Najsmutniejsze w „opowiadaniach o szczepionkach” czytanych w mediach społecznościowych jest to, że niektórzy ludzie próbują wcisnąć swoje poglądy polityczne, a raczej emocje, w te małe pisma. Po prostu piszę, jak to się stało.

W połowie lutego zarejestrowałam się https://vakcinainfo.gov.hu/regisztracio-oltasra . Mój lekarz rejonowy poinformował mnie wkrótce, że otrzymał listę zarejestrowanych w swoim okręgu i jak tylko przyjdzie jego kolej, zawiadomi mnie o tym. Ale przede mną jeszcze długa droga! Tak - pomyślałem jednocześnie, że to się nie uda i cierpliwie czekałem, starałem się zabezpieczyć maseczką, zachowując dystans itp. Na początku tego tygodnia zadzwonił do mnie lekarz i powiedział, że powinniśmy z żoną udać się do „Centrum Szczepień Szpitala Bajcsi” i tam otrzymamy dalsze informacje. Trochę się martwiliśmy: będzie za dużo ludzi, będzie tłoczno, wszyscy będą się denerwować. Bajcsi to dość duży szpital państwowy i wiele napisano o tłoku, dezorganizacji i zamieszaniu związanym ze szczepieniami w tych placówkach.

Weszliśmy przez bramę, następnie przez drzwi na fotokomórkę, zmierzono nam temperaturę, młody lekarz zaproponował nam miejsce i powiedział, jakich kroków możemy się spodziewać. Otrzymaliśmy ulotkę informacyjną, na której możemy porozmawiać o naszych ewentualnych chorobach, alergiach na leki itp. byli zainteresowani. Potem musieliśmy czekać ok. 10 minut, potem wezwali nas przez głośnik, abyśmy weszli przez kolejną śluzę.

Dotarliśmy do większej sali, gdzie oczekujący mogli usiąść w odpowiedniej odległości i po kilku minutach zawołali nas po imieniu. Lekarka ordynatorka ponownie ją przesłuchała, po czym powiedziano jej, że zostanie zaszczepiona szczepionką firmy Pfizer - lekarz okręgowy to przewidział z góry - w miejscu wkłucia może pojawić się zaczerwienienie, gorączka 1-2 dniowa, czyli niezbyt wysoka, jak w przypadku szczepionek przeciw grypie.

Potem dostałam szczepionkę, a potem kazali mi jeszcze 20 minut posiedzieć na korytarzu, żeby w razie jakiejkolwiek reakcji alergicznej mogli mnie szybko leczyć. To samo spotkało moją żonę.

Wkrótce pojawił się kolejny lekarz, sympatyczny młody człowiek, który dał zaświadczenie, że pierwsza szczepionka została przyjęta dzisiaj, a następna pod koniec kwietnia, ale zapewnił mnie, że to już zapewnia znaczną ochronę.

W porównaniu z naszym przybyciem opuściliśmy punkt szczepień mniej więcej trzy kwadranse później i rozmawialiśmy o strasznej histerii związanej z dezorganizacją i pośpiechem. Dla porównania, to tak, jakbyśmy byli w innym kraju. Gdzie jest spokój, cisza, organizacja, bezpieczeństwo.

Stało się to dwa dni temu. Jesteśmy dobrzy!