"Coś się nieodwracalnie zepsuło" - napisał w pożegnalnym liście przedstawiciel MSZP PE.

"Trudne pożegnanie" - tak swój zwykły niedzielny list rozpoczął przedstawiciel MSZP PE, który następnie w kilku punktach na swoim profilu w mediach społecznościowych wyjaśnił, dlaczego odchodzi z partii.

„Coś jest nieodwracalnie zepsute. Nigdy nie myślałem, że tak będzie. Że zerwany związek może zadać tyle ran nie tylko mnie, ale z pewnością także ciału mojej społeczności.

Piszę te słowa po długim czasie rozdzierania, wewnętrznej pracy i żałoby”.
István Ujhelyi wyjaśnił swoją decyzję.

„MSZP było moją drugą rodziną przez prawie dwie trzecie mojego życia”

„Coś jest nieodwracalnie zepsute. Próbowałem istnieć jako fakir na odłamkach, ale to już po prostu nie działa. Po tysiącu sześćset dwudziestu trzech dniach żegnam się z Węgierską Partią Socjalistyczną. Starałem się oddać tej społeczności przynajmniej tyle, ile od niej otrzymałem przez ostatnie dziesięciolecia – chyba mi się to udało. Do MSZP wstąpiłem w wieku osiemnastu lat, to była moja druga rodzina przez dwie trzecie mojego życia – wspominał polityk opozycji.

Następnie podziękował członkom i wyborcom partii, którym zawdzięcza karierę polityczną i wiele doświadczeń.

„Nigdy tego wszystkiego nie zapomnę, jak mógłbym. Nie żegnam się też z nimi, ale z mechanizmami dzisiejszego MSZP, jego oślepiającą bez przyszłości” – zaznaczył Ujhelyi.

Następnie stwierdził:

„Moje sumienie jest czyste, ponieważ nie zostałem zmieniony”

„Odrodzenie zbudowane na fundamentach Gyula Horn jest ryzykowne”

„W ostatnich latach nie raz próbowałem wstrząsnąć naszym środowiskiem partyjnym, po ostatniej szokującej porażce wyborczej, z bezwzględną szczerością nakreśliłem własną sytuację i podjąłem ryzykowną, ale – nadal twierdzę – jedyną szansę wymienił „dzieło odrodzenia zbudowane na fundamentach Gyuli Horna” .

„Czy popełniłem błąd, trzymając przed sobą lustro z surową szczerością? Móc. Ale nie skrzywdziłem naszych zwolenników pracowników socjalnych ani członkostwa, ale interesy naszych liderów zawodowych. (…) Ale w końcu musiałem to zobaczyć i zaakceptować: nie mogłem z tym przebić się przez mur wewnętrznej petryfikacji” – zaznaczył polityk.

Ujhelyi przeprosił tych, którzy są teraz rozczarowani jego decyzją.

„Wyciągam do nich przyjacielską dłoń, prosząc o zrozumienie. Mamy jeszcze długie życie, aby nieść osobiste żale.

Nasza wspólna walka o wolne, demokratyczne, europejskie Węgry wciąż czeka na nas jako zespół”
powiedział.
„Nawet po tym będę niezłomnie uderzać w dzwony”

Swoje przemyślenia zakończył stwierdzeniem „nie podda się w walce” . (...) „Jestem politykiem. Mam cele, plany, wiarę i siłę, by kształtować losy naszej wspólnej ojczyzny” – zapatrzył się w przyszłość.

Na koniec swojego wpisu podkreślił, że "jest to niezwykły niedzielny list otwarty. Jest jedynym w kolejce . Jak co tydzień od 2014 roku, nadal będę niezmiennie uderzać w dzwony. Bo to jest potrzebne ”.

Poniżej można zobaczyć odpowiedni wpis ustępującego przedstawiciela MSZP:

Po lewej stronie można zaobserwować przegrupowanie

Jak wcześniej napisał mandiner.hu , na polu opozycji można zaobserwować reorganizację. W ostatnich latach z MSZP opuścili Tibor Szanyi, László Botka, László Kiss, Sándor Szaniszló, Gyula Molnár i László Szakács. Kilku z nich dołączyło później do DK.

Zdjęcie otwierające: Árpád Földházi/Mandiner

źródło: mandiner.hu