Mówią, że zjednoczenie partii węgierskich na wyżynach jest na porządku dziennym, bo Węgrzy mogą wejść do parlamentu tylko wtedy, gdy wyborcy wszystkich trzech partii zagłosują na tę samą partię. To jest matematyka. Z roku na rok jest nas coraz mniej, nie stać nas na luksus tego, by Węgierska Partia Koalicyjna, mieszany Most-Híd i ledwie mierzalni Sözefogs startowali oddzielnie w wyborach parlamentarnych...

Autorka artykułu, Olga Szabó, była sołtys wsi Ścieżka i posłanka MKP, wspomina klęskę poprzednich sojuszy i wyraża swoje wątpliwości co do obecnego sojuszu. Przytaczamy kilka myśli z jego pisarstwa.

Pamiętam, że był rozkaz zjednoczenia partii. Napisaliśmy rok 1998, kiedy w Radzie Narodowej Ruchu Politycznego Koegzystencji głosowaliśmy za rozwiązaniem partii i utworzeniem Węgierskiej Partii Koalicyjnej.

Miklós Duray, przewodniczący oddolnej, demokratycznej partii o wysokiej kulturze politycznej, musiał ustąpić w imię jedności, Duray zwiedził więzienie, występował w imieniu Komitetu Ochrony Praw Mniejszości Węgrów na wyżynach, a Bugár wystąpił w słowackim programie rozrywkowym ubrany w słowacki strój narodowy. Był Węgrem, którego wspierały zarówno słowackie, jak i węgierskie media na wyżynach.

Potem nadeszła wielka szansa. MKP stała się faktorem rządowym. Zapłaciliśmy za to wysoką cenę. Musieliśmy zrezygnować ze zniesienia dekretów Benesza i autonomii.

Spójrzmy prawdzie w oczy, członkostwo MKP w rządzie nie do końca było sukcesem.

Część polityków, którzy oderwali się od MKP, założyła partię mieszaną Most-Híd. Dla nich celem nie była reprezentacja Węgrów, a pieniądze. Z biegiem czasu wyborcy je zużyli, a teraz proszą o powrót tam, skąd wyjechali. Stracili wiarygodność, ich imię jest splamione w sprawie Goryla, ale im to nie przeszkadza.

Muszą się dostać do parlamentu, bo punktować można tylko z boiska . Bez władzy politycznej biznes też tak naprawdę nie działa. Wydaje się, że biznes jest również bardzo ważny dla polityków Koalicji. Powstała kolejna partia węgierska . Nie sądzę, aby wprowadzanie wyborców w błąd było uczciwe, ale myślę, że cel uświęca środki.

Tak więc ponownie doszliśmy do przywództwa wieku. O zjednoczenie trzech partii. Aby Sojusz mógł wejść do parlamentu, musi na niego głosować ponad 5 proc. elektoratu.

Problem w tym, że nie wiemy, dlaczego mielibyśmy na niego głosować? Bo węgierski? Nie ma tego nawet z nazwy. Niepokojące jest to, że delegaci mają głosować za utworzeniem nowej partii, podczas gdy nie wiedzą, czemu ma służyć Sojusz-Konfederacja. Żeby niektórzy mogli mieć wygodne życie, dobrze płatną pracę lub przejąć interesy kurczącej się ludności węgierskiej na wyżynach.

Wyborcy nie będą już głosować na Sojusz, bo to jedyna węgierska partia.

Cały artykuł można przeczytać tutaj