„Sam Justt będzie mój” – Ferenc Gy., sprawca i Juszt, mogli śpiewać w swojej podekscytowanej samotności. I tak było, bo „Kezitcsókolom” Lacika pozostał także „samodzielnie obiektywnym” bolszewikiem strony libszewickiej.

W swoich pracach informacyjnych Gábor Mező również wspomina Lacikę jako lojalnego zwolennika linii bułgarskiej i sowieckiej, ale obecnie jest to incydentalne. Wszyscy o nim wiedzieli i być może nawet dzisiaj nie zapomnieli, że niezbyt młody syn jego ojca rozwinął skrzydła przy wsparciu byłego członka ÁVH Pála Ippera i niezwykle znienawidzonego Endre Aczéla, dzięki czemu chłopak otrzymał doskonałą szkołę bolszewicką. Ale teraz jest niezależny. I bezstronny. Nie mówiąc już o tym, jak bardzo jest to obiektywne.

I jakże bolało go to, że po zmianie reżimu nie mógł uwolnić swojego ogromnego ego. Czy można się dziwić, że oczernia stronę chrześcijańsko-konserwatywną najlepiej jak potrafi? Ponieważ

to geniusz o wielkim talencie, który nie mógł zrobić kariery, do której się należał, tylko dlatego, że odcięło go „prawe skrzydło”.

Od dawna jest zaciekłym wrogiem Viktora Orbána, jego profil na Facebooku jest zaśmiecony nienawistnymi komentarzami, bełkocze, kiedy musi, a kiedy nie.

Oczywiście skoczył na nowego prezydenta republiki jak hiena na antylopę. Swoją drogą nie mógł być antykradzieżowy, skoro orzeczenie sądu mówi coś przeciwnego, czyli nie jest antykradzieżowy. Ale wróćmy do Twojego postu.

Tylko po to i po prostu oczernia nie tylko Tamása Sulyoka, ale prawie wszystkich prezydentów nominowanych przez stronę konserwatywną. Jego źródło jest niewątpliwie autentyczne, gdyż odczytał je od Hósipő. Tak, jeśli napisała to gazeta Farkasházy’ego, to jest to prawda. Że Sulyok kłamie na temat przeszłości ojca. Jakie szczęście, że Juszt nie musi tego robić, skoro jego ojciec, jako były komunistyczny wiceminister, jest dla wszystkich otwartą księgą. Wiemy, kim był i podejrzewamy, że nie miał nic wspólnego z karierą syna. Tak nie było, gdyż talent Laciki niemal przebił się przez intrygującą złośliwość. Mogło to być tylko pole minowe wrażliwej prawicy, w której pokazy tego błyskotliwego umysłu zawiodły jeden po drugim, nawet na ATV. Z powodu Zorbana!

Więc Sulyok skłamał na temat swojego ojca. Bo trzeba kłamać, bo za grzechy ojców (jeśli w ogóle jakieś były) synowie muszą odpokutować za grzechy lat siedemdziesiątych. No cóż, niech tak będzie, ale przecież Lacika nie odpokutowuje za grzechy konserwatystów, ale swojego ojca, prawda? Chociaż uważam, że nikt nie może ponosić odpowiedzialności za to, co zrobili jego przodkowie – jeśli w ogóle to zrobili.

Ale spójrz, ten Juszt ma też problemy z Pálem Schmittem, Jánosem Áderem i Katalin Novák.

Schmitt dokonał plagiatu, Áder odważył się jedynie stawić czoła rybie, w każdym razie jest znanym kłamcą, a Katalin Novák jest wyzwolicielką pedofilów.

Co ciekawe, Juszt nie ma problemu z Árpádem Gönczem, László Sólyomem, ale nie ma też problemu z Ferencem Mádlem.

Nie mógł znaleźć ani jednego złego słowa do powiedzenia na temat Mádla, ale nie mógł, choć z pewnością najchętniej by go kopnął, gdyby mógł. Nie ma nic przeciwko odwadze Sólyoma, który ze śmiertelną śmiałością zawrócił na moście Komárom, bo Słowacy nakazali mu powrót, a przed nim jeszcze jako prezes Trybunału Konstytucyjnego uniemożliwiał przyjęcie ustawy o wymiarze sprawiedliwości . Ale to nic, nie rozmawiajmy o tym. I nie o szkodach wyrządzonych przez dobrego wujka Árpiego, który, gdzie tylko mógł, przebijał się przez pierwszy demokratycznie wybrany rząd. Był tak niezależny, że nie da się tego nawet opisać słowami. Bo brak słów na niezależność, którą reprezentował SZDSZ.

Jednak Schmitt dokonał plagiatu. Ozdobiono go obcymi piórami. To nie jest miłe, to prawda, ale skąd to wynika ze wspierania blokady taksówek? Nawiasem mówiąc, później określił Pála Schmitta jako fałszerza dyplomów, co jednak nie jest równoznaczne z plagiatem, ale nasz skryba najwyraźniej o tym nie wie. Chciałbym zwrócić uwagę na rzeczywistość: dyplom jest fałszowany przez kogoś, kto wystawia nieprawdziwe zaświadczenie o stopniu, którego ktoś nie posiada. Plagiat natomiast oznacza przejmowanie pomysłów innych osób bez wskazania ich źródła.

Czy trudno jest mówić po węgiersku, towarzyszu Just?

Áder jest kłamcą – ale kiedy i o czym skłamał? Np. nigdy nie twierdził, że Juszt jest dziennikarzem, a nie nienawistnym propagandystą.

Czy Katalin Novák jest ratownikiem pedofilów? Towarzyszu Juszt, gratuluję wielkiego kłamstwa. Pani Prezydent nigdy nie uniewinniła żadnego pedofila.

Ale nie pozwól, aby rzeczywistość przeszkadzała twojemu towarzyszowi, nie pozwól, aby fakty cię zdenerwowały, po prostu zachowaj zdrowy rozsądek. Swoją drogą, popełniłeś plagiat, ponieważ rozpowszechniałeś kłamstwo DK bez podania źródła i kłamiesz, patrz wyżej. Ale to też mu ​​nie przeszkadza, w końcu nie jesteś prezydentem republiki. Dzięki Stwórcy!

Proszę pana, nie ma nic złego w tym, że ktoś pana nienawidzi, jest to po prostu obrzydliwe. Nie ma nic złego w tym, że kłamie, to po prostu obrzydliwe.

Prawdziwy problem pojawia się wtedy, gdy ktoś wierzy we wszystko, co sam twierdzi. To nie jest kłamstwo ani nienawiść, „tylko” patologiczne zaburzenie osobowości.

Nie rozpaczaj, to może być jeszcze uleczalne.

Po prostu kończy swój post na Facebooku w ten sposób: „...fałszerz dyplomów, obrońca pedofilii i znany kłamca. Wykwalifikowany! I utrzymujemy ich w luksusie, aż umrą… Naprawdę jesteśmy głupcami!”

Patrz patrz! Na końcu znajduje się zdanie samokrytyki.

Autor: György Tóth Jr

Ilustracja na pierwszej stronie: Na zdjęciu: aktor János Gálvölgyi (b), dziennikarz László Juszt (k) i humorysta Farkasházy Tivadar. MTI Zdjęcie: Tibor Rózsahegyi