Zwyczajowo nazywa się wieloetniczną Transylwanię „Szwajcarią Wschodu”. Geografia i tradycje samorządowe regionu położonego w zakolu Karpat wykazują wiele podobieństw do republiki alpejskiej, jednak jego mapa etniczna została tak przerysowana w stuleciu od czasu traktatu pokojowego z Trianon, który doprowadził do zawłaszczenia ziemi historycznych Węgier, że przykład szwajcarski wydaje się obecnie utopijny.

Mało kto wie, że – 30 lat przed edyktem nantejskim – w 1568 roku po raz pierwszy na świecie ogłoszono tu tolerancję religijną. Oczywiście pokojowe współistnienie zawsze napotykało przeszkody, jak wszędzie w Europie. Na przykład cesarz austriacki, który celował w stłumieniu rewolucji 1848-49 i wojny o niepodległość, z powodzeniem postawił przeciwko sobie grupy etniczne Siedmiogrodu, tak że wspólnoty narodowe o podobnych losach, ale różnych kulturach stały się stronami przeciwnymi.

Traktat z Trianon miał smutne konsekwencje dla Węgrów siedmiogrodzkich, głównie z powodu asymilacji. Zmuszeni do bycia w mniejszości Węgrzy w rekordowym czasie zaczęli szukać własnej drogi, jednak trudno było im się odnaleźć, ich możliwości rozwoju były bardzo ograniczone. System państwa komunistycznego po II wojnie światowej dążył do świadomej integracji różnych narodowości, tzw „homogenizacja” służyła przede wszystkim temu celowi. W imię industrializacji proporcje etniczne miast siedmiogrodzkich uległy zmianie wraz z masową imigracją, a większość osób pochodzących z innych regionów historycznych nie rozumiała ducha i istoty siedmiogrodu.

Każdy, kto chodzi po Transylwanii z otwartymi oczami, może ponieść konsekwencje Trianon. Székelyföld nadal przedstawia stosunkowo jednolity węgierski obraz etniczny, ale w Saksonii prawie nie ma Sasów nawet w indeksie. W ostatnich dziesięcioleciach komunizmu większość z nich została sprzedana przez reżim Ceausescu ówczesnej Republice Federalnej Niemiec. w innych hrabstwach Siedmiogrodu, zwłaszcza w Siedmiogrodzie Południowym, przyspieszyła i mówimy głównie o Węgrach, którzy żyli tam kiedyś w czasie przeszłym. Oczywiście nie jest to tylko konsekwencja Trianon, ale gwałtowne niszczenie dziedzictwa budowlanego miało miejsce już w XX wieku.

Źródło: YouTube

Zamek Magos Deva... (Źródło: YouTube)

Obostrzenia spowodowane epidemią koronawirusa zachęciły wielu z nas do podróżowania po kraju. W powiecie Hunyad turyści odwiedzają głównie rodzinną posiadłość wielkiego węgierskiego króla renesansu, Mátyása Hunyadiego, zamek Vojdahunyad. Jest to dobrze utrzymany zabytek, podobnie jak sąsiedni zamek Déva został wzorowo odnowiony, ale związane z Węgrami zabytki okolicznych osad – średniowieczne lub nowożytne kościoły, dwory szlacheckie, zamki – przedstawiają opłakany obraz. Z zamkiem Dévy związana jest jedna z najbardziej dramatycznych węgierskich ballad ludowych, w której mistrz budowniczy Kelemen Kőműves wraz z jedenastoma towarzyszami bezustannie buduje mury zamkowe na próżno, zawsze się zawalają, a zadanie można wykonać tylko krwią poświęcenie. Ta historia może być również symbolem wysiłków poważnie zmniejszonej populacji węgierskiej w południowej Transylwanii.

