Jak wiadomo, w wojnie ukraińsko-rosyjskiej zginął zakarpacki żołnierz o węgierskich korzeniach. Śmierć 29-letniego marynarza Sándora Kisa była spowodowana uderzeniem rakiety.

Bors odnalazł wdowę po bohaterskim zmarłym, Márię, która powiedziała gazecie, że uważa za ważne, aby cały świat poznał historię Sándora.

W czasie okupacji rosyjskiej przebywał na Krymie. Nie złożył przysięgi. Od dziesięciu lat służy w armii ukraińskiej. Był członkiem oddziału antyterrorystycznego. Działał w mieście Ochakov, powiedziała gazecie Mária. Mój mąż uważał wojsko za swoje powołanie. Poświęcił życie za ojczyznę.

„Rozmawialiśmy z nim kilka minut przed atakiem rakietowym.  Kiedy nastąpiła eksplozja, próbowałem dodzwonić się do Sándora, ale nie mogłem. Wtedy jeszcze myślałam, że nie było sił polowych, nic nie mogło mu się stać” – powiedziała wdowa.

Kobiety nie zraził jednak fakt, że mąż nie chciał się do niej zgłosić po takiej bitwie, więc skontaktowała się z wojskiem. Spojrzeli na listę zawierającą nazwiska zmarłych. Sándora tam nie było. „Wysłali mnie do szpitala dla rannych. Mój mąż nie był leczony na izbie przyjęć. Kiedy to wyszło na jaw, musiałem zejść do kostnicy. Leżało tam dwunastu zabitych, w tym kobiety.

„Spojrzałem na martwe ciała i odkryłem wśród nich Sándoré. Jego twarz była ledwo rozpoznawalna, ale plakietka na piersi pozostała nienaruszona. To rozwiało wszystkie moje wątpliwości. Mój mąż zmarł - powiedziała kobieta. Mária wierzy, że ofiara Sándora nie poszła na marne.

źródło: Borsonline

Autor: Károly Kóré

Na zdjęciu: Sándor Kiss i jego żona