Lewica uprawia polityczną prostytucję. Innymi słowy, sypia z kimś, od kogo ma nadzieję skorzystać więcej. Jak powiedział, dotyczy to również neonazistów. Ale robią co najmniej tyle, ile mówią swoim wyborcom, że się nie zmienili, powiedział András Gerő w rozmowie z Magyar Nemzet. W tym samym miejscu skrytykował też Mazsihisza.

Mazsihisz powinien był zabrać głos - stwierdził historyk zapytany, dlaczego Związek Węgierskich Gmin Żydowskich (Mazsihisz) tak dobitnie milczy na temat skandali prawicowców ujawnionych jako sympatycy nazizmu na liście lewicowego sojuszu.

Profesor ELTE BTK uważa, że ​​to głupia decyzja Mazsihisza, by nie zabierać głosu w tej aferze, bo to nie jest kwestia kampanii, a kwestia kultury europejskiej. Historyk zwrócił uwagę, że wcześniej organizacja podkreślała, że ​​nie przejawiają się one w kwestiach kampanijnych. - Powinni mieć w tej sprawie coś do powiedzenia - podkreślił András Gerő w rozmowie z Magyarem Nemzetem.

Historyk podkreślił też, że kwestia afer prawicowych nie jest wyłącznie sprawą żydowską. Uważa, że ​​nie jest tak ważne, czy Mazsihisz się wypowie na ten temat, choć uważa, że ​​powinno, ale to nie jest takie ważne. Jak to ujął, ważne jest to

czy ludzie lewicy tolerują gesty związane z neonazistowskim światopoglądem? „Innymi słowy, czy będą trzymać się za nosy i głosować na lewicową koalicję 3 kwietnia” – dodał András Gerő.

W przeciwieństwie do Mazsihis, Zjednoczone Węgierskie Towarzystwo Wiary Izraelitów i Magyarhoni Jewish Imaegylet już zabrały głos w sprawie skandali związanych z Jobbikami. Jednocześnie Mazsihisz prezentował się wcześniej jako awangarda w walce z antysemickimi manifestacjami publicznymi. Chociaż nie w imieniu organizacji, głos zabrał także jeden z jej naczelnych rabinów, Zoltán Radnóti. Podkreślił między innymi, że „po Holokauście nie machamy prawą ręką, nie rysujemy krzyża ani swastyki, nie mówimy słów uznania o Hitlerze, Szálasim czy Goebbelsie. "

Nie zażądał jednak tego, co zrobiły inne organizacje żydowskie, czyli usunięcia obu prawicowych polityków ze wspólnej lewicowej listy. Od razu wspomnieli o tym komentatorzy pod postem naczelnego rabina na Facebooku.

Zdaniem Andrása Gerő to zaszczytne, że Zoltán Radnóti zrobił ten krok, czyli tym stanowiskiem zrobił to, co miał zrobić, a jednocześnie nie zrobił tego jego kościół.

Niedopuszczalne jest, aby lewica sprzymierzała się z neonazistami

Nawiązując do podobnej wypowiedzi z poprzedniego wywiadu, profesor ELTE BTK podkreślił teraz: jego zdanie się nie zmieniło, nadal uważa, że ​​nie do zaakceptowania jest kolaboracja lewicy z neonazistami. Powstaje jednak pytanie, dlaczego to zrobił.

Według Andrása Gerő najprostszym powodem jest to, że zrobiono to dla korzyści politycznych. Z jednej strony można to uzasadnić tym, że odnieśli częściowy sukces w wyborach samorządowych w 2019 roku. Na przykład przy poparciu lewicy prawicowi kandydaci mogliby zdobyć kilka stanowisk, w tym fotele burmistrza. Z drugiej strony mogli pomyśleć, że jeśli arytmetyka polityczna jest taka sama jak arytmetyka tradycyjna, to jeśli zsumują głosy lewicy, mogą liczyć na sukces. - To bardzo częściowo weryfikowalne twierdzenie - zaznaczył András Gerő.

András Gerő uważa, że ​​lewicowi politycy nie mogą powiedzieć, że nazistowskie machanie rękami jest nie do zniesienia.

Podkreślił: to pokazuje, że lewica uprawia polityczną prostytucję. Innymi słowy, sypia z kimś, od kogo ma nadzieję skorzystać więcej. Jak powiedział, dotyczy to również neonazistów. Ale robią co najmniej tyle, ile mówią swoim wyborcom, że się nie zmienili - podkreślił historyk. Na pytanie, czy Dániela Z. Kárpáta i György'ego Szilágyi pozostaną bez konsekwencji i staną się punktem odniesienia w węgierskiej polityce, András Gerő powiedział: to, że o tym mówimy, jest już konsekwencją.

2022Plusz : pisaliśmy tutaj i tutaj

Źródło: Magyar Hírlap

Wyróżniony obraz: MTI/Szilárd Koszticsák