Zniszczenie i zniszczenie Europy miało miejsce i dokonuje się na naszych oczach. Nie może być prawdą, że nie ma nikogo odpowiedzialnego. Dokładniej, jak powinno to wyglądać, z tym wyjątkiem, że opresyjna potęga światowa nie ma zamiaru chronić Europy. I jego wartości. Niech zginie wszystko, co wartościowe, i alleluja, niech zacznie się rozkład we Włoszech, w Rzymie!

Czytam, że ludzie słusznie bojący się Unii Europejskiej już biją na alarm, bo takie zjawiska codziennie wstrząsają ludźmi, co bez wątpienia wskazuje na zdecydowany zamiar wymazania z powierzchni ziemi zachodniej kultury.

Czytaliśmy o tym pewnego dnia pod nagłówkiem, że migranci krzywdzą Rzym. Ponieważ zdarzają się wydarzenia, które wyraźnie mają na celu zdobycie władzy politycznej i żądają wprowadzenia prawodawstwa szariatu.

Przynieś to sobie, wysoka Unio Europejska!

Oczywiście, która instytucja teraz słucha, chociaż szczerze mówiąc, tego teatru, który jest zgniły do ​​szpiku kości, raczej nie warto się bać, a ja w ostatnim czasie nie udało mi się zauważyć ani jednego pozytywnego jego przejawu. Oczywiście procesy we Włoszech również pozostawiają ich zimnymi i jeśli w ogóle o tym będą mówić, możemy się spodziewać jedynie głupich, nadętych i faryzejskich zachowań i opinii, jak zawsze dotychczas.

Może przychodzić na myśl piękny wiersz Jánosa Vajdy „Po trzydziestu latach”, który jest o miłości, ale widząc zjawiska, bez wątpienia możemy powiedzieć, że nasza miłość, Europa, balansuje na krawędzi przepaści. Ktokolwiek to tam wysłał, nie ponosi odpowiedzialności.

Zaczął jednak dobrze. Trzeba było zacząć od Rzymu, bastionu chrześcijańskiej Europy. W ojczyźnie sztuki myśli wzniosłe, dające wiarę. Czuliśmy to już od dawna, przyszła wiadomość o ciągłym transporcie Kościoła zwanym migrantami, niemożności powstania włoskich wysp, bezradności i obojętności Unii oraz oczywiście tchórzostwie większości włoskich polityków i fakt, że nie boli ich żadna myśl o zakończeniu inwazji migrantów.

Po angielsku: są bezsilni.

Mimo tego nigdy nie myślałem, że kiedyś w gazecie pojawi się artykuł z tytułem, że zęby migrantów bolą Rzym, Węgrzy planują okupację Włoch.

W tej chwili mówią, że w meczetach, które rzekomo zbudowano bez pozwolenia, obrażają świat zachodni i żądają wprowadzenia prawa szariatu. Jak na razie prasa nie doniosła o żadnym oburzeniu, rodzina Sorosów zapewne już klaskała w ręce czerwona z radości, a większość państw członkowskich zajęta jest m.in. oczernianiem Węgier.

I nie ma nikogo odpowiedzialnego za utratę i porwanie Europy.

Już dawno tego nie było. Było jednak wielu ludzi, którzy wyraźnie widzieli procesy zachodzące na świecie i próbowali opowiedzieć i opisać swoje przemyślenia i wątpliwości, ale wpadali na ściany. Ich opinie i ostrzeżenia odbijały się od władców świata jak groszek rzucony na ścianę. Bezkarnie, bez konsekwencji. Jeśli nieostrożność matki doprowadzi do utraty lub pozostawienia dziecka samego w niebezpiecznym miejscu, zostanie ukarana jako przykład. Zniszczenie i zniszczenie Europy miało miejsce i dokonuje się na naszych oczach. Nie może być prawdą, że nie ma nikogo odpowiedzialnego. Dokładniej, jak powinno to wyglądać, z tym wyjątkiem, że opresyjna potęga światowa nie ma zamiaru chronić Europy. I jego wartości. Niech zginie wszystko, co wartościowe, i alleluja, niech rozkład zacznie się we Włoszech, w Rzymie. Jest to także upadek znany na całym świecie, którego już doświadczyliśmy.

A Europa milczy, nie chce przyznać, że szatan jest panem dzisiejszego świata. Jest tchórzem i pracuje nad tym, aby ideały LGBTQ stały się obowiązkowe.