W bezpośrednim sąsiedztwie starego kościoła prawosławnego w jednej z wiosek Hunyadi, która jest obecnie całkowicie zamieszkana przez Rumunów, w niebo wznoszą się ruiny imponującego węgierskiego kościoła reformowanego. Życzliwy stary dozorca pięknie odrestaurowanej cerkwi opowiedział ze smutkiem, jak cerkiew reformowana została bez parafian i księdza, a jej ogromny kościół, na którego organach węgierski kantor grał w dzieciństwie psalmy, uległ zniszczeniu. W ciągu zaledwie pięćdziesięciu lat zawalił się strop, w nawie głównej zapuścił się gęsty krzak, a hełm wieży został zdmuchnięty przez burzę. Taki jest typowy los kościołów protestanckich czy katolickich w Transylwanii bez kongregacji: po założeniu kłódki na główną bramę wszystko staje się własnością biedoty, a bezcenne wartości często ulegają zniszczeniu.

Można by długo wyliczać, co w ciągu ostatnich stu lat osiągnęło próg ostatecznego zniszczenia. Niektóre przykłady są szczególnie ilustracyjne. Twierdze kościelne Saksonii są szczególnie cennymi zabytkami Siedmiogrodu, kilka z nich znajduje się pod ochroną światowego dziedzictwa, ale 700-letnia wieża twierdzy kościelnej w Százsveresmart (Rotbav, Rothbach - powiat Brasó) zawaliła się kilka lat temu z powodu nieostrożności . Współczesna siedmiogrodzka kopia słynnej rzymskiej Navicelli Giotta została odnaleziona w ostatniej chwili w sanktuarium zrujnowanego saksońskiego kościoła luterańskiego w Kiszsolnej (Jelna, Senndorf) w hrabstwie Bestzterce-Naszód, podobnej tylko we Florencji, Pistoia i Strasburg. Pomimo splątanej własności i biurokracji, międzynarodowa współpraca i zasoby węgierskiej fundacji umożliwiają teraz profesjonalistom renowację tego, co zostało z fresku. Przez dwie dekady deszcz zmywał cenne średniowieczne freski ze ścian węgierskiego kościoła reformowanego z popękanym sufitem w Kéménd (Chimindia) w powiecie Hunyad. Studenci uniwersytetu z Cluj uratowali go przed całkowitym zniszczeniem, a dziś kościół bez parafian został pięknie odrestaurowany i wkrótce zostanie włączony do obiegu turystycznego.

Rehabilitacja Zamku Bánffy w Bonchidzie (Bontida, Bonisbruck), zwanego siedmiogrodzkim Wersalem, jest równie spektakularna, choć dość czasochłonna ze względu na ograniczone środki. Majątki i zamki węgierskiej arystokracji w Siedmiogrodzie znacjonalizowano w okresie komunizmu, instytucje przeniesiono do okazałych gmachów, ale nie wydano na nie prawie żadnych pieniędzy. Kilka z nich udało się odzyskać w ostatnich dziesięcioleciach, ale znaczna część majątku została całkowicie zniszczona, a cały szereg zamków znajduje się w opłakanym stanie. Za wielki sukces zawodowy i społeczny uznaje się przywrócenie tego czy innego budynku do stanu używalności.

Turyści podróżujący po Transylwanii mają wiele do opowiedzenia o ludzkich losach i dramatach społeczności związanych z każdym niszczejącym pomnikiem. Ludzki aspekt historii Transylwanii z ostatnich stu lat można poskładać w całość głównie z godnych ubolewania opowieści mieszkańców. Ten artykuł nie nadaje się do rozwijania głębszych połączeń, ma jedynie na celu pobudzenie do myślenia.

Jedno z najbardziej dramatycznych dzieł siedmiogrodzkiej literatury węgierskiej XX wieku, Zoltán Jékely w kościele Amarosszentimrei ok. jego wiersz, w którym przepowiada zniszczenie społeczności i kultury równolegle do zniszczenia średniowiecznego wiejskiego kościoła. Jednak kiedy byłem tam wiosną, archeolodzy, stolarze i murarze krzątali się wokół zrujnowanego zabytkowego budynku: symboliczne miejsce otrzymuje nowe życie, co jest pozytywnym zjawiskiem zarówno dla większości, jak i dla mniejszości.

Róbert Laczkó-Vass

(Zdjęcie tytułowe: Kościół forteczny w Szászveresmart - kiedy jeszcze stała wieża. Źródło: Monitoru Expres)

Tekst w języku niemieckim .