Śmiało, nie ma tu nic do oglądania! A raczej jest, ale lepiej tego nie widzieć, bo w końcu nawet wierzymy w to, co nam pokazują. Proszę, to jest porządne, oficjalne muzeum, więc nie chcesz wprowadzać zwiedzających w błąd? Ale tylko.
Czytam pismo Mandinera i mój nieistniejący nóż w kieszeni otwiera się i otwiera.
Dom Historii Europejskiej został otwarty w Brukseli , niewątpliwie przez Újmúlt kft. z jego udziałem iw duchu liberalnego faszyzmu. Próbują udawać, że losy naszego kontynentu nie były kształtowane przez różne kroniki historyczne niektórych krajów, ale że powinniśmy mówić o tak zwanej historii paneuropejskiej, która jest taka sama dla wszystkich krajów członkowskich UE. Oprócz kilku z gruntu nieprawdziwych stwierdzeń w uzasadnieniu istnienia muzeum, możemy przeczytać także:
„Sposób, w jaki pamiętamy tę samą historię, ciągle się zmienia”.
Twoja kochana ciocia się zmienia! Fakty historyczne są niezmienne, ponieważ już się wydarzyły, a tego, co dzieje się w prawdziwym życiu, nie można później zmienić. Oczywiście, że próbują, „kultura” abolicji (jeśli w ogóle jest kulturą) niszczy Stany Zjednoczone od dłuższego czasu, ale także w kilku tak zwanych społeczeństwach Europy Zachodniej. Zobaczcie na przykład włączenie Negroid Vikings do pseudodokumentalnego serialu Pierwsi Szwedzi, albo gdy rolę szwedzkiego króla powierza się czarnemu śpiewakowi jazzowemu! Można wymienić tysiące podobnych przykładów, ale dlaczego? W przemyśle filmowym fałszowanie historii stało się niemal obowiązkowe.
No to wracamy do Domu Historii Europejskiej, bo tam jeszcze tyle pyszności. „Podsumowuje” istotę europejskiego dziedzictwa w 14 punktach:
-
Filozofia. 2. Demokracja. 3. Praworządność. 4. Obecność chrześcijaństwa we wszystkich dziedzinach życia. 5. Terror państwowy. 6. Handel niewolnikami. 7. Kolonizacja. 8. Humanizm. 9. Oświecenie. 10. Rewolucje. 11. Kapitalizm. 12. Marksizm, komunizm i socjalizm. 13. Państwo narodowe. 14. Ludobójstwo.
Tak. Dla tych, którzy nie wiedzą, terror państwowy, handel niewolnikami, kolonizacja i ludobójstwo są również częścią europejskiego dziedzictwa. To jest typowe dla wszystkich krajów europejskich, do cholery z ich brudnym wizerunkiem! Handlarze niewolników, którzy skolonizowali śmietnik… ale chwileczkę, Węgrzy też? Nie zdobyliśmy kolonii, a niewolnicy pochodzili tylko od Węgrów, dzięki najeźdźcom osmańskim… Ale ta drobnostka nie pasuje do ogólnoeuropejskiej koncepcji globalnej, więc można o niej zapomnieć. (Tylko małe podejrzenie: czy nie chcą wyrzeźbić jednolitej historii dla tego regionu, aby udowodnić, że Stany Zjednoczone Europy są tworem naturalnym – czyżby tak było – jak ziarno wyrastające z nasienia?)
Oczywiście Węgry jawią się jako podmiot negatywny na tej nikczemnej wystawie.
Tylko jeden przykład:
„Po pierwszej wojnie światowej wszędzie w Europie panowała demokracja, z dwoma wyjątkami: w Związku Radzieckim, rządzonym przez system jednopartyjny, i na Węgrzech, gdzie prawa demokratyczne były ograniczone” – twierdzą w filmie .
Kogo obchodzi, że w międzyczasie we włoskim i niemieckim społeczeństwie obudził się faszyzm i nazizm, albo co się stało w Polsce, Jugosławii i Rumunii? Chodzi o to, żeby wszyscy zobaczyli, że ci Węgrzy zawsze byli wrogami demokracji. Jeśli nie, nadal.
To wszystko nie zasługiwałoby na jedną linijkę tekstu, ponieważ od dawna widzimy, że większość kroków, decyzji i inicjatyw Unii Europejskiej charakteryzuje się podstępnymi intencjami politycznymi i bezwstydnymi kłamstwami. Widzimy również, że w odbiorze głównego nurtu UE demokracja to nic innego jak wszechogarniająca i przytłaczająca dyktatura lewicowo-liberalnej strony. Nie jest też niczym nowym, że zawsze znajdują „naukowców”, intelektualistów bez powodu, którzy hańbią swój zawód i kłamią na temat faktów, a nawet zaprzeczają prawom natury, aby udowodnić swoją skandaliczną interpretację rzeczywistości. Nad czym się zastanawiamy?
Przede wszystkim, że mają odwagę oczerniać fakty, jeśli służy to ich celom politycznym. Po drugie, są gotowi narzucić szaleństwo tym, którzy jeszcze normalnie myślą, nie ukrywając nawet swoich antyludzkich i antyspołecznych intencji. I po trzecie, że te podłe rzeczy są popełniane za publiczne pieniądze, w tym pieniądze krajów, przeciwko którym spiskują.
Normalny człowiek po prostu tam stoi, mruga i czuje się jak Alicja w Krainie Czarów: wszystko tutaj jest coraz dziwniejsze.
Ale jeśli wkroczyliśmy już w sferę horrorów, to nie powinniśmy się dziwić, jeśli zgodnie z unijną interpretacją to nie wilk, ale Czerwony Kapturek zjadł babcię, mimo zaciekłych protestów talii- wysoka horda.
Było, prawda? Myśliwy znajdzie w Brukseli muzeum, które będzie opowiadać wyłącznie o okropnościach Czerwonego Kapturka i bohaterstwie wilka.
To koniec, uciekaj!
Autor: György Tóth Jr
Zdjęcie na okładce: Mandiner/Zsolt Mátyás Varga