Nazwał Gergely Bence Karácsony Tordai mężem stanu. Philip Rákay zareagował na to na Facebooku:

Bence Tordai zidentyfikował duchowy obraz swojej partii – niewidoczny nawet przez szkło powiększające – a także punkt zbieżności politycznej Karácsony, Árpáda Göncza .

Wiedzieliśmy do tej pory, oczywiście, że wiedzieliśmy, że dzisiejsi postępowcy wciąż myślą zamglonymi oczami o byłym SZDSZ – Związku Wolnych Demokratów – zdrajcach zmiany ustrojowej, tej węgierskofobicznej, skrajnie liberalnej formacji, która – przynajmniej w moim opinii - stworzył najgłębsze okopy wykopane między Węgrami i Węgrami w ciągu ostatnich trzydziestu lat.

Każde tchnienie dzisiejszych lewicowych liberałów przypomina najmroczniejszą epokę SZDSZ, od bezwarunkowej służby interesom Zachodu, przez demontaż silnych państw narodowych, przez antywęgierskie manifestacje, po czystą zdradę. Nic więc dziwnego, że śp. Árpád Göncz, prezydent republiki – oddelegowany wówczas przez SZDSZ – jest dla nich standardową miarą, mężem stanu z dużej litery. To oczywiście kwestia gustu politycznego, ale dla mnie zaczyna się od męża stanu, hrabiego Alberta Apponyi i hrabiego Istvána Bethlena

Ale nawet „wujek Árpi”, jak nazywają tego Árpáda Göncza, który w ogóle mógłby zostać prezydentem republiki dzięki układowi, który podyktował z zachodu, narzucił rządowi Antalla, w barwach marginalnego partii, na „wolnych” Węgrzech – których SZDSZ '56- błysnął swoją przeszłością, udowadniając tym samym swoją antykomunistyczną postawę. Szybko stało się jasne, że obie należały wyłącznie do zaopatrzenia piekarni spektaklu politycznego. W 1994 r. SZDSZ szczęśliwie doprowadził do władzy postkomunistyczny MSZP, a działania Árpáda Göncza w 1956 r. – tym razem będę szarmancki – były, delikatnie mówiąc, dzielące. (W programie Szabadság tér '56 miałem szczęście rozmawiać z kilkoma bohaterami '56, torturowanymi i dręczonymi ocalałymi, z których kilku opowiadało bardzo niechlubne historie o roli Árpáda Göncza w '56) - który w celu obalenia pierwszego, swobodnie wybranego rządu zmiany ustroju – według opinii części ekspertów poparł zorganizowaną przez tajne służby blokadę taksówek , publicznie konfrontując się z rządem Antalla, który znajdował się w niewyobrażalnie trudnej sytuacji – którzy swoją pozycją i postawą polityczną – jako prezydent republiki – wstrząsnęli demokratycznymi rządami wybranymi po raz pierwszy po dziesięcioleciach komunistyczno-socjalistycznej wiary – z pomocą których sztucznie podtrzymywali warunki sprzed zmiany ustroju w węgierskich mediach, dzięki do którego towarzysze Komcsi, agenci III/III, oblegali redakcje gazet, rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych w taki sam sposób jak przed 1990 rokiem.

I mógłbym tak wymieniać i wymieniać... No właśnie, chcą, żeby Boże Narodzenie dogoniło ten polityczny etos, tę postawę moralną. Cóż, to będzie łatwe. Lalka bożonarodzeniowa doskonale nadaje się do tego wszystkiego.

Ale przynajmniej nie nazywaj go mężem stanu, Tordai! Tak jak Tímea Szabó nigdy nie stanie się Iloną Zrínyi … – podsumowuje Philip Rákay.