Błędów, które doprowadziły do ​​fali uchodźców w 2015 roku, nie wolno powtórzyć w przypadku osób uciekających przed talibami z Afganistanu – powiedziała w poniedziałek w Berlinie kanclerz Niemiec Angela Merkel.

W swoim briefingu premier podkreślił, że społeczność międzynarodowa powinna udzielić wsparcia krajom sąsiadującym z Afganistanem, zwłaszcza Pakistanowi, aby w razie ucieczki z Afganistanu przed talibami, mogli zapewnić pomoc potrzebującym.

Wskazał: możliwe jest zwołanie nadzwyczajnego szczytu UE, którego jednym z głównych tematów mogłoby być wsparcie krajów regionu przyjmujących afgańskich uchodźców.

Ludziom tym należy zapewnić bezpieczne schronienie, a społeczność międzynarodowa nie może powtórzyć błędu polegającego na niedostarczeniu wystarczającej ilości pieniędzy Agencji Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców (UNHCR) i Światowemu Programowi Żywnościowemu (WFP), co spowodowało, że „imigranci z Jordanii, Libanu i bezpośrednio Ludzie wyjeżdżali też do Europy z Syrii”.

W przypadku Afganistanu musimy działać szybciej i szybciej wspierać kraje sąsiednie

— powiedziała kanclerz Niemiec. Powiedział, że zgadza się ze stwierdzeniem ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa, że ​​sytuacja w Afganistanie została źle oceniona. Cała społeczność międzynarodowa oczekiwała, że ​​możliwe będzie kontynuowanie międzynarodowych prac rozwojowych w kraju azjatyckim nawet po wycofaniu się obcych żołnierzy.

Tak więc jeszcze pod koniec lipca wydawało się, że z kraju trzeba będzie ewakuować jedynie miejscowych pomocników armii (Bundeswehry) i członków ich rodzin - 2500 osób.

1900 z nich jest już w Niemczech, a prawdopodobnie setki kolejnych w bezpiecznym kraju trzecim. Jednak w sytuacji, która uległa zmianie w związku z „zapierającym dech w piersiach” tempem ofensywy talibów, ewakuowani muszą być także afgańscy pracownicy niemieckich organizacji pomocowych i innych organizacji pozarządowych wraz z rodzinami. To oznacza tysiące więcej ludzi. Dlatego Bundeswehra rozpoczęła lotniczą akcję ratunkową – wyjaśniła Angela Merkel.

Potwierdził informację prasową, że samolot transportowy Sił Powietrznych (Luftwaffe) przybył już w rejon Kabulu, ale nie otrzymał pozwolenia na lądowanie.

Mamy nadzieję, że pierwszy A 400M będzie mógł wkrótce wylądować

powiedziała Angela Merkel. Podkreślił, że po stronie niemieckiej robi się wszystko dla powodzenia operacji. Jednocześnie „kontrola nie leży w naszych rękach”, wynik akcji zależy od rozwoju sytuacji w Kabulu. Angela Merkel powiedziała o dojściu do władzy radykalnych islamistycznych talibów, że była to „gorzka, dramatyczna i straszna” sytuacja, zwłaszcza dla mieszkańców Afganistanu. Jednocześnie sytuacja jest gorzka dla Niemiec i wszystkich sojuszników działających w Afganistanie od prawie dwudziestu lat.

Wyjaśnił, że Afganistan przynajmniej na razie nie jest ojczyzną islamistycznego terroru, ale że jest to tylko efekt wysiłków ostatnich prawie dwóch dekad.

Jak powiedział, nigdy nie należy zapominać o poległych i żołnierzach, którzy z ranami fizycznymi i psychicznymi wrócili do domu z misji, ale trzeba przyznać, że w Afganistanie nie osiągnięto nic poza eliminacją zagrożenia terroryzmem. Trzeba to przeanalizować, wyciągnąć wnioski, aw podobnych przypadkach być może „cele muszą być zawężone” – powiedziała kanclerz Niemiec w odpowiedzi na pytanie dziennikarza o transformację kraju, demokratyzację oraz wysiłki na rzecz modernizacji społecznej i gospodarczej.

Po Stanach Zjednoczonych Niemcy uczestniczyły w operacjach w Afganistanie z drugim co do wielkości personelem

które zostały rozpoczęte przez NATO, czyli Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) oraz operację Resolute Support (RS) w związku z atakami terrorystycznymi na amerykańską ziemię 11 września 2001 roku. Zdarzało się, że w tym samym czasie w kraju azjatyckim przebywało ponad pięć tysięcy żołnierzy niemieckich. Na operacje wydano 12,5 miliarda euro (4400 miliardów forintów). Niemiecki rząd wydawał w ostatnim okresie 435 mln euro rocznie na programy rozwojowe i pomocowe w Afganistanie.

MTI

Wyróżniony obraz: Getty Images