W Święto Trzech Króli, kiedy innym razem...
Wydarzenia w Polsce są powszechnie znane: PiS odszedł od władzy po ośmiu latach rządów, po tym jak od wyborów 15 października nie miał większości w parlamencie, i tym samym do władzy w Polsce doszły siły pod wodzą Donalda Tuska. Jednym z pierwszych posunięć starego-nowego premiera Donalda Tuska była czystka w polskich mediach państwowych. Po utworzeniu nowego rządu odwołał prezesów telewizji publicznej, radia i państwowej agencji informacyjnej PAP oraz powołał nowe rady nadzorcze w mediach publicznych. Zgodnie z polskimi przepisami ich przywódców mogłaby zastąpić jedynie Rada ds. Mediów, ale do tej rady nie można się zwracać aż do wygaśnięcia jej mandatu, czyli w 2028 roku.
Dlatego też zaproponowano, aby skoro obie instytucje działały w formie jednoosobowych państwowych spółek akcyjnych, nowy minister kultury, jako właściciel, powinien po prostu powołać nowych menadżerów.
Wśród zwolenników rządu Tuska toczy się także debata na temat prawnego rozwiązania kwestii zmiany szefa mediów publicznych. Kilka osób, np. Komitet Helsiński, twierdzi, że obecnej sytuacji nie można rozwiązać poprzez łamanie prawa. Tylko na podstawie prawa korporacyjnego bez Rady ds. Mediów nie należało dokonywać zmian kadrowych. Zwolennicy działań mówią natomiast: w przeciwnym razie nie byłoby możliwe „zaprowadzenie porządku” (czyli zapełnienie telewizji własnymi ludźmi – przyp. red.).
Był to jednak dopiero początek próby przejęcia sektora informacyjnego, gdyż media publiczne zostały wówczas siłą przejęte przez ludzi nowego rządu. Po wymianie osób Kły wysłali do siedziby TVP nielicencjonowanych „silnych ludzi”, którzy zabarykadowali się w pokoju prezesa telewizji państwowej i wyłączyli stamtąd Internet i kablówkę TVP Info.
Podczas przymusowego przejęcia mediów publicznych – które „Financial Times” nazwał jedynie reformą mediów – jedna z przedstawicielek PiS, Joanna Borowiak, została ranna.
A teraz wydaje się, że media publiczne przekształcone przez Tuskésów również rozpoczęły indoktrynację ideologiczną, bo w święto Trzech Króli emitują treści LGBTQ. Zwrócił na to uwagę Jaki Patryk, poseł do PE prawicowej partii sprzymierzonej z PiS.
„W tym TVP Święto Trzech Króli Tusk, Hołownia i Kosiniak osiągnęli swój cel. Czyli obowiązkowa doktryna już leci w TVP, promują lobby LGBTQ i ośmieszają tradycyjną rodzinę”
– powiedziała przedstawicielka po rozmowie w telewizji publicznej z dwiema parami tej samej płci 6 stycznia, która również rozwinęła przyniesioną przez siebie flagę LGBTQ.
Widzi, że oprócz tego media publiczne promują kwoty migracyjne, a także atakują przeciwników rządu i piętnują ich jako rasistowskich. W jego opinii
wyśmiewają tradycje, kpią z polskości i propagują kosmopolityzm.
Według Jakiego Patryka wyczyszczone media publiczne twierdzą, że UE ma zawsze rację, bezlitośnie niszczą i ośmieszają Kościół katolicki, a w zamian promują ideologię gender.
Nie trzeba było długo czekać, polskie baliby pokazały już swoje prawdziwe oblicze
Obecny trend nie jest niczym nowym w świetle faktu, że Donald Tusk złożył kilka obietnic, które skierowały konserwatywną Polskę na nową drogę.
Obiecał, że jeśli jego partia zostanie wybrana, natychmiast wprowadzi działania, które przyniosą korzyść tęczowej społeczności,
jednym z nich będzie uznanie płci wyobrażonej osób transpłciowych, a drugim związek partnerski dla par tej samej płci.
Wyróżniony obraz: zrzut ekranu