Gdyby Czeska Katalin była Pinokiem, urósłby jej dwumetrowy nos.
Jest taka mądra przestroga, która mówi, że jeśli coś cię za bardzo rozzłości, zanim się odezwiesz, policz sobie do dziesięciu. Mam już tysiąc, ale jakoś nie czuję, że mój gniew opadnie. Nie na tyle, że kiedy już to napiszę, przeczytam to jeszcze trzy razy i poprawię wyrażenia, które nie znoszą atramentu drukarskiego. Ponieważ tak się stanie, mogę to wcześniej zapakować.
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że istnieją wrogowie tego kraju, zwani opozycjonistami, którzy bez mrugnięcia okiem, nawet z radosnym uśmiechem, na forach międzynarodowych skaczą na własny kraj, jednak co ostatnio wyprodukowała postać o nazwisku Katalin Czech nie tylko nóż, ale także pallosy otwierałyby go w czyjejś kieszeni (jeśli pallos zmieściłyby się w kieszeni).
Tutaj liczę do stu.
Ta osoba (później zmieniłam to określenie, bo pierwotnie w tytule było imię pewnego, niezbyt obrzydliwego owada, ale po przeczytaniu zrozumiałam, że nie powinnam tak bardzo obrażać - owada), która ma zostać lekarzem (ginekologiem), do tej pory nie leżało mi to na sercu, dotychczas z jego nazwiskiem łączono ocean skandalicznych wypowiedzi, nie mówiąc już o tym, że głosi słowa niezgodne z jego zawodem – bo może trudno to nazwać zawodem.
O ile mi wiadomo, lekarz – a ginekolog na pewno też nim jest – powołany jest do ochrony życia, do ratowania go za wszelką cenę, natomiast Czech jest zwolennikiem aborcji, czyli obrońcą płodobójstwa. Nawet uznał to morderstwo za zabawne, pamiętajcie tylko rozmowę o blenderze ręcznym.
Dwieście.
Dlatego Czech jest przeciwny życiu, będąc lekarzem i anty-Węgierowi, będąc Węgrem. Ten ostatni fakt od lat udowadnia w Parlamencie Europejskim, a swoim ostatnim przemówieniem wyrył to w marmurze. Zobaczmy, co może wymyślić.
Przede wszystkim stwierdził, że decyzja Komisji Europejskiej, zgodnie z którą bardzo łaskawie chcą nam oddać jedną trzecią należnych nam pieniędzy bez żadnych warunków, cóż, zdaniem czeskiej KE, wywołała wiele uszkodzeń. Nie powiedział kto, ale nie musimy, wiemy. Dla nich antywęgierscy libszewicy. Ponadto stwierdził, że Komisja uległa szantażowi Viktora Orbána.
Trzysta.
Nie, proszę, ta kobieta nie jest głupia. Daleko stąd. Nie jest upośledzony umysłowo, nie potrafi odróżnić szantażysty od szantażowanego. Oczywiście! Czy wie, że to nie szantażysta chce odzyskać jego pieniądze, ale ten, który ich nie daje, a dokładniej stawia mu warunki, aby w ogóle rozważył wypłatę świadczenia.
Czterysta.
Dla jasności uproszczmy przykład. Czekam na pieniądze, ale wiem, że nie będzie mnie w domu, kiedy listonosz je przyniesie. Upoważniam sąsiada, żeby mi to odebrał, co też robi, ale gdy składam wniosek o pieniądze, mówi mi, że da mi je tylko wtedy, gdy zamiatam jego podwórko. OK, nie miałbyś prawa tego zrobić, ale nie ma problemu, zajmę się tym. Ale teraz też nie chce mi dać pieniędzy, powinnam najpierw za niego pozmywać naczynia. Potem odkurzę mieszkanie, pomaluję jego pokoje. Robię to, bo potrzebuję pieniędzy, a on łaskawie daje mi trzecią część, a resztę zatrzymuje, bo uważa, że źle na niego spojrzałam. Może wtedy, jeśli zechcę spełnić nowe warunki.
Wróćmy jednak do małego Pinokia (choć niestety nos mu nie rośnie, kiedy kłamie). Wspomina o czeskiej autokracji, twierdząc, że rząd węgierski podważa demokrację – cóż, to prawda, konsultacje krajowe też dowodzą, że podważa, że nie interesuje go zdanie wyborców. Wszystkie te wielkie kraje UE, gdzie intelektualista nazwiskiem Baerbock (tekst poprawiony, bo najpierw skojarzyłem dyletanta ministra spraw zagranicznych Niemców z imieniem ptactwa domowego, ale zrozumiał, że nie należy obrażać gęsi) otwarcie deklaruje, że nie przejmuje się opinią swoich wyborców, cóż, tam demokrację buduje się w błyskawicznym tempie. W dół.
