Nawet przytoczony tytuł ATV jest bardzo irytujący i bolesny w nasze największe święto narodowe! Wygląda na to, że lewicę boli to, że Węgrzy obchodzą urodziny kraju!

Według nich powinniśmy wszyscy zamknąć się 20 sierpnia między czterema ścianami, choć dane epidemiologiczne nie dają nam ku temu powodu.

Oczywiste jest, że odmiana wirusa delta pojawiła się już tutaj jako nieproszony gość, podobnie jak w kilku krajach europejskich. Lewica zapomina jednak, że niektóre kraje Europy Zachodniej złagodziły obostrzenia na początku lata w taki sposób, że narażały życie swoich obywateli.

Bo oni naprawdę nas, Węgrów, nie lubili.

Wtedy rząd słusznie zdecydował się na znoszenie obostrzeń – choć stopniowo. I choć lewicowcy krzyczeli na otwarcie tarasów, to do wybuchu epidemii, na który czekali, nie doszło.

Tak samo, jak nieuzasadniony był ich strach i nagana podczas Mistrzostw Europy, kiedy nie mogli powstrzymać się od jednoczesnej hiperwentylacji w mediach społecznościowych, widząc marsz tysięcy węgierskich kibiców z Hősök tere na Puskás Aréna.

Ale nie poddali się nawet po tym, jak upadli na twarz, ponieważ liczby przeczyły ich pragnieniom. Ferenc Falus (przygnębiony) stwierdził, że „nie potrzebujemy imprez masowych bez ograniczeń, ale środków ostrożności” . W tym celu Népszava miał czelność wybrać jako ilustrację wydarzenie, w którym kibice wspólnie walczą o sukces reprezentacji Węgier.

Jest to oburzające także dlatego, że były naczelny lekarz i były kandydat na burmistrza lewicy mówi to wszystko, gdy ludzie nie tylko z niecierpliwością czekają na programy 20 sierpnia, ale także na przyjazd papieża Franciszka na Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny .

Z kolei „nikt inny” index.hu wydarzenia, które odbędą się w rocznicę powstania państwa, w którym Węgrzy będą wspólnie świętować ze szlachetną prostotą, nazywa „giga party”.

Lewica może tylko atakować te programy prawie jak zwykle, z politycznym ukrytym motywem zobaczenia jak największej liczby zgorzkniałych i zgorzkniałych ludzi na Węgrzech, aby mogli ponownie za wszystko Viktora Orbána

Jednocześnie Falus z jakiegoś powodu zapomniał nękać ludzi przed ważnymi dla lewicy imprezami masowymi, takimi jak Parada Równości.

30-tysięczny tłum na Pride. Nie ma tam żadnego zagrożenia! źródło: instant.hu

30-tysięczny tłum na Pride. Nie ma tam żadnego zagrożenia! źródło: instant.hu

Ale nie zapominajmy o demonstracjach organizowanych przez lewicowych polityków, kiedy kilkaset osób wyprowadzono na rewolucyjne gry w najgorętsze dni z powodu spraw Uniwersytetu Fudan i Pegasusa. Nie zapominajmy również o wsparciu pracowników służby zdrowia.

Dodam, że na tych imprezach było mniej ludzi niż na marszu kibiców , ale to już powinien być problem lewicy.

Z tego powodu nawet na tych imprezach ludzie wciąż stykali się ze sobą, więc istniało również ryzyko wybuchu wirusa.

Demonstracja pracowników służby zdrowia na placu Hősök/Forrás 24.hu

Demonstracja pracowników służby zdrowia na placu Hősök/Forrás 24.hu

Tibor Attila Nagy nawet o tym nie wspomniał w studiu ATV, zamiast tego wyraził niezadowolenie z faktu, że rząd zniósł pozostałe ograniczenia na święta. Frustrujące jest to, że analityk nawet nie wspomina, że ​​Węgrzy chcą się dobrze bawić w święta narodowe. Według niego rząd wydał dekret wyłącznie w interesie politycznym.

Pamiętamy też jego słowa, kiedy radził opozycji wykorzystać ofiary śmiertelne koronawirusa do ataków na rząd.

Nawet teraz stanowczo twierdzi, że rząd podejmuje takie działania tylko ze względu na wybory i uważa, że ​​właśnie z tego powodu obostrzenia nie będą tak dotkliwe jak wiosną.

Pék Szabolcs , analityk z Compass Institute, delikatnie nazwał to „cyrkiem”, że rząd daje Węgrom możliwość dobrego samopoczucia w swoim kraju.

András Hont, któremu nie można zarzucić prorządowości, również zwrócił uwagę na podwójne standardy lewicy na swoim profilu w mediach społecznościowych:

„Byłem na paradzie Pride i widziałem na własne oczy wielu ludzi (w tym wielu obcokrajowców) na ulicach Budapesztu, którzy z jakiegoś powodu nie martwili się, że zarażą się koronawirusem. Ale nawet na wspomnianych demonstracjach wyborcy opozycji mogli swobodnie przyłączać się do tłumu i maszerować. Mogliby, bo w dyktaturze to też jest dozwolone.

Ákos Hadházy z dumą pokazał na swoim profilu w mediach społecznościowych, że kilkaset osób mogło swobodnie demonstrować na ulicach, także bez noszenia maseczek, w stworzonej przez opozycję sprawie Pegasus.

Nie słyszeliśmy, aby „wiejscy przygnębieni franciszkanie” złożyli skromne podziękowania tym, którzy się zaszczepili, zapewniając tym samym spokojną obecność na tych wydarzeniach.

Powiedzenie tego węgierskiemu rządowi lub osobiście Viktorowi Orbánowi byłoby zbyt daleko idącym oczekiwaniem.

Źródło: 888.hu

Wyróżniony obraz: hirado.hu