W ostatnich latach Imre Mártha, szef stołecznego holdingu użyteczności publicznej, zwanego przez swoich podwładnych Gyurcsány fióka, potajemnie zgromadził fortunę i imperium nieruchomości, które zawstydziło nawet amerykańskich miliarderów.

Jednak, co ciekawe, w tym tylko sprzeciwia się wyrokom z toczących się przeciwko niemu procesów sądowych, wcale nie zaprzecza swojemu tajemnemu majątkowi w wysokości 50 miliardów, ani go nie wyjaśnia. Tymczasem Gergely Karácsony milczy o tym, że top manager stołecznych firm żyje w luksusie, wiedząc, skąd wziął majątek, podczas gdy miasto upadało – napisał Metropol .

Jeszcze w grudniu Metropol pisał, że w nowym holdingu energetycznym szykują się zwolnienia, mimo że sam Gergely Karácsony obiecał pracownikom, że w połączonych spółkach zostaną zlikwidowane tylko stanowiska kierownicze.

Dla porównania pracownicy, którzy zgłosili się do redakcji narzekali, że gdyby nie przekwalifikowali się zgodnie z „zaleceniami” kierownictwa, zostaliby zwolnieni. Muszą więc wykonywać pracę, której nawet nie ma w umowie. Nie przez przypadek... Poza tym w trakcie tajnej redukcji w firmie stworzono stanowiska kierownicze, które zdaniem pracowników, którzy mają też imienne listy, oprócz wysokich zarobków to tylko praca na papierze.

Okazało się, że Mártha zgromadziła w ostatnich latach wielomiliardową fortunę tak cicho, jak to tylko możliwe. Nasza gazeta uzyskała również dostęp do powiązanych dokumentów. Na ich podstawie ankietowani eksperci szacują imperium nieruchomości lidera firmy na 50-60 miliardów. Jednak od czasu skandalu Gergely Karácsony, burmistrz, który mianował Imré Mártha, milczy. Ulubiony menedżer burmistrza mógł dzielić się ogłoszeniami . Chowanie się za spółką publiczną, brak odpowiedzialności...

Według dokumentów przesłanych i sprawdzonych przez Metropol, Imre Mártha „zbudował” również imperium nieruchomości, które zawstydza nawet amerykańskich miliarderów. Informatorzy gazety zwrócili uwagę na postępowanie karne, które zostało wszczęte jeszcze wtedy, gdy Mártha Imre była dyrektorem generalnym Magyar Villamos Művek dzięki Ferencowi Gyurcsány Według nich gromadzenie bogactwa rozpoczęło się w tamtym czasie i może być kontynuowane teraz za pośrednictwem stołecznego holdingu użyteczności publicznej.

Według najnowszych dokumentów przesłanych do Metropolu, wszystko, co mogliśmy wcześniej zobaczyć z bogactwa Márthy, w tym willę Prisztása wartą 2 miliardy , to tylko „wierzchołek góry lodowej”. Na przykład jest właścicielem portu na Balatonie i ogromnej luksusowej willi nad Balatonem.

Okazało się, że główny kierownik stołecznych zarządców przestrzeni publicznej FŐTÁV, firmy pogrzebowej, ogrodniczej i kominiarzy, ukrył wielomiliardowe aktywa nieruchomościowe w kontrolowanej przez siebie firmie LÁZÁR, złożonej z członków jego najbliższej rodziny DOMY. Rzekoma firma deweloperska nie ma dostępnych referencji, a przeglądanie Internetu nie wykazuje żadnych śladów jakiejkolwiek faktycznej działalności. Prawdopodobnie rodzinna firma dekoratorska posiada co najmniej 30 drogich nieruchomości. Wśród nich jest kilka mieszkań w bardzo cennych lokalizacjach w Budapeszcie, równie cenna nieruchomość w Veszprém, dziesiątki wiejskich posiadłości, w tym duża liczba wiejskich sklepów monopolowych (!) w imieniu firmy – i kto wie co jeszcze…

źródło: Metropolia

Na zdjęciu willa Márthy w Svábhegy/Metropol