Te wojownicze dziewczyny z antify powinny trafić do Kalocsy, choćby na kilka miesięcy, powiedzmy obok Jennifer i Veronki, a potem miałyby czas w celi porozmawiać ze sobą o etycznym wykorzystaniu żmij.

Wyobrażam sobie, jak ta bige o imieniu Krisztina Dobos , która jest asystentką posła Andrása Jámbora i aktywistką grupy Miasto Wszystkich, siedzi na pryczy, wciśnięta między ukryte zasoby i drżącym głosem agituje. Lub przeczytaj raport Komisji Helsińskiej na temat trudnej sytuacji osób przebywających w więzieniach dla kobiet. Na przykład, że „w obecnych warunkach więziennych bardzo trudno jest pozostać kobietą”.

Jakby wcześniej mu się udało.

Jakże kobieco jest zaatakować niczego niepodejrzewającego nieznajomego od tyłu, w masce, uzbrojonego w żmiję i boksera, następnie bić i kopać leżącego na ziemi w towarzystwie siedmiu innych członków stada na krwawą miazgę, a na koniec spryskać go gaz pieprzowy?

Ale cofnijmy się trochę i zobaczmy, co Mérce, neomarksistowska gazeta propagandowa stworzona przez bystrookiego Andrása Jámbora, napisała 6 lutego:

„Dzień Honoru to święto organizowane corocznie od 1997 roku dla obrońców Budapesztu nazistów i Arrow, którzy podczas oblężenia miasta próbowali wyrwać się z pierścienia oblężniczego”.

Niezwykłym wyczynem jest rozpoczęcie od wielkiego kłamstwa we wstępie, ale nie jest to niczym niezwykłym dla intelektualnych spadkobierców chłopców Lenina. Gwoli ścisłości odnotujmy , że Niemcy brali udział w wybuchu, ale stosunek węgierskich gwardzistów narodowych do szeregowych Szwabów też był znaczący, obecnych było tylko kilkuset łuczników.

Następnie, po długim zniewadze, następuje rekrutacja:

„Teraz nie możemy odpuścić tej sprawy i usiąść usatysfakcjonowani: władze nadal tego chcą należy go wygładzić. Policja nie uchroni was przed tego rodzaju obrzydliwym rabunkiem: musimy dalej wywierać presję, robić hałas i wysyłać neofaszystów do piekła. (…) To, co możesz zrobić, to porozmawiać o tym ze znajomymi, rozpowszechnić informacje i zorganizować się w zespół, aby w dniu imprezy być w Budapeszcie we właściwym miejscu i czasie.

Media nie są naszymi przyjaciółmi (zwłaszcza prawicowymi), które chcą zrobić z nas demony i ustawić neofaszystów jako sympatycznych tradycjonalistów. (...) We własnym interesie nie oczekujemy pewnych standardów postępowania, ale gorąco je zalecamy:

  • Nie chwal się w Internecie, jak bardzo jesteś antyfaszystą, zwłaszcza w niepublicznych postach na Facebooku, bo łatwo cię namierzą – znajdą cię;
  • To nie żarty, że jak najwięcej z nas stara się nosić monochromatyczne, czarne ubrania – to utrudnia nas odróżnienie;
  • Chociaż zgodnie z prawem zakrywanie twarzy jest zabronione, nie chcemy, abyś złapał u nas COVID, a policja to rozumie;
  • Jeśli to możliwe, nie przychodź i nie chodź sam, nie oddzielaj się od większej grupy;
  • Na koniec: prosimy o niewywieszanie flagi jakiejkolwiek partii lub kraju. To nie jest impreza imprezowa. W przypadku sowieckich symboli antyfaszystowskich można się spodziewać, że nie wszyscy przyjmą je z radością, poza oczywiście skrajnie prawicową prasą, która będzie je chrupać tygodniami”.

Organizatorzy obchodów w dniu wybuchu epidemii wyczuli zagrożenie i odpowiedzieli na apel w opublikowanym następnego dnia artykule zatytułowanym „Zamieszanie nazistowskie dla początkujących bojowników ANTIFY” ale mieli rację.

Źródło: 28h.hu / Zrzut ekranu

Najbardziej poruszającą częścią całej sprawy jest szantaż, który rozpoczął się natychmiast po zbrodniach. Ponieważ od Telexu do Népszavy i od 444 do 24.hu, pracowici mali gnojki próbują teraz oczerniać, relatywizować, wątpić, atakować, obwiniać ofiarę i wszystko, do czego są przyzwyczajeni w tym czasie.

444 odważył się przeanalizować w obszernym artykule, w jakim stopniu Fidesz jest radykalizowany przez rządowe media. Zdjęcie na okładce przedstawiało uczestników marszu cieszącego się złą sławą „bojowego” Marszu Pokoju. To tak, jakby oni, przedstawiciele partii rządzącej, zniżyli się do najniższego poziomu robactwa i tłukli przypadkowych przechodniów na miazgę w maseczkach.

24.hu głosi , że „Węgierka zatrzymana za atak na skrajną prawicę zaprzecza swojej winie”. A skrajna prawica to z definicji ci, których tak określają. Masz na sobie buty czy czarną kurtkę? Udało ci się, to ci wystarczy! Jeśli antifa cię zobaczy, jesteś skończony.

Népszava poszedł jeszcze dalej : „Według policji nie jest w interesie publicznym, czy ludzie, którzy zostali brutalnie pobici w Budapeszcie, byli na koncercie neonazistów”. Według policji. Myślę, że istnieje również wersja zgodna ze Słowem Ludu i według nich prawda jest oczywiście tam. Koncert neonazistów. Jest i faszystowska herbatka.

A więc do Kalocsary z nimi. Ale pilnie.

Wyróżniony obraz: police.hu