Historyk Mária Schmidt, dyrektor Domu Terroru, towarzyszyła Viktorowi Orbánowi w ostatnich dniach na pogrzebie Michaiła Gorbaczowa i wraz z premierem złożyli hołd. Viktor Orbán był jedynym, który uczestniczył w ceremonii jako przywódca numer jeden państwa. We wczorajszym poście Mária Schmidt potępia tych, których niewdzięcznie nie było w chwilach żałoby, przede wszystkim Niemców. Pisze: „Niewdzięczni i bezwstydni! Mut verloren, alles verloren Gdy traci się odwagę, wszystko jest stracone!

Michaił Siergiejewicz Gorbaczow, ostatni sekretarz generalny Komunistycznej (bolszewickiej) partii Związku Radzieckiego, który był także ostatnim prezydentem Związku Radzieckiego, zmarł w wieku 91 lat.

Jego pogrzeb odbył się 3 września 2022 r. W Moskwie na cmentarzu Novogeevich, gdzie pochowana jest jego żona. Państwo rosyjskie nie zorganizowało mu oficjalnego państwowego pogrzebu, ale otrzymał odznaczenia wojskowe, a jego otwartą trumnę złożono zgodnie ze zwyczajem w Domu Związków Zawodowych w pobliżu Placu Czerwonego.

Kiedy odeszli najważniejsi przywódcy Związku Sowieckiego, przywódcy świata zachodniego przybyli na ich pogrzeby depcząc sobie po kostkach, aby zaświadczyć, że uważają zmarłych za godnych przeciwników, a raczej wrogów, których szanują nawet po śmierci. . Jednak tak nie było w przypadku Gorbaczowa. Gorbaczow był ulubieńcem Zachodu za życia. Ponieważ pomogło im to w łatwym zwycięstwie w zimnej wojnie. Bo wykonał serię jednostronnych gestów, ufając, że Amerykanie i „rozwinięty Zachód” je odwzajemnią. Z życzliwą nadzieją, przypominającą kraj naiwny, wycofał swoje wojska okupacyjne z naszego regionu, zgodził się na jedność niemiecką, na członkostwo w NATO starych i nowych w ten sposób utworzonych Niemiec. Czołowi politycy Zachodu wzięli go jeden po drugim i zapłacili za niego, schlebiając mu swoimi mediami i dekorując go bezsensowną Pokojową Nagrodą Nobla (1990).

Najlepszym dowodem na to, jak bardzo został zlekceważony, był jego sobotni pogrzeb, na którym oprócz Viktora Orbána, premiera Węgier, nie pojawił się żaden przywódca obcego państwa. Jednak Rosjanie z pewnością nie zorganizowali państwowego pogrzebu zmarłego, aby nie narażać przyjeżdżających na pogrzeb zagranicznych przywódców na nieprzyjemną sytuację koniecznością spotykania się i interakcji z rosyjskimi partnerami. Viktor Orbán, antykomunistyczny bojownik o wolność, który 16 czerwca 1989 roku podczas ponownego pochówku Imre Nagya i innych męczenników, publicznie wezwał wciąż nienaruszony Związek Radziecki do wycofania okupacyjnej armii z Węgier i umożliwienia demokratycznych wyborów, ukłonił się głowę na pogrzebie Gorbaczowa i podziękował mu w imieniu naszego kraju i jego rodziny za nie strzelanie, za wycofanie wojsk sowieckich z naszego kraju i tym samym przywrócenie wolności i niepodległości naszemu krajowi.

Ale żaden inny regionalny lub zachodni przywódca nie dał mu ostatniego słowa. Ani Amerykanie, ani Europejczycy nie zaszczycili swoją obecnością zmarłego, którego kiedyś uważali za swojego „bohatera”. Szczególnie uderzające jest to, że nie było ani jednego niemieckiego polityka, który wyraziłby wdzięczność Gorbaczowowi, bez którego ich kraj nadal byłby podzielony. Oczywiście, ponieważ Niemcy już nie istnieją, nie mają przywódców. Są ludzie, których nazywa się prezydentem, kanclerzem lub ministrem spraw zagranicznych, ale niech was to nie zmyli. Wszyscy od dawna mają świadomość, że nie reprezentują nikogo poza sobą. Dzień pogrzebu pokazał, że nową religią Niemców jest tchórzostwo. Ich przywódcy są tchórzami, niewdzięcznymi, niekulturalnymi, pozbawionymi szacunku. Oderwali się od kultury europejskiej, są bezkształtnymi nikim bez twarzy. A niektórzy Niemcy nie tylko ich tolerują, ale też za nimi podążają.

Dlatego nikt nie powinien robić gestów ani przysług Niemcom, bo oni ich nie cenią i nie odwzajemnią!”

Źródło i zdjęcie: Facebook/Mária Schmidt