Omijając Węgry, analityk sieci Sorosa wykluczyłby nasz kraj z procesu decyzyjnego Unii Europejskiej.

Badacz sieci Sorosa uważa procedurę przewidzianą w artykule siódmym i wszelkie wysiłki UE mające na celu pozbawienie Węgier i „innych awanturników” prawa do głosowania w ramach prawnych za niepotrzebną stratę czasu.

Dalibor Rohac – który kilkakrotnie atakował Węgry – wyjaśnia w swoim artykule opublikowanym w „Politico”:

„Europę nie powinno interesować to, jak ukarać Węgry i odebrać Viktorowi Orbánowi prawo do głosowania zgodnie z traktatami i prawodawstwem UE, ale jakie praktyczne środki można zastosować do podejmowania decyzji z pominięciem naszego kraju – i innych krajów Europy Wschodniej. Według niego polityki nie można sprowadzać do przestrzegania zasad, jest ona znacznie bardziej złożona”.

Do wyzwań stojących przed słowacką analityczną Europą żyjącą w Ameryce nie można patrzeć przez obecną „technokratyczną soczewkę”, zamiast cynicznego przymusu dostosowania się do prawa Unii Europejskiej, państwa członkowskie potrzebują większej elastyczności, to znaczy praktyk, które mogą zostać wykorzystane do realizacji pomysłów pomimo weta Viktora Orbána.

Autor jako przykład przytoczył przypadek przystąpienia Ukrainy do UE. Wyjaśnił, że pomysł, jakoby odebranie Węgrom prawa do głosowania i złożenie pozwu przeciwko Komisji Europejskiej mogłoby powstrzymać premiera Węgier Viktora Orbána – lub innego państwa członkowskiego – od uniemożliwienia Ukrainie przystąpienia do UE, jest odległy od rzeczywistości. Decyzja o rozpoczęciu negocjacji była ważnym przesłaniem dla Ukrainy, ale jednocześnie „Viktor Orbán będzie miał możliwość zawetowania przystąpienia Kijowa do UE jeszcze co najmniej 72 razy”.

Antywęgierski publicysta przestrzegł także, że przestrzeganie prawa to nie tylko proste zadanie techniczne, polityka jest znacznie bardziej złożona: Słowacja, a nawet Rumunia na pewno nie głosowałyby za pozbawieniem Węgier prawa do głosowania, ponieważ miałyby uzasadniona obawa, że ​​będą następni po naszym kraju.

Ponadto zwrócił także uwagę, że krytyka instytucji unijnych jest często uzasadniona. Jako przykład podał Polskę, gdzie nowy rząd stawia sobie za cel usunięcie osób z poprzedniego prawicowego rządu z mediów publicznych i sądów.

Podstawą tej wymiany personelu są decyzje motywowane politycznie, lecz instytucje europejskie wykazują niewielkie zainteresowanie.

Rohac podaje także przykłady swojego pomysłu. Zdaniem człowieka Sorosa nie powinno być czasu, aby państwa członkowskie w nowych negocjacjach przekonały Viktora Orbána do głosowania za pomocą finansową w wysokości 50 miliardów euro przeznaczoną dla Ukrainy. Zamiast tego, przy udziale Brukseli, pozostałe 26 państw członkowskich może to zapisać w umowach międzyrządowych, wykluczając tym samym Węgry z procesu.

Dodał, że dzięki takiemu praktycznemu podejmowaniu decyzji Unia Europejska będzie w stanie sprostać wyzwaniom przyszłości.

W ostatnich latach Dalibor Rohac regularnie krytykował węgierski rząd w prasie międzynarodowej i budował relacje z węgierską opozycją. Pracownik amerykańskiego instytutu badawczego opublikował w 2012 roku w „Weekly Standard” swój pierwszy artykuł dyskredytujący Węgry, zatytułowany „Węgierska droga do niewolnictwa”.

Proponował zaostrzenie finansów wobec naszego kraju, oskarżał nasz kraj o korupcję i służenie rosyjskim interesom, ale Rohac był też jednym z międzynarodowych ekspertów, którzy szerzą jawną mistyfikację na temat naszego kraju, że przedłużając stan wyjątkowy, rząd węgierski zniósł demokrację parlamentarną .

Mandiner.hu

Zdjęcie na okładce: Wielu uczestników szczytu UE nie głosowałoby za odebraniem Węgrom prawa do głosowania
Źródło: Facebook/Viktor Orbán