Poszczególne państwa członkowskie UE byłyby w stanie osiągnąć nowy cel Brukseli, który wymagałby prawie całkowitego zapełnienia magazynów gazu ziemnego do listopada, na zupełnie innych warunkach. Podobnie jak Węgry, kraje o wyjątkowo wysokich zdolnościach mogą słusznie oczekiwać rekompensaty, ale na razie nie ma szczegółowych regulacji w tym zakresie. Ponadto Gazprom nadal będzie mógł wpływać na europejski rynek gazu.

Oczekuje się, że Komisja Europejska opublikuje dziś swoją propozycję dotyczącą obowiązkowych rezerw gazu krajów członkowskich UE, aby wyeliminować zależność UE od kopalnych nośników energii z Rosji. Projekt widziany przez agencję prasową DPA – i cytowany przez MTI – jest zgodny z informacjami opublikowanymi wcześniej w „Węgierskim Narodzie”, o których mówił Pál Ságvári, wiceprezes Węgierskiego Urzędu Regulacji Energetyki i Usług Publicznych. Zgodnie z nim państwa członkowskie powinny do 1 listopada każdego roku napełnić swoje podziemne zbiorniki gazu co najmniej w 90 proc., ponieważ w każdej chwili mogą wystąpić przerwy w dostawach gazociągiem.

Choć transport gazu z Rosji odbywa się dotychczas bez zakłóceń, stabilność tranzytu nadal budzi niepokój ze względu na wojnę rosyjsko-ukraińską i wciąż obowiązujące sankcje Komisji Europejskiej.

Węgierskie ustawodawstwo stanowi, że ilość gazu odpowiadająca sześćdziesięciu procentom największego zimowego zużycia ludności mierzonego w ciągu ostatnich dziesięciu lat musi być przechowywana w magazynach do początku sezonu grzewczego. Sezon grzewczy 2021 i rok wcześniej rozpoczął się również z około czterema miliardami metrów sześciennych zmagazynowanego gazu, z czego dziewięćset milionów metrów sześciennych to również zapas strategiczny, do którego dostęp jest możliwy tylko w razie absolutnej konieczności. Ponadto spodziewają się, że import i produkcja krajowa będą kontynuowane nawet zimą, tak aby pokryć roczne całkowite zużycie około dziewięciu miliardów metrów sześciennych, w tym potrzeby przemysłu. Niemcy planują teraz wprowadzenie środka podobnego do tego i propozycji komisji, która wejdzie w życie w maju.

Pál Ságvári powiedział wcześniej Magyar Nemzet, że koncepcja UE w zasadzie wskazuje, że w końcu rozpoczęło się wspólne myślenie, aby Europa ponownie nie znalazła się w tak trudnej sytuacji, że rozpoczyna sezon zimowy ze stosunkowo niskimi rezerwami gazu.

Jeśli jednak przepisy dotyczące wgrywania wejdą w życie w tak prostej formie, może to doprowadzić do poważnych nierówności między poszczególnymi państwami członkowskimi.

Przede wszystkim, jak zaznaczył też wiceprezes: podczas gdy Węgry mają szczególnie dużą, unikalną pojemność magazynową, inne kraje mają znacznie mniejszą lub nie mają jej wcale.

Dlatego w naszym przypadku np. inne kraje musiałyby partycypować w kosztach składowania, ale rozwiązaniem mogłoby być również ustalenie ilości składowanej w inny sposób, na przykład na podstawie konsumpcji ludności. Dodajmy, że chociaż mamy długoterminową umowę gazociągową, to nie byłoby możliwości zrealizowania 90-procentowego zapełnienia, gdyż kraj byłby zmuszony dokupić dodatkową ilość po obecnych cenach wolnorynkowych. A jeśli zabraknie tylu nośników energii, to tutaj będzie magazynowany drogi gaz. W przyszłym sezonie albo użyjemy tego na rynku krajowym, albo odsprzedamy, co będzie tego warte tylko wtedy, gdy ceny gazu wzrosną jeszcze bardziej, ale nie maluj diabła na ścianie.

Co więcej, pomiędzy poszczególnymi krajami istnieje duża różnica nie tylko pod względem pojemności magazynowej, ale także sposobu i ceny dostępu do alternatywnych źródeł gazu.

Innymi słowy, potrzebny byłby mechanizm wyrównawczy, który zapewniłby rekompensatę za magazynowanie płac krajom posiadającym duże magazyny, a także tym, które mogą kupować nośnik energii tylko po wyższej cenie niż inne.

Pełny artykuł Magyara Nemzeta można przeczytać tutaj.

Zdjęcie: Árpád Kurucz