Gergely Karácsony chce zapłacić śmieciarzom w drodze procesu prasowego - wynika to jasno z wideo opublikowanego przez Magyar Nemzet. Na pytanie dziennikarzy, jak wypłacić obiecane podczas strajku świadczenia, burmistrz roześmiał się i odpowiedział: będziemy cię pozwać. W kilku częściach Budapesztu nadal można było zobaczyć wiele pojemników na śmieci wypełnionych po brzegi po tym, jak wywozy śmieci nie zaczynały pracy przez trzy dni, donosi M1 News.
Z pojemników wysypują się śmieci: na ulicach piętrzą się stosy papieru i plastiku. Nawet w sobotni poranek mieszkańców Budapesztu witał ten widok. W kilku miejscach, np. w 13. dzielnicy, odpady też nie zostały wywiezione.
Jednak śmieciarze wrócili do pracy po tym, jak władze metropolitalne obiecały im, że otrzymają jednorazową dotację brutto na koszty ogólne w wysokości 200 000 HUF oraz premię świąteczną w wysokości 120 000 HUF brutto.
„Jak mogą zapłacić za te świadczenia, które właśnie obiecali?” zapytał Gergely Karácsony, reporter Mediaworks.
"Pozwiemy ciebie i pieniądze wygrane z procesu naprawczego" - odpowiedział burmistrz.
Tak więc Gergely Karácsony powiedział: śmieciarze otrzymają wynagrodzenie z procesu prasowego.
Gergely Karácsony śmieje się z pieniędzy śmieciarzy - tak napisał Origo. Portal dodaje: burmistrz wielokrotnie wdawał się w kłamstwa i zawiódł w ostatnich dniach, gdy mówił o braku pieniędzy w stolicy na podwyżki płac.
Niskie płace robotników uzasadnił tym, że jego zdaniem państwowy Kukaholding nie zwrócił Budapesztowi w ciągu ostatnich trzech lat 15 mld forintów.
Z drugiej strony krajowa firma zajmująca się gospodarką odpadami natychmiast zaprzeczyła twierdzeniom Gergely'ego Karácsony'ego.
Zapewniono nie tylko mniej, ale i więcej zasobów niż w przeszłości. Tylko w tym roku do stolicy przekazano o 1,4 miliarda HUF więcej niż wpłynęło z opłaty śmieciowej, a do tego wypłacono dodatkowo 1 miliard HUF.
Śmieciarki przestały pracować wcześnie we wtorek z powodu niskich płac.
Atmosferę strajku potęgowało tylko to, że według nich lewicowa administracja miasta szerzyła nieprawdę na temat ich wynagrodzeń.
Po zweryfikowaniu ich papierów płacowych również przez śmieciarzy, w końcu doszli do porozumienia z Budapeszteńskimi Robótami Publicznymi.
Nagranie z negocjacji dotarło do Metropolu. Z tej okazji Imre Mártha, szef stołecznych spółek komunalnych, przemówił do robotników w wyjątkowym, jak określił to portal, niesamowitym stylu i udowodnił, że w spółce śmieciowej jest dość pieniędzy.
Z drugiej strony oburzeni śmieciarze powiedzieli, że cena pokazanych na nim ubrań będzie wliczona w ich kilkumiesięczną pensję.
Imre Mártha przyjechał pewnego dnia na teren FKF śmieciarką – uchwycił ją również Metropol. Z drugiej strony, według gazety, odjechał swoim luksusowym samochodem, z luksusowym zegarkiem o wartości 2 milionów forintów na ręce.
Mediaworks Hírcentrum stworzyło kompilację, w której kierownik zakładu śpiewa o pracy ubogich. Według raportu wygląda na to, że Imre Mártha celowo prowokuje swoich kolegów.
Stolica nie ma na to pokrycia
- To dobry i szlachetny cel, ale ponieważ w stolicy nie ma na to środków, prawdopodobnie tej kwoty zabraknie w innych usługach publicznych - mówi Gábor Bagdy, przedstawiciel Fidesz-KDNP w stolicy, odpowiedział na prośbę Magyara Nemzeta o tym, że nie tylko śmieciarze otrzymają nadzwyczajną dotację na koszty ogólne w wysokości 200 000 forintów , ale pracownicy wszystkich firm i instytucji w stolicy. Zdaniem Gábora Bagdy'ego, administracja miasta na czele z Gergely Karácsony powinna udzielić takiego wsparcia, kiedy stolica ma na to pieniądze. Według szacunków zastępcy burmistrza Ambrusa Kissa przedłużenie subwencji komunalnej może kosztować Budapeszt pięć i pół miliarda forintów.
Burmistrz Gergely Karácsony nieustannie kierował opinią publiczną w sprawie strajku przewoźników odpadów
- zadeklarował w piątek na konferencji prasowej w Budapeszcie lider frakcji Fidesz-KDNP.
Źródło: hirado.hu / Naród Węgierski
Zdjęcie: atv.hu