„Jesień roku w Brukseli – Orbánowie są jeszcze bardziej nikczemni, niż nam się wydaje. Balázs Hidvéghi, brukselski najemnik premiera Felcsúta, chciał uniemożliwić Węgrom, przedsiębiorstwom i gminom uzyskanie unijnych pieniędzy. Poinformował o tym przedstawiciel DK UE Sándor Rónai”. - przyniósł dekásist To jest brudna strona o nazwie esencja.
Fidesz chciał mieć pewność, że jeśli rząd nie dostanie unijnych pieniędzy, to Węgrzy, przedsiębiorstwa i gminy też ich nie dostaną.
- stwierdził Sándor Rónai, przedstawiciel Koalicji Demokratycznej w Parlamencie Europejskim, podczas piątkowej konferencji prasowej online. Szantaż Orbána nie zadziałał, a fikcyjne środki okazały się niewystarczające, dlatego Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której zalecił Komisji Europejskiej zamrożenie funduszy unijnych przeznaczonych dla Węgier.
W uzasadnieniu podkreślił, że w tekście decyzji jest napisane, że jeśli rząd nie otrzyma środków unijnych, to UE musi je nadal przekazywać ludziom i przedsiębiorcom za pośrednictwem samorządów.
Proszę! Oto komunistyczny eb.
O czym towarzysze tu rozmawiają? Ano o tym, że rząd Viktora Orbána, który ma jedną z największych legitymacji w Europie, nie powinien dostać należnych Węgrom unijnych dotacji, a raczej je dostanie. Oczywiście nie byliby chętni do dawania pieniędzy pomarańczowym samorządom, jak również biznesom związanym z rządem, ale Gyurcsánys chętnie by wydali pieniądze na pieniądze należne węgierskiej ojczyźnie, daliby sporo tego jako prezent na święta, a dokładniej dla sił, które je utrzymują, dla swoich samorządów, coś dla własnych biznesów, swojej sieci firmowej, żeby ten biedny Bajnai nie musiał ciągle szukać toczenia dolarów, oto poparcie, które można uzyskać od lewicowego PE.
Znane komunistyczne tempo: wszystko jest nasze! W 1919 roku Béla Kun ukradł majątek narodowy i uciekł z nim za granicę, a od 1949 roku Rákosi-Kádár i Apró Dögei, których znamienity następca, niesłychany i pełnoletni Gyurcsány, chce ukraść ogromną unijną sumę należną naród.
Oczywiście, że jest
Co roku Węgry przekazują znaczące miliardy euro na utrzymanie Unii Europejskiej, udzielają ulg podatkowych swoim firmom, chronią Europę przed napływem migrantów za własne pieniądze i mógłbym wymieniać w nieskończoność.
I tutaj podejście internacjonalistyczno-globalistyczne reprezentowane przez coraz bardziej jednobiegunową opozycję kierowaną przez Gyurcsány'ego i jego żonę można zobaczyć w akcji.
Dlaczego nie ma potrzeby silnego narodu i dlaczego istnieje potrzeba federacji, rządu światowego i tak dalej?
No, żeby pieniądze i majątek należący do narodu znalazły się w posiadaniu ściśle określonego kręgu i ta awangarda umacniała swoje twierdze, nawet jeśli nie da się tego osiągnąć ani wyborami, ani czerwoną rewolucją.
Mam dla nas złe wieści! Oni są spóźnieni! W duchu Węgry są suwerennym narodem liczącym 15 milionów ludzi, który ma bardzo obronne zamki na granicy stąd i dalej! Martwi ich dodatkowo fakt, że prawica w Europie ma ogromne rezerwy i zbliża się wielkimi krokami, za półtora roku wybory do PE, które mogą całkowicie zmieść hegemonię lewicy zależnej od Ameryki i utkanej z Sorosa spekulacje.
A Gyurcsány może napisać w Hogyishívják, że znowu (wychodzą)!
Wyróżniony obraz: Gyula Péter Horváth/PestiSrácok.hu