W niektórych miejscach miejscowi używali określeń, które nie tolerowały tuszu drukarskiego na Ákos Hadházy, wybranego przedstawiciela Zugló, ale nie brał on udziału w oficjalnym zaprzysiężeniu. Teść, który trzyma się z daleka od prac parlamentarnych, poprosił (i otrzymał!) sześć milionów forintów darowizn od ludu, twierdząc, że z powodu braku mandatu nie może finansować swojej kadry i opłacić kosztów administracyjnych związanych z jego pracą. Z drugiej strony żaden z mieszkańców Zugló, z którym rozmawiał Magyar Nemzet, nie dałby pieniędzy przedstawicielowi, który bojkotował prace.

Każdy, kto daje mu pieniądze, jest również głupi! - krzyknął ze złością do Ákosa Hadházy'ego, który właśnie usłyszał jego imię, XIV, który spacerował spokojnie ze swoją dziewczyną. dama dzielnicy wśród zielonych drzew American Road. Zrobił to w odpowiedzi na pytanie, co ma do powiedzenia na ten temat: niezależny poseł Zugló, który pierwotnie zdobył mandat jako kandydat Momentum jako kandydat lewicowej tęczowej koalicji, nie objął mandatu , więc mieszkańcy dzielnicy zostali bez reprezentacji.

Emerytowany pan z Zugló odpowiedział: to jest duży problem, bo skoro został wybrany, to musi wykonywać swoją pracę. Mężczyzna w średnim wieku obwinia mieszkańców Zugló za Hadházy, bo uważa za głupców także tych, którzy wybrali przedstawiciela opozycji, który był na wielu partiach. Małomówny mężczyzna z okolic Bosnyák utca również potępił nieostrożne zachowanie przedstawiciela Zuglót. Młody mężczyzna spacerujący z psem, przesłuchiwany na rogu ulicy Ibrány, w budynku prokuratury, bezpośrednio powiedział Hadházy'emu: „Wstydź się, bo to, co robi, jest oburzające”. I dodał: W Zugló i tak wszystko jest źle, od parkowania po nieudane działania przedstawicielskie i samorządowe.

Była jednak bardziej wyrozumiała mieszkanka dzielnicy: pani, która według jej zapewnień była w latach 90. pracownicą lewicowego dziennika. Współczuł przedstawicielowi opozycji, ale zaznaczył, że nie udzieli mu wsparcia finansowego.

Matka spacerująca z małym dzieckiem w pobliżu ulicy Laky Adolf powiedziała: „Zawód Hadhazy to weterynarz. Musi dobrze zarabiać w tym zawodzie, dlaczego miałbym mu przekazać darowiznę?” To prawda, że ​​jego zdaniem László Kövér nie mógł ograniczać działalności Hadházy'ego. Nie miał nic do powiedzenia na wtrącenie, że Marszałek działał zgodnie z obowiązującym prawem i że to polityk lewicy odmówił złożenia ślubowania i tym samym objęcia urzędu.

Ojciec trójki dzieci, który czytał w ogródku przy ulicy Korong, odpowiedział z półuśmiechem, czy da Hadházy pieniądze stanowczym nie, ale nie chciał o tym dalej rozmawiać, a potem szybko skierował się w stronę drzwi swojego domu. Z drugiej strony mężczyzna wychodzący z poczty, który powiedział, że nie ma pieniędzy, choć gdyby miał, to by dał, miał inny punkt widzenia. Znamienne jest jednak to, że potem ponownie zapytał, kim jest Ákos Hadházy i czym się zajmuje, bo go nie zna. Dziewczyna niosąca torbę z wzorem tęczowej flagi wyrzuciła w powietrze ciche „nie”, po czym kontynuowała ze spuszczonymi oczami. Sympatyzująca z przedstawicielem młoda para odpowiedziała już bardziej stanowczym „nie”, choć chłopak nie był zadowolony, gdy dowiedział się, z jakiej jesteśmy gazety.

Pełny artykuł Magyara Nemzeta można przeczytać tutaj.

Autor: János Molnár

Obraz: Facebook