Főtér.ro, która opublikowała artykuł, była tym zaskoczona. Oczywiście nie upieramy się też przy roli największego wroga, ale dość nieoczekiwanie przykuły nas poniższe statystyki.

Najnowsza ankieta przeprowadzona przez ankietera Avangarde dotyczyła stosunku Rumunów do wiodących światowych mocarstw i ich sąsiadów.

Otóż ​​z badania wynika między innymi, że - choć według wcześniejszych badań wiele osób bardzo boi się, że Węgry chcą odzyskać Transylwanię - nie uważają Budapesztu za największe zagrożenie.

Na pytanie, które z wymienionych krajów uważają za największego wroga Rumunii, 24 proc. respondentów wymieniło Rosję, a więc Ojczyzna Rosji zajęła pierwsze miejsce.

(Tylko Putin nie wie! - red.)

Z drugiej strony Węgry nie są na drugim miejscu – strach przed Transylwanią tu czy tam. Ale Niemcy. Pytanie dokładnie, dlaczego jest interesujące – być może dlatego, że sprzeciwiło się Stanom Zjednoczonym w sprawie budowy wspólnie z Rosją gazociągu Nord Stream 2 – ale 10 proc. respondentów postrzega Niemcy jako największego wroga kraju.

Dlatego Węgry – choć na podium – uplasowały się dopiero na trzecim miejscu, z 6 proc. Ciekawe jest również to, że Węgry nie zajęły ostatniego miejsca na liście krajów sąsiadujących, które są uważane za najlepszych przyjaciół.

Oczywiście pierwsze miejsce zajęła Mołdawia z 45 proc., drugie Bułgaria z 11 proc., a trzecia Serbia z 8 proc., ale z 4 proc. Węgry wyprzedzają Ukrainę, którą tylko 2 proc. respondentów uważa za dobrego przyjaciela - prawdopodobnie z powodu skrajnie anty-mniejszościowego kijowizmu, który dotyka również społeczność rumuńską na Ukrainie.