W ostatnich tygodniach stało się jasne, że od 3 kwietnia opozycja wciąż nie może stanąć na nogi i nadal nie panuje nad sytuacją. W ostatnich wyborach samorządowych lewica akumulowała porażkę za porażką. To był Budapeszt III. Okręg w niedzielę 4 września.

Regionu tego nie można nazwać bastionem prawicy, Tímea Szabó również prowadziła kampanię u boku kandydata opozycji, ale to też nie wystarczyło. Głosowanie wygrała kandydatka Fidesz-KDNP Júlia Csikósné Mányi. Tego samego dnia kandydat prawicy odniósł zwycięstwo w Pence, a 11 września doszło do kolejnego fiaska opozycji: wraz ze zwycięstwem Csilli Fazekasa lewica straciła większość w pierwszym okręgu.

Wygląda na to, że lewica jest naprawdę na dnie, po serii przejściowych niepowodzeń, jest tak zdemoralizowana, że ​​prawie nie ma już aktywistów, więc teraz pozwoliliby studentom wykonywać pracę agitacyjną.

Mandiner wszedł w posiadanie korespondencji, z której wynika, że ​​partie lewicowe w czasie II wojny światowej. w wyborach uzupełniających, które odbędą się 2 października w powiecie, osoby do pracy w kampanii politycznej będą rekrutowane przez spółdzielnię szkolną.

Oprócz Jobbiku wśród pracodawców aplikujących młodych ludzi można znaleźć wszystkie partie sojuszu opozycji.

„Zapukanie do lokalu wyborczego, zwrócenie się do wyborców o przyjście 2 października na głosowanie” – to zadanie mieliby studenci, którzy widząc „doskonałą stawkę godzinową” – pensję 2000 forintów netto za godzinę – złożyliby wniosek o Praca.

Z listu jasno wynika, że ​​wokół domu partii opozycyjnych są naprawdę poważne problemy, wydaje się, że nie mają nawet wystarczającej liczby działaczy, aby objąć jeden okręg wyborczy gminy.

„Potrzebujemy więcej uczniów, więc nie krępuj się przyprowadzić przyjaciela, możesz pracować razem lub w parach” – czytamy w liście. Poza tym partie lewicowe obiecują przyszłym aktywistom elastyczny grafik: „Nie ma określonych godzin pracy, możemy to absolutnie dostosować do harmonogramu i możesz przyjść przez cały następny tydzień”.

Gazeta skontaktowała się w tej sprawie także z kandydatem lewicy, tymczasowo kandydującym Eszterem Nagyem, który w związku z listem stwierdził, że nic mu o tym nie wiadomo. Jak twierdzi, jako pierwsi dowiedzieli się o sprawie.

Mimo to stawki w II. okręgu, że niezależnie od wyniku większość lewicowych liberałów pozostanie w organie przedstawicielskim. I to nie tylko ze względów prestiżu politycznego, ale przede wszystkim dlatego, że mieszkańcy na początku października wydadzą opinię, czy zgadzają się z pracą nowego kierownictwa, czy też ocenią, czy dzielnica rozwinęła się bardziej pod rządami Fideszu do 2019 .

źródło: mandarynka

Wyróżniony obraz: Facebook