Osobiście dokonamy rachunku sumienia, serca, duchów, które w nim mieszkają, i tam, w samotności kabiny, podejmiemy odpowiednią decyzję. I Bóg wyciąga do nas rękę.

Według Friedricha Nietzschego na świecie nie ma bytów swobodnie płynących, są tylko siły, które są okupowane przez inne siły, a to, co powstaje w ten sposób, pozostaje w równowadze na dłuższą metę. A Béla Hamvas pisze: „siły świata gromadzą się w ośrodkach zapłonu. Te centra zapłonu oznaczają zwiększoną intensywność. Centra mocy żyją w obu światach: w świecie widzialnym jako planety, słońca, ciała niebieskie, w świecie niewidzialnym jako demony, duchy, bogowie”. Potem politycy tłumaczą to wszystko w sposób bluźnierczy – trochę w duchu Machiavellego: siła tylko ugina się przed siłą.

Ale czym jest ta siła, która pokonuje inne siły we wszechświecie polityki? Skąd się bierze, jakie jest jego pochodzenie? Jaka jest jego intensywność? Cóż, to nie są skomplikowane rzeczy. Zgodnie z definicją demokracji, wszelka władza pochodzi od ludu, lud jest panem! Tak, najwyraźniej tak jest. Ale jakie siły poruszają ludzi? Według Liona Feuchtwangera siły, które poruszają ludzi, są zawsze takie same:

miłość i nienawiść.

Miłość jest duchową, boską siłą, ale nienawiść jest demoniczna, zemsta upadłych duchów, broń szatana. Żadna z nich nie mieszka w ludziach, ale w sercach ludzi, gdzie toczy się ciągła walka między dobrem a złem. To jest nieuniknione credo człowieka. Musisz wybrać to, co jest najbardziej osobiste. Nie mogę tego zostawić nikomu innemu - wybór należy do mnie. Muszę sobie z nim poradzić, moje życie jest zagrożone.

Zasadniczo istnieją trzy poziomy egzystencji: poziom ludzko-osobowy, społeczny i boski. ALE w rzeczywistości decydujący jest związek między poziomem osobistym i boskim. Możemy dokładnie i uspokajająco pojawić się przed innymi i istnieć jako oblicze Boga na poziomie społecznym tylko wtedy, gdy mamy z Nim dokładne sprawozdanie. Bo jeśli czegoś takiego nie ma, to drugiego człowieka można oszukać, upokorzyć, a nawet zniszczyć, wystarczy zmienić zasady, ukształtować je tak czy inaczej. Świat materialny lubi podkreślać nietzscheańską mądrość, że „Bóg nie żyje”, ale zapomina dodać – celowo – drugiej połowy zdania, która nadaje temu całemu sensowi „zabiliśmy go”! Ze złymi decyzjami i wyborami, podczas których człowiek pozwala demonom dominować i zdobywać w sobie władzę. Przez to ludzie stają się wtedy tłumem, w którym tracą swoją indywidualną twarz, a serce próbuje ukryć się za maską. Ale to nie działa, nie możesz zabić Boga! To prowadzi do potępienia i upadku! I tak nie możesz zrezygnować z osobistej odpowiedzialności!

To nie przypadek, że totalitarne mocarstwa nie pozostawiają wyboru ludzkiemu sercu.

Próbują znieść wolny wybór krwawymi rewolucjami, symbolami pomalowanymi na czerwono, nocą długich noży i najróżniejszymi formami zniszczenia.

Dlatego „wolność to taka wielka rzecz”! – jak pisze Márai, jako ostrzeżenie przed pięćdziesiątką szóstą dla obojętnego Zachodu, który pchnął Węgrów na śmierć na oczach Wielkiego Komunistycznego Niedźwiedzia. Nie dostaliśmy tego, walczyliśmy o to! I to nie bronią, ale naszymi sercami. Z tym szczęśliwym wyzwoleniem, którego promieniowanie wciąż można odczytać na archiwalnych nagraniach twarzy ludzi idących niemal nad ziemią i uśmiechających się do kamery. Wydaje się, że zawładnęła nimi jakaś siła, a jest to siła miłości. Nie przejmują się konsekwencjami. "Żadnej umowy - pozwól mi być szczęśliwym!" - na obrazach napisano wersety z wiersza Attili Józsefa Ars poetica.

Siły zła manipulują, ukrywają się, stosują przemoc, nie mają odwagi stanąć otwarcie i ujawnić się, wziąć odpowiedzialności za siebie. „Inni zawsze są winni, inni popełniają przestępstwa, za które musimy surowo karać!” krzyczą. Nie odważą się powiedzieć: „Wyznaję Bogu Wszechmogącemu i wam, bracia moi, że zgrzeszyłem wiele razy i bardzo”. Zamiast tego pokojowi demonstranci są atakowani czołgami i szarżami kawalerii. Są opętani przez demony mocy. Uważają, że mają do czynienia tylko z ludźmi, a nie z Bogiem.

Prezydent Republiki János Áder ogłosił niedawno powszechne wybory parlamentarne w 2022 r. wraz z referendum w sprawie rodzin i ochrony dzieci, a demony już ryczą: za 80 dni wymienimy to i tamto, uwięzimy ich wygnajcie ich, umrą z głodu! krzyczą. A siły miłości mówią tylko: będziemy tam!

Będziemy tam, gdzie chrześcijaństwo, nasza starożytna kultura, nasz język, nasi bracia i siostry zza granicy, nasza wiara, nasza jedność historyczna i nasza powszechna europejskość – zgodnie z definicją św. Szczepana – muszą być chronione. Będziemy tam, gdzie przyszłość naszej rodziny i dzieci musi być chroniona przed nieludzkimi, bezimiennymi, kontrolowanymi przez algorytmy siłami, które grożą wymazaniem danej nam przez Boga osobowości i płci – zwodniczymi siłami, które okłamują tęczę (Boży pokój) .

Osobiście dokonamy rachunku sumienia, serca, duchów, które w nim mieszkają, i tam, w samotności kabiny, podejmiemy odpowiednią decyzję. I Bóg wyciąga do nas rękę.

Apostoł Paweł wkłada wszystkie rzeczy tego świata do jednej z szal wagi i mówi, że jeśli nie mam miłości, jestem niczym! Zobaczmy więc, gdzie przechyla się język wagi!

Wyróżniony obraz: Gettyimages