Głównym powodem znaczącej przewagi partii rządzącej jest, według sondażu opinii publicznej, jej poparcie na Węgrzech poza Budapesztem jest znakomite.

Gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, Fidesz-KDNP zdobyłby 55 proc., lewicowa wspólna lista 44 proc., a pozostałe listy partyjne łącznie tylko 1 proc. , która zaczyna teraz mierzyć preferencje partyjne.

Analityk doszedł do wniosku, że do jesieni 2021 roku na Węgrzech pojawił się zasadniczo system dwupartyjny.

Wspólna lista Fideszu i lewicy w najbliższych wyborach będzie walczyć tylko przeciwko sobie, głosy oczekiwane na pozostałe partie są znikome. Chociaż są sympatycy Tibora Szanyi, „psów o dwóch ogonach” czy Mi Hazánka, obywatele, którzy obiecują swój udział, ostatecznie wybiorą tylko między prawicą a lewicą.

Wśród całej dorosłej populacji odsetek zwolenników Fideszu wynosi 46 proc., a sympatyków opozycji – 42 proc. 2 proc. głosujących byłoby skłonnych głosować na inne partie, a 10 proc. nie potrafiłoby lub nie chciało odpowiedzieć na pytanie o preferencje partyjne. Reelekcja obecnej partii rządzącej wydaje się przesądzona już w tej turze, ale o wyborze zadecydują tylko ci, którzy wzięli udział z ważnymi głosami. Jednak aktywność obozu Fideszu jest większa:

Na Fidesz zagłosowałoby 55 proc. wyborców, którzy obiecali udział, a na lewicę 44 proc.

Wynik ten uwzględnia już kandydaturę Pétera Márki-Zaya na premiera, ponieważ dane zbierano po drugiej turze lewicowych prawyborów.

Źródło i zdjęcie: mandiner.hu