Mieć filtr czy nie mieć filtra: oto jest pytanie. W ostatnich dniach na TikToku zaczął szybko rozprzestrzeniać się nowy typ filtra – czyli natychmiastowy Photoshop – który w przeciwieństwie do innych działa tak realistycznie, że aż przerażająco.

Co właściwie robią te filtry, które perfekcyjnie wypolerują Twoją twarz, wybielą zęby, wypełnią usta idealnym kształtem i sprawią, że Twoja twarz będzie rozświetlona i świeża o każdej porze dnia? Po co zawracać sobie głowę małym, głupim filtrem, skoro w sąsiedztwie toczy się wojna? Choć może się to wydawać niewielkie, te autodestrukcyjne narzędzia wirtualnego świata niosą ze sobą niezwykle ważne przesłanie. Wszyscy chcemy odpowiedzieć. Niektórzy są dla siebie, inni dla swojego partnera, niektórzy dla swojego szefa, a jeszcze inni robią to wszystko jednocześnie. Samoświadomość, samoakceptacja to jedna z najbardziej podstawowych rzeczy, których zaczynamy się uczyć w dzieciństwie, której często doświadczamy jako ciężaru w wieku nastoletnim i dzięki której jako dorośli możemy odnaleźć swoje miejsce w społeczeństwie. (Wiesz, to jest rzecz, którą wielcy postępowi lobbyści LGBTQ chcą storpedować od najmłodszych lat tymi pewnymi kwestiami tożsamości płciowej.)

Jest więc ta szalona samowiedza, samoakceptacja, obraz siebie, który idealnie rozwijamy, pielęgnujemy, kształtujemy przez całe życie, aby być z siebie zadowolonym. Potem pojawiają się media społecznościowe, pojawiają się filtry i pokazują: tutaj mógłbyś być doskonały, gdybyś żył w wirtualnym świecie. I na pewno jest wielu ludzi, którzy dzięki swojemu bogactwu z powodzeniem wyrzeźbili z siebie osobę „doskonałą”, o cechach zawstydzających filtry. Ale nie każdy może to zrobić i lepiej tego nie robić, jeśli to możliwe.

Wirtualny świat w niezwykle uwodzicielski sposób pokazuje, jakie życie mógłbyś mieć, jak by to było być bogatym, żyć dniem dzisiejszym, a teraz pokazuje też, jak by to było, gdybyś był doskonały. Jako krótką dygresję osobistą podam na przykład grupę wiekową mojego młodszego brata: 12-13-latków, z których większość od razu po szkole w dni powszednie zapomina o świecie gier wideo, TikToka i innych wirtualnych rzeczywistościach. Dzieci powoli nie są już w stanie rozmawiać o niczym poza swoimi sukcesami lub porażkami w grach wideo. Cele, nauka, osobiste spotkania z przyjaciółmi schodzą na dalszy plan. A jeśli dziecku w klasie nie wolno grać tak często jak innym – na przykład Xbox jest tabu w dni powszednie – wtedy to dziecko zostanie pozostawione w tyle, poddane ostracyzmowi i pozostawione samo w klasie. Kiedy ta sprawa pojawiła się w mojej rodzinie, mój ojciec powiedział do mojego młodszego brata:

zawsze wiedz, że jesteś ocalałym, który wie i będzie wiedział, czym jest prawdziwe życie.

W związku z nadmierną grą wideo odpowiedzialność rodzica mogłaby zostać szybko podniesiona, ale zastanówmy się, jak to może być, gdy jesteś tak pochłonięty tym światem w takim wieku, że nie potrafisz i nie będziesz w stanie docenić otaczająca Cię rzeczywistość. Będzie dla ciebie obcy. Młode pokolenia muszą na nowo nauczyć się żyć w rzeczywistości. To jest smutny fakt. Musisz nauczyć się, że filtr nie jest twoim lustrem, influencer nie jest twoim przyjacielem, a TikTok nie jest twoim domem.

Zobaczmy to wszystko w filmie Pesti Srácok:

Cywile Info: Często patrzę na 11-12-letniego chłopca z sąsiedztwa, który idzie z lekko pochylonymi plecami, wpatruje się w swoje ręce, nawet się nie wita, chociaż wiem, że to bardzo inteligentny mały chłopiec , dobry uczeń, ale prawie odcina się od rzeczywistości i ogląda swoje gadżety, kiedy tylko może.

Wpatruje się w świat, który jest dla niego o wiele bardziej realny niż wujek z sąsiedztwa, przyjaciel, rodzic i nauczyciel. Bo to jest świat pożądania, który działa nie tylko jako obietnica, ale jako prezent. Możesz na nim grać, uczyć się, zamawiać pizzę, czatować, imprezować online, a na koniec mogę być, kim chcę. To wszystko kwestia filtrów i innych programów. I wtedy znajomi i przyjaciele będą mnie tak rozpoznawać w przestrzeni wirtualnej, tak będę Wielkim Ja.

I będę graczem, wielkim zawodnikiem, morderczym żołnierzem lub bezdusznym robotem niszczącym świat, wszystko to poprzez rozszerzenie mojego umysłu i ciała. I wtedy wejdą „osoby” sztucznej inteligencji, będą to też moi znajomi, przyjaciele, a nawet moi słudzy, oczywiście ja będę ich sługami.

Te sprytne algorytmy będą w stanie - pod nie wiadomo jaką kontrolą - uczynić prawdziwych ludzi swoimi przedmiotami, i to nie będzie zbyt daleko, ponieważ intencje zmierzają w tym kierunku i nawet dziś nie ma pewności, czy są wytwory algorytmów lub ludzkich mózgów.

A to jest niebezpieczne zagrożenie dla dzieci. W końcu, nawet jeśli rodzic daremnie tego zabrania, widzi tylko, że światło jego oczu tęskni za upragnionym światem, światłami, blaskiem i prędzej czy później zostaje odrzucony przez filtry stylów.

Oczywiście horyzont jest ogromny. To tak, jakby ludzkość naprawdę wkroczyła w wrota ogromnej zmiany, świat (ro)botów się wciągnął, nie da się przewidzieć, jak szybka będzie ta zmiana i jakie stworzenia pojawią się wokół nas, na naszej planecie, a nawet na arenach życia planetarnego. W każdym razie kompetencje wychodzą z naszych rąk i głów, zapamiętują numery telefonów, adresy, wydarzenia, całą naszą kulturę za nas, służą nam i obsługują nieznane narzędzia do nieznanych celów.

Wiem, że to wszystko jest zbawienne i rozwojowe itd., bo człowiek nabędzie boskich zdolności, uszlachetni się jako HOMO DEUS i stanie się panem wszechświata. To przerażająca perspektywa, ponieważ na tym poziomie nie potrzebujesz ludzi, tylko co najwyżej swoje awatary życia wiecznego.

Co można zrobić? Należy wzmocnić tradycyjną kulturę i społeczności. Sport, taniec, konkursy, wycieczki, wspólnoty wyznaniowe i oferta programów rodzinnych. Radość z bycia razem i bycia świadkiem świecącego słońca i światła, które odnajdujemy w sobie nawzajem. Nie mów, że kiedy jestem zmęczona, dziecka nie ma, a ja i tak nie mogę nic zrobić, taki jest świat.

To też zależy od nas, więc następnym razem podziękuję chłopcu, bo to stary znajomy. 

Źródło i zdjęcie: Pest Boys