Dotarliśmy do tego punktu: główny pracownik Jelena, László Ákos Kövér Tóth, nazwał marszałka Izby Reprezentantów „o byczej twarzy”. Ludzie myśleli, że Márki-Zay nie jest już na lewicy po jego kiepskich tekstach w kampanii. Wtedy okazuje się, ile, jak to jest. - można przeczytać na portalu 888.hu.

Co więcej, tytułem artykułu – „Gruby o bękarcie” – autor chciał jeszcze bardziej zaostrzyć napięcie, chciał wcisnąć bezpośrednio w obraz czytelnika to, co myśli o Przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego. Redaktor naczelny gazety również entuzjastycznie mu pomógł, umieszczając artykuł jako artykuł przewodni w najbardziej prestiżowej części gazety, w rubryce Dolgok élé.

Słynny autor i jeszcze bardziej znany redaktor naczelny (Zoltán Lackner) wciąż mogli wyczuć coś nieprzyjemnego w związku z pismem, ponieważ w internetowym wydaniu gazety cofnęli się już nieco ze swoich dużych twarzy, sa » - Grubas, jak mam cię nazywać? oswoili oryginał.

Nastroje mogą szaleć w sercach reporterów, ponieważ László Kövér podejmował konsekwentne decyzje jako przewodniczący Izby Reprezentantów. Ma prawo decydować, kto może uzyskać członkostwo w komisjach, stanowiska w komisjach i stanowiska parlamentarne.

Ale zobaczmy dokładnie, jakimi słowami Ákos Tóth obraża László Kövéra:
„Zastanawiam się, jak by to przyjęli, gdyby powiedzieli, że László Kövér to prawdziwy łobuz, albo że obraziliby masy, które głosowały na Fidesz na zawsze”. I oczywiście nie można tylko upolityczniać mieszkańców Libsi, używając ładnych, wyrzeźbionych słów i opisując László Kövér na przykład jako pernahajdera lub pedellusa, bo to nie jest wystarczająco trudne dla mieszkańców wsi, nie, gané byłoby zdecydowanie lepiej, to działa nawet na najbardziej wiejskich terenach, więc na pewno można też zwrócić się do ludzi mieszkających na wsi. On jest gruby. Spróbujmy tego. Ale to nie jest pyszne. A co jeśli nasi odpadną z tego powodu?”

Widać, że Ákos Tóth wprost szuka powodu, by opisać László Kövéra tak ostro, jak to tylko możliwe. Wyjaśnia również, dlaczego wybrał niesmaczne, celowo obraźliwe określenie. Aby było nie do pomylenia, nawet na najbardziej wiejskich obszarach, jak bardzo Tóth chce się związać z marszałkiem Izby. Bo gdyby nie użył określenia „nieorzeźbiony”, myśli, że jego własny mógłby odpaść.

Nie wiem, dlaczego Ákos Tóth uważa, że ​​jego ludność wiejska jest tak nieoszlifowana, jak jego styl, albo że chce, żeby się pojawili.

Cały artykuł Józsefa K. Horvátha można przeczytać na portalu 888.hu.

Wyróżniony obraz: Zoltán Lackner, Ákos Tóth. Źródło: 888.hu