Kłamie na temat demokracji, ale nie potrafi jej wdrożyć. Szydzi z nasilających się aktów terroryzmu, stara się je tuszować i trywializować – mówię – z sukcesem. Z taką samą wyrozumiałością zajmuje się sprawami karnymi członków hord migrantów. A w końcu kłamie. Ile razy próbował trywializować opinię tych rozsądnych ludzi, którzy twierdzą – jak widzieliśmy – że ci biedni migranci to rzeczywiście uzbrojeni żołnierze. Coś jak konie trojańskie. I rzeczywiście, ich punkt widzenia nie jest nieczytelny. Ale nieskończenie podłym panom Europy to nie przeszkadza.

Warto jednak – należało – przewrócić strony niektórych książek wydanych w ostatnich dekadach, których autorom udało się zobaczyć, co jest i co będzie.

Jednakże dziwni władcy tego świata nie czytali ich, lecz raczej atakowali ich autorów. Tak było również w przypadku Oriany Fallaci, która w 2004 roku w swojej książce Ostatni wywiad – apokalipsa namalowała smutną przyszłość wynikającą z terroryzmu islamskiego. On nie musi – i nikt – nie musi wierzyć bezkrytycznie. W każdym razie niech każdy oceni, czy zmarła Fallaci się myliła, czy nie.

Cytuję go: „O jakiej Europie mówimy? Europy już nie ma. Jest Europa. Co rozumiemy pod pojęciem Europy? Czy ta tak zwana Unia Europejska, której absurdalna i zawiła konstytucja spycha ją na bok, zaprzecza naszym chrześcijańskim korzeniom, naszej istocie? Unia Europejska to nic innego jak klub gospodarczy, jak ja ją nazywam. Klubu, którego pragnęli odwieczni władcy tego kontynentu, czyli Francja i Niemcy. Kłamstwo potrzebne do utrzymania przy życiu przeklętego euro oraz podtrzymania antyamerykanizmu i nienawiści do Zachodu. To pretekst do dawania posłom do Parlamentu Europejskiego bezczelnie wysokich pensji i zwolnień podatkowych, na wzór urzędników Komisji Europejskiej, którzy żyją swoim światem w Brukseli. To sztuczka, dzięki której mogą szperać w naszych kieszeniach i napełniać nasze ciała genetycznie modyfikowaną żywnością”.

Póki co fragment książki Fallaci, z którym można polemizować, jest po prostu trudny, bo każde jego słowo jest prawdą.

Myślę, że to nie przypadek, że jego książka, z której pochodzi powyższy cytat, nie została tak naprawdę spopularyzowana przez mocarstwa europejskie.

Dlatego cytuję inny fragment poprzedniego wywiadu. Spóźniona żałoba? Cóż, niech każdy sam zdecyduje, czy tak jest w każdym razie, następujący cytat na zakończenie: „ONZ jest sumą wszelkiej hipokryzji, kondensuje w sobie całą hipokryzję. Gang wyzwoleńców, którzy pozwalają sobie na łamanie prawa w Nowym Jorku, korzystając z immunitetu dyplomatycznego. Mafia zacofanych i intrygujących jednostek, które prowadzą nas za nos. Wystarczy pomyśleć, że ONZ pozwoliła synom Allaha nie podpisywać Deklaracji Praw Człowieka, aby w ich przypadku można ją było zastąpić „Deklaracją Praw Człowieka w Islamie”.

Oczywiście można polemizować z poglądami Fallaci opisanymi w jego książce. Problem polega tylko na tym, że ci, do których jest adresowany, nie mają odwagi z nim polemizować. Nie odważyli się nawet, gdy książka została opublikowana. Od tego czasu schlebiają mi. Tak jak nie mają odwagi kwestionować działań rządu węgierskiego na rzecz suwerenności, wiary i normalnego życia, tak po prostu je ignorują.

Nie mają argumentów, ale doskonale potrafią grozić i obiecywać sankcje. Zatem, czy się do tego przyznajemy, czy nie, świat od dawna jest w stanie wojny. Nawet jeśli nie ma Ukrainy, nie ma Izraela. Ale na razie mam oba. Podobnie jak jest to pobudka, od której zaczyna się ten artykuł: Rzym rani zęby migrantów.

Czy powinienem powiedzieć coś więcej, droga Unii Europejskiej?

A może naprawdę jest już za późno na żałobę?

Węgierska gazeta