Bez względu na to, jak bardzo lewicowo-liberalne portale są zdezorientowane i niedowierzające, od 444 do Western Light iz powrotem, wiadomości wciąż są prawdziwe: sponsorowany przez Sorosa Dom Wolności wraz z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) w Waszyngtonie i Instytut McCaina opublikował w kwietniu raport, w którym m.in. sugeruje, że w przypadku krajów autorytarnych, takich jak Węgry, NATO powinno również interweniować w sprawy wewnętrzne w celu ochrony demokracji – pisze Fritz Tamás w swoim artykule opublikowanym w Magyar Nemzet .

Raport został przygotowany dla amerykańskich decydentów, z wyraźną propozycją powrotu Stanów Zjednoczonych do roli światowego żandarma po epoce Trumpa (oczywiście nie są to użyte słowa, ale sedno jest). , USA znów powiedzą, który kraj jest demokracją, a który autokracją, a jeśli zapadła „decyzja” potępiająca, powiedzmy z Węgier lub Polski, to interwencja powinna nastąpić – kto wie jakimi środkami…

dokument , który jest dostępny dla każdego, nie przeszkadza 444, Western Light, Zurpubi i innym lewicowo-liberalnym gazetom w zaprzeczaniu całej sprawie i dodawaniu nagłówków do wiadomości, takich jak „Fidesz fake news”, „państwowe media utrzymują mnie tam" itp.

Organy te najwyraźniej są opłacane między innymi właśnie po to, by chronić wujka Gyuri, największego na świecie filantropa, przed wszelkimi bezpłciowymi, potwornymi atakami prawicy, ponieważ na ziemi nie było chyba bardziej świętego człowieka niż on. Jedyny problem polega na tym, że nie można zaprzeczyć dokumentowi „tak, jakby nie istniał, a jeśli spróbują, są dwa przypadki: albo są zasadniczo tacy głupi, albo udają, że są, ponieważ mieć pieniądze, żeby być głupim.” też być. Nie wiem…

Z drugiej strony faktem jest, że Freedom House, który jest stale sponsorowany przez Sorosa – a zatem być może „trochę” zgodny z oczekiwaniami Sorosa – od wielu lat – a dokładniej od dojścia do władzy rządu Orbána – Węgry był na przemian częściowo wolny, tylko częściowo demokratyczny, półautorytarny lub opisuje go w swoich rocznych sprawozdaniach jako kraj całkowicie autorytarny.

Tym razem wraz z pozostałymi dwiema organizacjami Freedom House formułuje przed administracją Bidena dość ambitne cele: ich zdaniem prezydent powinien jak najszybciej wydać dyrektywy, w których stwierdza, że ​​ochrona demokracji w kraju i za granicą (!) jest priorytetowym interesem narodowym (czyli toruje drogę do ponownej ingerencji w sprawy wewnętrzne innych państw), jednak prawdziwą nowością jest to, że kraje wchodzące w skład systemu sojuszniczego NATO znalazłyby się również wśród krajów docelowych eksport demokracji m.in. na Węgry, Turcję i Polskę. Cóż, to bardzo śmiały i zachęcający pomysł, ale sprawia, że ​​czujemy się jak pięści...

Koncepcja pełna jest pomysłów związanych z pięknym nowym światem: proponują nową organizację decyzyjną, Radę Narodowej Demokracji, która jednocześnie kierowałaby polityką wewnętrzną i zagraniczną oraz międzynarodową ochroną demokracji. Uwaga: byłby to rodzaj ukradkowego kroku w kierunku stworzenia globalnej organizacji władzy. Z drugiej strony powstałby fundusz finansowy, który wspierałby także wolność mediów i wyrażania opinii w poszczególnych krajach na poziomie ponadnarodowym. W związku z tym mogę zasugerować, że upadku kanału informacyjnego CNN powinni zainwestować jak największe sumy pieniędzy, jeśli w ogóle są pieniądze, w wolność mediów we własnym kraju...

A ich najzabawniejszym, także globalistycznym pomysłem jest utworzenie centrum badania międzynarodowej rzetelności wyborów (Center for Integrity for Elections). Te ostatnie bardzo by się przydały: ich pierwszym zadaniem mogłoby być zbadanie morza podejrzeń i skandali wokół zeszłorocznych wyborów prezydenckich w USA…

Ale poza tym te dwa ostatnie pomysły są dla nas bardziej niż niepokojące, bo wiemy, co by to oznaczało: z jednej strony wspieranie lewicowo-liberalnych gazet i portali, a nawet zakładanie nowych (być może nie jestem mylę się, jeśli powiem, że papa Soros też nie byłby z tego wykluczony), z drugiej strony, gdyby Fidesz wygrał w 2022 roku, wybory zostałyby zakwestionowane i demonstracje, zamieszki, zakłócenie porządku, chaos.

Według lewicowo-liberalnych gazet ich ukochany wujek Gyuri nie ma nic wspólnego z całą tą koncepcją, tak jak nie ma to nic wspólnego z faktem, że jego marionetka, komisarz UE Vera Jourova, która jest jego fanką, mówiła ostatnio o : „w pozostałym czasie Komisja zrobi wszystko, aby wyleczyć Węgry z waszych problemów”. Także: „Wykorzystamy do tego nasze kompetencje prawne i być może wejdziemy też na pole polityczne”.

Oczywiście według gazet i portali Ballib ich szef, pan György Soros, nie ma nic wspólnego z skandalicznymi wypowiedziami Jourovej.

Z drugiej strony my, ludzie myślący w kategoriach suwerenności narodowej, nie mamy ani czasu, ani ochoty, by jak skończeni idioci nie dostrzegać oczywistych powiązań – rzekłbym prawie dowodów.

Na podstawie dokumentów trzech organizacji widzimy, że: rząd Stanów Zjednoczonych, a dokładniej kontrolująca go globalna siła tła (i wujek Gyuri jako jej część), widząc, że świat staje się wielobiegunowy, ucieka do przodu i próbując „dać światu znać”, że od teraz znów jest panem globu i kropka, decyduje o losie krajów i kontynentów – co do nich Chiny i Rosja.

To się źle skończy, obawiam się.

Teraz naprawdę możemy zobaczyć, co Trump miał na myśli i co Biden (lub ci, którzy za nim stoją) oznaczają dla dzisiejszego świata.

Ilustracja: 2022plus