W mediach społecznościowych, w różnych budapeszteńskich grupach, pojawia się coraz więcej doniesień, że psy zostały skradzione i że te zwierzęta później pojawiają się wśród bezdomnych, donosi Metropol.

Według oficjalnych danych nasz kraj plasuje się w światowej czołówce pod względem liczby właścicieli psów, jednak nieoficjalnie dużo więcej osób posiada psy. Jak bardzo właściciel psa kocha jedzenie, jaki rodzaj więzi może powstać między człowiekiem a jego najlepszym przyjacielem, nie trzeba wiele wyjaśniać. Hodowla zwierząt to ogromna odpowiedzialność, trzeba też być przygotowanym na nieoczekiwane niebezpieczeństwa. Jeden taki przypadek został zgłoszony na facebookowym profilu Stowarzyszenia Obrony Dwunastu Zwierząt – Újbuda Animal Rescue.

Nigdy nie zostawiaj psa bez opieki

Nie spuszczajcie swoich psów ze smyczy o jedenastej godzinie SE, te ……przyczyny przetną smycz w dziesięć sekund – rozpoczął swój wpis Gábor Kovács , naczelny pracownik XI Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt – Újbuda Animal Rescue, który był świadkiem nieudanej akcji kradzież psa, o czym zawiadomił również Metropol.

„Na skrzyżowaniu Tétényi út i Bártfai utca znajduje się sklep spożywczy. Poszedłem tam w niedzielne popołudnie trochę przed 5 po południu, kiedy zauważyłem, że dość źle wyglądający mężczyzna, około 30 lat, głaskał basseta który był uwiązany przed sklepem” – wspomina. O tym, co się stało, opiekun zwierząt powiedział, że od razu zauważył, że zwierzak nie jest sam i że osoba mniej więcej w jego wieku skanuje teren z dala od niego.

Naprawdę wydawało się, że ten drugi był „obserwatorem, obserwatorem”, który wskazuje, kiedy trzeba opuścić teren. Od razu przyszło mi do głowy, że przygotowują się do kradzieży psów, co jako ratownik zwierząt jest w stolicy powszechne, więc byłem już przygotowany do podjęcia działań przeciwko nim i wezwania władz, jeśli złapię ich na gorącym uczynku.

Nie było to konieczne, ponieważ na szczęście nagle pojawił się właściciel zwierzęcia, a następnie dwie podejrzane postacie pospiesznie, ale niepozornie, opuściły miejsce zdarzenia i ruszyły w kierunku Bartók Béla út.

„Poszedłem do opiekuna i powiedziałem mu, że jego pies prawie został skradziony, niestety znam wiele podobnych przypadków. Niemal bez wyjątku gang bezdomnych bierze psy innych ludzi”.

Skradziono już psy warte kilka milionów

Godny uwagi był również przypadek kradzieży wilczarza irlandzkiego, psa przewodnika i poszukiwacza wartego kilka milionów. Jego właściciel, György Lakos, który sam jest obrońcą praw zwierząt, zamieścił swoją historię, w której powiedział, że jego pies został skradziony w jednej chwili na Széll Kálmán tér (przy wejściu do metra). Kiedy zauważył, że go tam nie ma, powiadomił policję, która kilka godzin później widziała cennego czworonożnego przyjaciela u bezdomnego na Móricz Zsigmond körtér. György Lakos powiedział wówczas również, że obecnie mają 50 podobnych spraw, którymi zajmuje się policja, czyli nie jest to odosobniony przypadek.

źródło: Metropolia

(Obraz nagłówka: Pixabay )