Kampania plakatowa Pétera Márki-Zaya na temat redukcji użyteczności to sztuczka komunikacyjna, pisze Olivér Hartay, kolega odpowiedzialny za politykę energetyczną w Századvég, w poście na Facebooku. Lewicowy kandydat na premiera rozpoczął kampanię plakatową pod hasłem: „Orbán odchodzi, pozostają cięcia w dostawach”.

Przesłanie jest nowym etapem absurdalnej próby komunikacji, w której Márki-Zay próbuje przekonać ludzi, że eliminacja programu redukcji kosztów ogólnych i zastąpienie go innym nie oznaczałoby anulowania istniejącego programu. Istotą programu redukcji użyteczności są oficjalnie ustalone niskie ceny.

Péter Márki-Zay powtarzał niezliczoną ilość razy, że wierzy w ceny rynkowe zamiast w ceny oficjalne i że nie uważa niskich cen za celowe/zrównoważone (czasami ujął to nawet ostrzej). Na przykład w swojej debacie z Klárą Dobrev w październiku powiedział, że: „podwyżkę cen energii trzeba odczuć… jeśli nie uda nam się tego wprowadzić w ceny, to nie będziemy nikogo zachęcać do oszczędzania energii”. Albo w swoim cotygodniowym logowaniu 7 listopada ujął to w ten sposób: „jest rozwiązanie i nie jest nim zamrożenie cen” oraz że „nasza redukcja kosztów ogólnych będzie wyglądać zupełnie inaczej”.

Źródło: Youtube

Źródło: Youtube

Poza tym w prawie każdym pokrewnym wystąpieniu mówi, że uważa za oszustwo, że jak ceny rynkowe były niższe od tych ustalonych przez władze, trzeba było płacić więcej, a teraz, kiedy są wyższe, trzeba płacić mniej.

Jest całkiem jasne, że Márki-Zay wprowadziłby ceny rynkowe zamiast obecnych, sztywnych cen urzędowych na niskim poziomie i uznałby podwyżkę cen za pożądaną, ponieważ zmusiłaby ludzi do ograniczenia konsumpcji. To z konieczności oznaczałoby anulowanie obecnego programu redukcji użyteczności.

Kandydat na premiera lewicy zdał sobie sprawę, że program redukcji użyteczności jest popularny, więc atakując go, może stracić wyborców. Jednak nie zareagował na to rezygnacją ze swojego programu, ale zaczął komunikować go jako nową, jeszcze większą redukcję kosztów ogólnych. We wszystkich swoich powiązanych wypowiedziach z ostatnich tygodni nazywa kłamstwem, że zniósłby redukcję kosztów ogólnych, a następnie potępia te same panele co poprzednio jako „rzeczywistą redukcję kosztów ogólnych” – w przeciwieństwie do redukcji kosztów ogólnych.

Ponadto tak bardzo wierzy w powodzenie swojej nowej sztuczki komunikacyjnej, że rozpoczął kampanię plakatową. Szokujące, jak kandydat na premiera może tak pogardzać wyborcami, skoro wiara w sukces chwytu komunikacyjnego zakłada, że ​​według Márki-Zay ludzie:

nie rozumieją logicznej podstawy, że nowe przepisy taryfowe muszą koniecznie oznaczać zniesienie starych,

nie znają różnicy między cenami oficjalnymi a cenami rynkowymi,

nie zdadzą sobie sprawy, że tylko dlatego, że program redukcji użyteczności jest dla nich dobry, podwyżka cen w imię redukcji użyteczności nie będzie dla nich dobra.

Kampania plakatowa Pétera Márki-Zaya dotycząca redukcji użyteczności to sztuczka komunikacyjna, stwierdził Olivér Hartay. Podkreślił: istotą programu redukcji zużycia mediów są oficjalnie ustalone, niskie ceny i jest całkiem jasne, że zamiast tego Márki-Zay wprowadziłby ceny rynkowe, co oznaczałoby anulowanie obecnej obniżki zużycia.

2022Plus:

Rządy Fidesz-KDNP odkupiły strategiczne spółki energetyczne, które wcześniej porzuciła strona komunistyczno-lewicowo-liberalna, co umożliwiło stabilną redukcję kosztów ogólnych. Jak zwykle lewica sprzedałaby te spółki multis po niższej cenie, ale w zamian za ogromny zysk, gdyby dopuszczono ich do rządzenia w wyborach. Wtedy nikt tak naprawdę nie zrozumiałby „rynkowych” rachunków, tylko że ceny znów poszybowałyby w górę.

„Och, proszę, to jest rynek!” - powiedział Péter Márki-Zay Gyurcsány, odbierając pocztę z Kajmanów przy kawie na trawie na plaży. „Wolałbym, żeby nas nie wybrali!”

Źródło i cały artykuł: Olivér Hartay/Facebook

Zdjęcie: Getty Stock