„Sára Botond, chociaż jest burmistrzem, nie ma jeszcze uprawnień do wydawania poleceń władzom stolicy” – odpowiedział zastępca burmistrza Ambrus Kiss.

„Żałujemy, że nazwanie obszaru publicznego stało się sporem politycznym na małą skalę. Uznany na arenie międzynarodowej i legalnie wybrany premier na Węgrzech zasłużył na to, by jego imieniem nazwano przestrzeń publiczną”

– XIII. Gmina powiatowa Népszavy w następujący sposób: zdaniem Sáry Botond, szefowej stołecznego urzędu rządowego (byłego burmistrza Fideszu w Józsefváros), deptak imienia Gyuli Horna musi zostać przemianowany w ciągu trzydziestu dni.

Gazeta dodała, że ​​stołeczne walne zgromadzenie latem ubiegłego roku wyraziło zgodę na deptak w Angyalföld noszący imię byłego premiera MSZP. „Wiemy, że Gyula Horn był po złej stronie historii.

Kiedy nazywamy jego imieniem ulicę (promenadę), wierzymy też, że wyznane grzechy można odpuścić”

- przekonywał burmistrz Gergely Karácsony podczas głosowania. Przedstawiciele Fideszu, który w stolicy jest w mniejszości, nie poparli tej propozycji.

Jak również napisał nasz portal Sára Botond, jako szefowa gabinetu rządu, zaapelowała do zgromadzenia ogólnego o zmianę nazwiska w ciągu trzydziestu dni, ponieważ przestrzeń publiczna lub instytucja publiczna nie może nosić imienia osoby, która urodziła się w XX wieku. wiek. brał udział w tworzeniu, budowie lub utrzymaniu autokratycznych systemów politycznych w XIX wieku.

Jak informuje Kiss Ambrus, urząd poczynił jednak tzw. obserwację legalności

walne zgromadzenie nie jest zobowiązane do zmiany nazwy obszaru publicznego imienia Gyuli Horna.

Walne Zgromadzenie rozpatrzy tę sprawę w ciągu trzydziestu dni. Jeśli utrzyma to stanowisko, to „Sára Botond będzie miała możliwość wystąpienia w tej sprawie do sądu, tak jak to miało miejsce wcześniej. Wtedy będzie wiadomo, jak rozstrzygnie sprawę sąd – podsumował swoją opinię zastępca burmistrza Ambrus Kiss.

Mandiner zapytał eksperta w tej sprawie, czy Karácsonys mogą przeciwstawić się urzędowi? Stolica obstaje przy nazwie, ale Walne Zgromadzenie nie może zgodnie z prawem zignorować tej decyzji – zaznaczył Levente Szikra, analityk Centrum Praw Podstawowych. Analityk powiedział, że Ustawa Zasadnicza i Ustawa o Samorządzie Terytorialnym odnoszą się do kompetencji rządu do nadzorowania legalności działania samorządów terytorialnych, które rząd zapewnia za pośrednictwem urzędów stołecznych i powiatowych. Oznacza to, że wbrew błędnym prawnie twierdzeniom wiceprezydenta, urząd ma kompetencje do uchylania niektórych decyzji samorządowych w przypadku ich sprzeczności z prawem - precyzuje biegły. Gdyby zarząd tak postąpił, urząd mógłby wszcząć postępowanie sądowe w celu unieważnienia niezgodnej z prawem decyzji lub wszcząć kontrolę dotacji udzielonych samorządowi na koszt budżetu centralnego.

źródło: mandarynka

Zdjęcie: MTI-Honéczy Barnabás