Pięćset.
Mały kłamca prowadzi także kampanię na rzecz osłabienia demokracji w UE. Myślę, że ma pan rację, demokracja w UE rzeczywiście słabnie. A może chodzi o utrwalenie faktu, że chcą odebrać prawo do głosowania za wyrażenie odrębnego zdania? Albo narzucić propagandę LGBTQ, która oszpeca migrantów i dzieci tym, którzy (i których kraje) nie chcą jej zaakceptować?
Tak, czeska demokracja jest bardzo unijna, chociaż jeszcze nie tak dawno nazywano ją dyktaturą.
Sześćset.
Czech, jak mówiłem, nie jest głupi, jest po prostu nieskończenie podły, choć trochę toczy wojnę z pojęciami. Wspomina o karcie weta, mimo że w Unii instytucja weta nie istnieje. Oczywiście może być tego świadomy, ale w oczach wielu weto jest pojęciem destrukcyjnym, więc oczywiście to intonuje.
Siedemset.
Ta chwilowa burza mózgów udaje, że KE osobiście przekazała Viktorowi Orbánowi w prezencie mnóstwo pieniędzy, co „otworzy drzwi do dalszych nadużyć”. Nie zaszkodzi wyjaśnić, jakie nadużycia przewiduje, bo od razu przeszedł do zniesławiania ustawy o ochronie suwerenności. Oczywiście wielkie kłamstwo, bo twierdził, że od tej pory dziennikarzom i organizacjom pozarządowym uczestniczącym w „programach finansowanych ze środków międzynarodowych” grozi więzienie.
Nie, mały kłamco, to nie ci, którzy uczestniczą w programach finansowanych ze środków międzynarodowych, są w niebezpieczeństwie, tylko ci złoczyńcy, którzy próbują obalić węgierską demokrację za pomocą zagranicznych funduszy i którzy są gotowi sprzedać swój kraj za pieniądze.
Osiemset.
Katalin Cseh Liar (poprawiono, pierwotnie określenie kłamca oznaczyłem słowem oznaczającym zanieczyszczenie, ale byłoby to obrazą dla zanieczyszczenia) umiejętnie pomyliła porę roku z modą, udając, że Komisja pobłogosławiła przyjęte prawo, płacąc trochę na Węgry. Oczywiście bardzo to boli Czechów, bo te pieniądze można w poważny sposób wykorzystać na podwyżki nauczycieli i pracowników przedszkoli, co wyrywa poważną broń z rąk węgierskiej opozycji antydemokratycznej. Czech i jego koledzy nie mogą i nie będą patrzeć na to biernie.
Dziewięćset.
Czeski Pinokio na początku swojego przemówienia wspomniał o szantażu, a na koniec pokazał, jak to zrobić.
Dał do zrozumienia, że wielki Parlament Europejski, który już dawno przekroczył swoje uprawnienia, pozwie Komisję za to, że przyznała, że nasz kraj spełnił wskazane przez nią warunki, ale błagam, co oni do cholery mogli zrobić? Jeśli świeci słońce, nie mogą kłamać, że jest noc, jeśli są spełnione warunki, nie mogą powiedzieć, że nie. Oczywiście, zdaniem Pinokia i jego towarzyszy, właśnie to powinni byli zrobić.
Tysiąc.
Mogłabym w tym miejscu przestać liczyć, ale muszę kontynuować, bo przyszła i przyznała się wirtuozka SMS-ów, Ursula von der Leyen. Teraz wyznał, w czym kłamał. Węgry nie dostają reszty pieniędzy, bo nie wpuszczamy nielegalnych imigrantów i nie tolerujemy nienormalnych lobbystów LGBTQ, którzy korumpują nasze dzieci i wnuki.
Upadek, moja mała mamo, upadek wielki! O czym wspomniała nawet Wróżka Zębówka Guy Verhofstadt, przyznając jednocześnie, że polowanie na czarownice przeciwko naszemu krajowi ma swoje polityczne uzasadnienie, bo według niego nie chodzi tu o nas, ale o wymuszoną akceptację liberalnej demokracji.
Tysiąc sto.
Jak długo muszę liczyć?
Wyróżniony obraz: MTI/Zoltán Máthé