieważ zadaniem rządu nie jest edukowanie rodziców, a ideologicznie stronniczy biurokraci nie są w pierwszej kolejności uprawnieni do porad rodzicielskich. „Zadaniem rządu jest jedynie ochrona praw obywateli zgodnie z konstytucją. Zaimki określające płeć i uczucia osobiste nie korzystają z ochrony konstytucyjnej. Jednak wolność słowa jest chroniona”.

Zdaniem autora Demokrata Guzman nie zna Biblii, bo w tej księdze jest lista zakazanych zachowań. Jak napisał, nie każdy może zgadzać się z każdym punktem na liście, ale „akceptacja przez wszystkich” nie jest bynajmniej wymogiem religijnym.

„Niektórych ludzi i zachowań nie należy akceptować, bo prowadzą do schyłku i upadku cywilizacji” – napisał autor, dodając, że to

biblijna lista zakazów obejmuje dzieci dyktujące rodzicom, a także zakaz umieszczania chorych psychicznie na stanowiskach władzy.

Według autora „tysiące lat obserwacji nauczyły nas tego, ale lewicowcy myślą, że wiedzą lepiej”. Zakończył swoje przemyślenia stwierdzeniem, że Elizabeth Guzman i ideologiczni fanatycy tacy jak ona powinni zostać jak najszybciej usunięci z urzędu, ale wydaje się o wiele bardziej prawdopodobne, że Ameryka będzie musiała znieść więcej ich szaleństwa, zanim ludzie w końcu będą mieli dość.

Źródło: hirado.hu