Nowo wybrany przewodniczący okręgu Fideszu László Böröcz stwierdził, że 200-letnia cukiernia musi nadal działać w tym samym miejscu.

„Od października będziemy pracować nad uratowaniem dwustuletniej cukierni Ruszwurm, aby znaleźć rozwiązanie, aby mogła zostać ponownie otwarta, najlepiej w tym samym miejscu, w którym jest teraz” – powiedział László Böröcz. Nowo wybrany burmistrz I okręgu Fideszu spodziewa się, że do tego czasu zakończy się wstrzymana, ale trwająca procedura eksmisyjna, w związku z czym eksmisja najemcy nastąpi wraz z Koroną Cukrászdą.

Jak wiadomo, właściciel Ruszwurmu i Korony Cukrászdy w I okręgu został już wcześniej poproszony o opuszczenie lokalu przedsiębiorstwa i przekazanie pierwszego wykonawcom 9 maja, drugiego 14 maja.

Od tego czasu Miklós Szamos zakwestionował procedurę, dlatego egzekucja eksmisji jest obecnie wstrzymana. Według Szamosa, który zaciągnął wobec samorządu dług czynszowy na kwotę 300 mln, cała sprawa doszła do tego punktu, ponieważ nie zapłacił on wcześniej Márcie V. Naszályi „pieniędzy za ochronę”, o które się domagał…

Ruszwurm jest zamknięty, ponieważ świąteczny zwierzak został pozostawiony bez pieniędzy na zabezpieczenie

Tło sprawy jest takie, że już w 2019 r. burmistrz Fideszu Tamás Gábor Nagy wszczął postępowanie przeciwko cukierni, w tym czasie Márta V. Naszályi najwyraźniej miała bardzo dobre relacje z Miklósem Szamosem – powiedział László Böröcz.

Według niego, będący wówczas jeszcze przedstawicielem W. Naszályi, kilkukrotnie wypowiadał się w obronie Ruszwurmu. „Później, już po objęciu funkcji burmistrza, jednostronnie zawiesił postępowanie sądowe – co jest rzadkością – i wbrew postanowieniu wielokrotnie udzielał firmie koncesji tarasowych”.

Zrobił to w ten sposób, że spółka była już w trakcie sporu sądowego i była winna gminie pieniądze, mimo że taka sytuacja od początku wykluczona była uchwałą gminy. Dlatego dekret został uchylony pod koniec 2020 roku.

Tak długo, jak byli dobrzy, Márta V. Naszályi pomagała Miklósowi Szamosowi nawet poprzez obchodzenie miejscowego rozporządzenia i łamanie prawa.

Potem coś mogło się wydarzyć, bo V. Naszályi zrobił wszystko, żeby zamknąć drzwi cukierni – stwierdził Böröcz i dodał: „Mogli się o coś pokłócić, bo Miklós Szamos oszukał”. Albo ci, którzy w to nie wierzą, mówią: zniesławił Mártę V. Naszályi, prosząc go o pieniądze na obronę na jego kampanię i że w zamian za to rozwiążą spór między gminą a Ruszwurmem”.

Zarzuty godne filmu gangsterskiego wokół cukierni Ruszwurm (Z WIDEO)

Oprócz tego, że za cukiernią będą tęsknić zarówno miejscowi, jak i turyści, zamknięcie kultowego lokalu to także duży cios dla zamku.

Jednak najpoważniejszą rzeczą byłoby całkowite zaprzestanie pracy dla tych, którzy tam pracują. Pracownicy Ruszwurmu mówili wcześniej: boją się tego, co będzie, bo lubią tu pracować i nie chcą stracić pracy. Dodali to

nie chodzi tu tylko o pracowników, mają oni wielu dostawców i klientów, którzy również będą trzymać się z boku podczas ewentualnego zamknięcia.

„57 osób straci pracę, ludzie, którzy kochają tu pracować, poświęcili tu swoje życie. Wszyscy chwalą kelnerów, lata zajęło wyszkolenie cukierników. Przepis na krem ​​udoskonalaliśmy przez 5 lat. To są ludzie rodzinni. Jest ktoś, kto tu pracuje od 14 roku życia, teraz ma 50 lat i nadal tu jest, jest naszym głównym cukiernikiem. Burmistrza to wszystko nie interesuje. Brakuje empatii i szacunku dla tego miejsca” – stwierdził właściciel Miklós Szamos i dodał, że pomimo sporów udało mu się współpracować z poprzednim burmistrzem Gáborem Nagym. „Miał ludzkie wyczucie i uczciwość, więc potrafiliśmy się dogadać” – uważa. Uważa, że ​​gdyby został, znaleźliby rozwiązanie, które nie miałoby tragicznych skutków.

Teraz kości znów się odwróciły, Ruszwurm i nowy zarząd mogą wspólnie znaleźć rozwiązanie, aby emblematyczna cukiernia mogła w przyszłości nadal czekać z otwartymi drzwiami na mieszkańców dzielnicy i turystów.

Cukiernia Ruszwurm w Budapeszcie od niemal dwóch stuleci stanowi część węgierskiej gastronomii i dziedzictwa kulturowego Budapesztu.

W 1827 roku Ferenc Schwabl otworzył sklep przy ulicy Szentháromság, który szybko stał się tak popularny, że przygotowywane przez niego przysmaki dostarczano do Wiednia szybką sztafetą. To właśnie w tym okresie powstały widoczne do dziś meble z polerowanego drewna wiśniowego, które – przetrwawszy kilka oblężeń – od tego czasu są przykładem węgierskiego stylu meblarskiego Biedermeier. Pozostały także dawne pudełka po czekoladkach i cukierkach. Miejsce nazwano na cześć Vilmosa Ruszwurma, który prowadził cukiernię do 1922 roku. Vilmos Ruszwurm wymieniany był jako jedna z czołowych osobistości węgierskiego przemysłu cukierniczego, a popularność jego sklepu utrzymała się w okresie międzywojennym.

Firma zachowała nazwę Ruszwurm nawet po nacjonalizacji w 1951 roku, a po zmianie ustroju była własnością Szamosa Marzipána.

Cukiernia zyskała renomę przede wszystkim dzięki tradycyjnym, ręcznie robionym słodyczom i pysznej kawie, które od tego czasu cieszą się uznaniem nawet najbardziej wymagających koneserów. Ku pamięci Ruszwurma, od którego wzięła się nazwa, rodzina Szamosów zawsze szanowała oryginalne receptury i autentyczne metody przyrządzania, zachowując w ten sposób oryginalny, ponadczasowy klimat cukierni.

Metropol.hu

Zdjęcie na okładce: Ruszwurm można zapisać
Źródło: Ruszwurm Cukrászda Facebook