Agresywny ton wobec obecnego rządu, na jaki 5 opozycyjnych kandydatów na premierów pozwoliło sobie w ATV podczas pozorowanej debaty 12 września, jest bezprecedensowy w 30-letniej historii węgierskiej demokracji.

To, co zostało tam powiedziane i zostało powiedziane do tej pory – z wyjątkiem Márky-Zaya, ponieważ powiedział też szokujące rzeczy – może być niepokojące dla każdego rozsądnego obywatela Węgier. W końcu co oni „obiecują”, jeśli dojdą do władzy?

W skrócie rzeczy jeżące włos na głowie: 1.: lekceważenie praworządności, likwidacja dwóch trzecich ustaw połową ustaw, w tym anulowanie obecnej Ustawy Zasadniczej; 2.: zakończenie obecnego demokratycznego ustroju politycznego, czyli zmiana ustroju (ale po co?); i wreszcie po trzecie: nie tylko rozliczenie z przeciwnikami politycznymi, ale rozliczenie, totalna wymiana osobowości na wszystkich forach życia publicznego, egzystencjalne unicestwienie wroga politycznego.

Pytanie tylko: czy oni poważnie o tym wszystkim myślą? Przecież wielu wyborcom przy zdrowych zmysłach i dobrej woli może pomyśleć, że to musi być tylko „tekst kampanijny”, skoro w kraju Unii Europejskiej takie nielegalne, dyktatorskie i agresywne metody nie mogą być stosowane przez opozycję, jeśli chodzi o rządy. .

...MSZP i Péter Medgyessy sformułowali zupełnie inne cele podczas programu i kampanii. Medgyessy powiedział, że chce stworzyć rząd „centrum narodowego”, w którym nie będzie polowań na czarownice, aw rzeczywistości będzie kontynuował część działań poprzedniego rządu, co tworzy ciągłość między działaniami rządów. Mówił też o pojednaniu narodowym, o zasypywaniu okopów, podczas którego może dojść do narodowego konsensusu między lewicą a prawicą. To wszystko László Kovács , prezes MSZP, który w swoich wypowiedziach wielokrotnie podkreślał, że po dojściu MSZP do władzy nie będzie potrzeby zmiany książek telefonicznych w administracji państwowej i innych sferach. Obaj obiecali więc, że nie będą przesadzać z patronatem politycznym, że nie będzie ostatecznej rozgrywki, a jedynie wymienieni zostaną nominaci polityczni i osoby nieprzystosowane zawodowo.

Ale spójrzmy na fakty! Po dojściu do władzy rządu Medgyessy'ego w ciągu pierwszych dziewięciu dni wymieniono więcej szefów administracji publicznej niż w 1998 roku po pięćdziesięciu dniach (!). Natychmiast wymieniono nie tylko sekretarzy administracyjnych poprzedniego rządu, ale także zastępców sekretarzy stanu, a nawet znaczną liczbę szefów departamentów. I już w perspektywie roku widać było, że zmiana dosięgła kierowników działów, a nawet niżej, co było naprawdę bez precedensu. Pod koniec 2002 roku szefów administracji państwowej, którzy pracowali w poprzednim rządzie, było zaledwie kilku...

...Rząd Medgyessy'ego nie poprzestał jednak ani na chwilę na zmianach personalnych w administracji publicznej. W instytucjach półpaństwowych (deco) i państwowych nastąpiły masowe zmiany na „dostępnych” stanowiskach kierowniczych w ważnych sferach gospodarczych, kulturalnych, medialnych i prasowych, lokalnych i obywatelskich. Nowością rządu Medgyessy'ego jest to, że konieczne wymiany są przeprowadzane bardzo szybko, w razie potrzeby z góry zaplanowane, poprzez zwoływanie nadzwyczajnych walnych zgromadzeń, natychmiastowych i bez uzasadnienia, silnych nacisków itp. zmusił go do wyjścia.

Do tego wszystkiego doszedł fakt, że rząd Medgyessy'ego chciał wymusić wymianę kadr nawet tam, gdzie nie było to prawnie i konstytucyjnie możliwe. Konkretnie o niezależnych instytucjach, które gwarantują stabilność demokracji i system kontroli i równowagi: Urząd Prokuratora Generalnego, Węgierski Bank Narodowy, Państwowy Nadzór nad Instytucjami Finansowymi, Państwowa Izba Kontroli, sądy itp. i dotyczy ich przywódców. Instytucje te są nie do pokonania właśnie po to, by chronić przetrwanie demokracji, więc w zasadzie praktyka mecenatu nie może się tutaj rozciągać. Jednak rząd Medgyessy'ego – po raz pierwszy w historii węgierskiej demokracji – systematycznie próbował zmusić liderów tych instytucji do dymisji za pomocą szerokiej gamy niezbyt wybiórczych metod, od szantażu po brutalne naciski. (Patrz np. prokurator generalny, który co tydzień był sądzony przed parlamentem, czy prezes PSZÁF, żeby go usunąć wprowadzono nową ustawę).

Jednak rząd Medgyessy'ego poszedł jeszcze dalej. Nie był usatysfakcjonowany serią zmian personalnych, które doprowadziły do ​​czystek, a także wywieraną na niego presją, by dobrowolnie podał się do dymisji. W ramach MEH utworzono Sekretariat Stanu ds. Finansów Publicznych pod kierownictwem László Kellera, którego zadaniem było prowadzenie policyjnych, prokuratorskich i sądowych dochodzeń w sprawie działań zdetronizowanych już przywódców oraz w miarę możliwości skazanie byłych przywódców – mogących doprowadzić do wyroki więzienia Funkcja tego sekretarza stanu znacznie wykraczała poza dotychczasową praktykę, ponieważ miała na celu nie tylko wymianę kadr przeciwnika politycznego, ale także przeprowadzenie swego rodzaju ostatecznej rozgrywki środkami sądowymi. Ta praktyka, którą Béla Pokol nazwał „upolitycznieniem sporów sądowych”, jeśli się nad tym głębiej zastanowić, nie zadowala się spychaniem politycznej opozycji na dalszy plan, ale dąży do jej wyeliminowania…

... Péter Medgyessy był uważany za dżentelmena w porównaniu z Dobrev, Jakab i Karácsony, ale ostatecznie nie miało to znaczenia: postkomunistyczna lewicowa sieć wykonała swoją pracę, a Medgyessy był stopniowo ignorowany, a później „powalony”, gdzie tylko mogli, rozpoczęli gigantyczną rozgrywkę .

W porównaniu z tym widzimy i słyszymy rakotwórczy styl pribék, o którym Jr. niedawno napisał doskonałą analizę na łamach tego artykułu . Mój kolega z CÖF, Zoltán Lomnici Zoltán Felföldi, ekonomista i politolog. Możemy więc wiedzieć na pewno: koalicja tęczowej opozycji nie mówi na próżno, poważnie podchodzi do tego, co mówi. Nawet w porównaniu z 2002 rokiem przygotowują się do bardziej okrutnego starcia i jeśli tylko będą mogli, to to zrobią.

A związek będzie ich za to oklaskiwał.

Źródło: naród węgierski

(Obraz nagłówka:

Autor: Tamás Fritz

Artykuł można przeczytać w całości tutaj.

(Zdjęcie w tle: mandiner.hu)