25-letni zawodnik TFSE, uczeń László Szalmy, potrafił wykluczyć niepokojące czynniki, skacząc już na odległość 5,52 m, z którym już po pierwszej serii objął zdecydowane prowadzenie, jako jedyny przekroczył pięć metrów.
W kontynuacji poprawił się o cztery centymetry, a że w drugiej serii nikomu nie udało się przekroczyć bariery pięciu metrów, stało się jasne, że walczy teraz już tylko z samym sobą, najlepszym tegorocznym rekordzistą (5,63), a ustanowionym przez niego rekordem świata osiągnięty dwa lata temu, także w Paryżu (5,82).
W międzyczasie przestało padać, ale finał na długi czas został przerwany z powodu awarii czujnika drążka. Przed i po przymusowej przerwie dwukrotnie wchodził Luca Ekler, a w piątej serii pogorszył się, a także wszedł w ostatniej próbie.
Ponieważ jednak nikt wcześniej nie był mu tak bliski – srebrny medal zdobyła druga Niemka Nele Moos z notą 5,13 – pewnie obronił tytuł i radośnie świętował przed garstką Węgrów.
Ekler w 2009 roku doznał udaru mózgu, w wyniku którego został sparaliżowany lewy bok, ale w wyniku fizjoterapii i leczenia fizjoterapeutycznego widoczne są już tylko objawy na lewej ręce.
Zawodnik zdobył czwarty medal węgierskiej delegacji w Paryżu: dwa złote, jeden srebrny i jeden brązowy.
Źródło: MTI/Szilárd Koszticsák