József Mónus, alias Fehér Farkas, wielokrotny rekordzista świata w łucznictwie tradycyjnym dalekiego zasięgu, wziął udział w zawodach strzeleckich z rekordami świata w Stanach Zjednoczonych. W Utah strzelił ponad kilometr, 1007,41 m, z łuku i ustanowił dwa kolejne rekordy świata w Nevadzie. Dzięki temu nadludzkiemu wynikowi łucznik ponownie znajduje się na szczycie światowych rankingów. Fehér Farkas podziękował mu za to, że urodził się na Węgrzech i polecił rodakom sukces. O szczegółach walki poinformował na swoim profilu w mediach społecznościowych.

W 2019 roku József Mónus znalazł się na szczycie rankingów największej na świecie organizacji łuczniczej World Archery i USA Archery, strzelając rekord świata na odległość 918 metrów i od tego czasu nie brał udziału w tych zawodach. W 2021 roku angielski zawodnik wyprzedził go strzałem na odległość 960 metrów. Jak powiedział wcześniej, aby wrócić na szczyt tabeli liderów, musiał strzelić mocniej.

„Chcę strzelić przynajmniej tysiąc metrów, węgierska flaga musi zwycięsko powiewać tutaj, także w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Zainwestowanie dużej ilości czasu, wysiłku, pieniędzy i cierpienia przez trzy lata miało sens tylko wtedy, gdy strzeliłem więcej niż 960 metrów. Teraz, na rok 2023, jestem gotowy na przygotowania, aby ze spokojnym sercem móc stawić czoła wynikom strzałów z najdalszego na świecie dystansu, najlepszym łucznikom świata, najlepszym na świecie wytwórcom łuków i najlepszym na świecie wytwórcom strzał. Cierpliwie czekałem, aż będę przygotowany na poziomie wymaganym przez dumę węgierskiej flagi. Bitwę zawsze trzeba wygrać, ale można tego dokonać jedynie dzięki wierze i przygotowaniu”

powiedział łucznik przed zawodami. Z powodu kontuzji rozpoczął zawody od strzału na odległość 915 metrów. Jak sam stwierdził, kiedyś oddałby życie za taki strzał, ale teraz okazało się, że to nie wystarczy. W drugiej serii zawodów strzelił na odległość 930,49 m, co było oficjalnie odnotowanym najdłuższym strzałem w jego życiu, choć nie osiągnął jeszcze 960 m. Jak sam powiedział, na trzeci strzał musiał wyjąć najlepszą strzałę na świecie, która nazywa się Wilcze Serce. Strzała ta przeleciała na odległość 963,38 m, przewyższając stary rekord o trzy metry i 19 cm, angielski rekord świata w strzale łucznika z Anglii. Jak napisał, bardzo trudno było zachować spokój pod taką presją psychiczną, jaką wywołał strzał byłego angielskiego łucznika z 960 metrów. Na spokojnej, bezwietrznej pustyni temperatura powietrza wynosiła 55 stopni. Myślał, że dwa dni wystarczą, aby przyzwyczaić swoje strzały do ​​tego klimatu. Miał też sporo dylematów co do materiału pióra.

Wreszcie udało mu się poprawnie wybrać kąt wystrzelenia i powiązać go z charakterystyką ruchu strzały. Przez 12 godzin upierzał się tylko po to, aby Wilcze Serce i jego towarzysze mogli urodzić się z najlepszym wyborem piór na świecie.  

Jego rekord świata wynoszący 963,38 metrów padł w Smith Creek w stanie Nevada. Następnie wystartował w zawodach na innej pustyni w Utah, gdzie ustanowił kolejny rekord świata w przekroczeniu bramki, używając historycznego łuku o wadze 50 funtów. Wczoraj stanął na starcie i dokonał swojego nadludzkiego przedsięwzięcia: strzelił z łuku na odległość 1007,41 metra.

Źródło: naród węgierski

Zdjęcie: strona Józsefa Mónusa na Facebooku