Członek komisji Parlamentu Europejskiego wygłosił osobiste uwagi na zakończenie spotkania – powiedział prezes NMHH, zachęcając członków delegacji do częstszego przychodzenia. András Koltay (na zdjęciu) wskazał również, że chociaż prasa opozycyjna otrzymała już raport, nie został on jeszcze oficjalnie do nich wysłany. Swoją drogą Mandiner wie, że delegacja spotkała się tylko z przedstawicielami opozycyjnych mediów na Węgrzech.

„Według literatury, jednym z podstawowych kryteriów niezależności mediów jest to, że dziennikarze pracujący dla niezależnego organu zwracają szczególną uwagę na ogólnie uznane standardy etyki zawodowej mediów. Te standardy etyczne wymagają również, na przykład, aby w przypadku przygotowania artykułu o kimś, dać tej osobie możliwość wyrażenia swojego punktu widzenia przed publikacją. Tym razem tego nie zrobiono - jak w przypadku wszystkich mediów relacjonujących sprawę"  

András Koltay, prezes Narodowego Urzędu ds. Mediów i Komunikacji (NMHH), powiedział Mandinerowi o informacjach opublikowanych .

Według lewicowego dziennika András Koltay podczas spotkania z siedmioosobową delegacją Komisji Kultury i Edukacji Parlamentu Europejskiego w listopadzie ubiegłego roku określił niektóre pytania jako prowokacyjne i poprosił ich, aby nie przyjeżdżali ponownie na Węgry podczas wyjazdu.

Według Koltaya zaskakującą lekcją płynącą z wizyty delegacji PE jest sposób, w jaki przedstawiciele starają się promować sprawę wolnej i niezależnej reklamy. Narzędzia te obejmują ukierunkowane przecieki i nieustanne zniekształcanie faktów.

– Nie inaczej było w wielu podobnych przypadkach, ale zawsze trzeba mieć nadzieję na najlepsze – podkreślił Koltay.

Powiedział: nie może komentować treści raportu, bo chociaż został on przesłany do innych osób, to ci, którzy jako rozmówcy mogli komentować jego treść, nie byli. Jednocześnie ufa mu prezes NMHH, prędzej czy później materiały dotrą do nich oficjalnie.

Prezydent wyjaśnił: " dyskusja prawdopodobnie odbyła się w zwykły, grzeczny sposób. I tak, twierdzę, że niezależność i pluralizm mediów to znacznie bardziej skomplikowane kwestie zawodowe niż bicie rozmówcy po głowie kijem politycznym, na poziomie haseł. Ale oczywiście szanuję, jeśli niektórzy członkowie delegacji myślą o tym inaczej”.

„Według moich wspomnień ostrzejszy ton dialogu prowadziłem z jednym członkiem 6-8 osobowej delegacji. Pani przedstawiciel najwyraźniej chciała mnie namówić do zajęcia stanowiska w kwestiach politycznych, które nie były w żaden sposób związane z pracą organu medialnego, a ja byłem przygotowany w taki sposób, że jak ktoś przychodzi do NMHH, to oczywiście chce dostać poznać pracę władz medialnych i stan opinii publicznej na Węgrzech” – zacytował prezes NMHH.

„Po kilkukrotnym odrzuceniu niezrozumiałej próby odwrócenia rozmowy (czego nikt inny nie próbował w ciągu ostatnich 12 lat, ani przy dziesiątkach innych podobnych okazji, z wyjątkiem omawianej przedstawicielki), na koniec oficjalnej części , żegnając się, łamaną angielszczyzną skierował do mnie kilka osobistych uwag – kontynuował prezydent. Z jednej strony odmówiłem, az drugiej strony zaznaczyłem, że biorąc pod uwagę niepisane zasady dyplomacji, które obowiązują nawet przy takich imprezach, byłem co najmniej zaskoczony tym, co się stało. Koltay podkreślił też, że nie prosił delegacji o zaprzestanie przyjazdów na Węgry, nie było ku temu powodu, a także respektuje wspomniane normy dyplomatyczne. „ Wręcz przeciwnie: zachęcałbym ich, aby przychodzili jak najczęściej i jak najwięcej rozmawiali, aby zobaczyć, czy to wszystko przyczyni się do wzajemnego zrozumienia” – podkreślił András Koltay.

Przeczytaj cały artykuł Mandinera

Autor. Robert Baranya

Zdjęcie: Márton Ficsor