Polska nie będzie już dostarczać broni Ukrainie ze względu na spór zbożowy – zapowiedział polski premier. Polski prezydent i minister rolnictwa już w środę przestrzegł władze Kijowa, że ​​lepiej nie ryzykować dobrych stosunków między obydwoma krajami.

– powiedział premier Mateusz Morawiecki

Polska wolałaby się uzbroić, niż wysyłać na Ukrainę.

We wtorek Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP wezwało ambasadora Ukrainy po tym, jak Ukraina pozwała Polskę, Słowację i Węgry w związku z zakazem eksportu zbóż.

Polski prezydent i minister rolnictwa już w środę przestrzegł władze Kijowa, że ​​lepiej nie ryzykować dobrych stosunków między obydwoma krajami.

Planowane spotkanie prezydentów Polski i Ukrainy podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku przeszło już do historii. Spotkanie miało służyć rozwiązaniu napięcia wywołanego polskim embargiem na ukraińskie zboże. W ostatnich dniach stosunki między obydwoma krajami zaczęły gwałtownie się pogarszać, publikowane były także wzajemne wiadomości i groźby. Zdaniem eksperta niezrozumiałe jest zachowanie Ukraińców wobec kraju, który dotychczas okazał się najbardziej zaangażowany we wspieranie ukraińskich wysiłków wojennych.

O fiasku spotkania obu głów państw pisze Rzeczpospolita . Jak podaje gazeta, Andrzej Duda miał spotkać się z Wołodymyrem Zełenskim po 78. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, jednak w związku ze zmianami w harmonogramie pozostałych posiedzeń wydarzenie to zostało usunięte z porządku obrad.

Strony miałyby o czym rozmawiać. Po przedłużeniu 15 września przez polski rząd zakazu importu ukraińskich zbóż, argumentując, że decyzja Komisji Europejskiej jest sprzeczna z interesami krajów sąsiadujących z Ukrainą, rynkiem wewnętrznym UE i gospodarką Unii Europejskiej, Kijów zareagował dość dosadnie. „Zasadnicze znaczenie ma dla nas udowodnienie, że poszczególne państwa członkowskie nie mogą zakazać importu ukraińskich produktów” – powiedziała na przykład ukraińska wicepremier Julia Szviridenko.

pojawiła się informacja , że ​​Ukraina pozywa Polskę, Węgry i Słowację przed Światową Organizacją Handlu (WTO), ponieważ te trzy kraje odmawiają zniesienia zakazu importu ukraińskich produktów rolnych. Przedstawiciel odpowiedzialny za handel ukraiński Tarasz Kacska stwierdził:

„otwarty sprzeciw” trzech krajów wobec Brukseli to nie tylko wewnętrzna sprawa UE.

Następnie padły ostre słowa polskiego prezydenta. Andrzej Duda powiedział we wtorek reporterom w Nowym Jorku:

Podejmując decyzje dotyczące eksportu zbóż, Ukraina musi mieć na uwadze rodzaj wsparcia, jakie otrzymuje od Polski.

„Polska nie zamknęła granic dla ukraińskiego zboża, realizuje porozumienie w sprawie korytarzy transportowych z Ukrainą. Dzięki tym korytarzom przebiegającym przez Polskę przechodzi obecnie dwukrotnie więcej zboża niż w lutym czy marcu” – zaznaczył Duda, dodając, że Warszawa faktycznie stworzyła korzystną sytuację dla Ukrainy. „Jeśli Ukraina złoży na nas skargę do sądu, wyjaśnimy tę sytuację w sądzie” – dodał.

O tym poinformowała także Warszawa

Prawdopodobnie od 2024 r. zakończy wsparcie finansowe dla przyjętego miliona ukraińskich uchodźców, które obejmuje zniesienie wymogów dotyczących pozwoleń na pobyt i pracę, bezpłatne uczęszczanie do szkoły, opiekę zdrowotną i wsparcie dla rodzin.

Jednak rząd ukraiński również zareagował ostro. Według premiera Ukrainy Denisa Smihala są gotowi

zakazać importu niektórych produktów z Polski, Słowacji i Węgier,

jeśli kraje te nie zechcą znieść jednostronnego zakazu importu ukraińskich produktów rolnych i innych. Jeśli Polska, Węgry i Słowacja nie zaakceptują działań Komisji Europejskiej, Ukraina wprowadzi wzajemne ograniczenia w handlu – podkreślił ukraiński premier.

W tym samym czasie Wołodymyr Zełenski kopnął także swoich sąsiadów, gdy oświadczył:

„Niektórzy nasi europejscy przyjaciele udają solidarność w teatrze polityki, kręcąc thriller zbożowy”.

Według ukraińskiego prezydenta takie kraje „faktycznie pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora”.

„Szczerze mówiąc, nie rozumiem, co teraz robią ukraińscy przywódcy” – powiedział w nawiązaniu do tej sprawy Anton Bendarzhevskiy, dyrektor zawodowy Fundacji Badań Ekonomicznych Oeconomus. Ekspert stwierdził, że to wszystko nie wydaje się dobrą strategią Kijowa, a tym bardziej przyszłościową. Jego zdaniem sytuacja jest poważna, gdyż za kilka tygodni w Polsce odbędą się wybory parlamentarne, co oznacza, że ​​„napięcie ukraińskie” ma poważny wymiar także wewnątrzpolityczny. On dodał:

polski rząd tego nie wybaczy. Jedynym logicznym wyjaśnieniem jest to, że Kijów głosowałby na polską opozycję,

ale to też wydaje się raczej złą taktyką w świetle faktu, że według badań opinii publicznej polska partia rządząca ma obecnie 39 proc., a Platforma Obywatelska Donalda Tuska zaledwie 29 proc. – napisał Anton Bendarzewskij.

Źródło : hirado.hu/civilek.info

Zdjęcie na okładce: Ilustracja - MTI/EPA/PAP/Pawel Supernak