Osiągnięto porozumienie między Budapeszteńskimi Zakładami Robót Publicznych (BKM) a reprezentacją pracowników w sprawie wznowienia usług publicznego transportu odpadów w stolicy 

– ujawnia komunikat prasowy BKM. Prezes Budapesti Közművek, a także prezes reprezentującego pracowników związku zawodowego HVDSZ 2000, podpisali w czwartek wieczorem porozumienie, które rejestruje świadczenia zakładane przez pracodawcę, a przedstawiciele pracowników zgodzili się na marsz w piątek , 7 października, do odbioru odpadów o świcie.

Umowa przewiduje między innymi, że pracownicy publicznych służb gospodarki odpadami i usług sanitarnych, a także pracownicy bezpośrednio obsługujących ich obszarów otrzymają jednorazową dotację brutto na koszty ogólne w wysokości dwustu tysięcy forintów. Budapesti Közművek wypłaci premię świąteczną w wysokości 120 000 HUF brutto wszystkim pracownikom niewykonawczym w grudniu 2022 r.

W oświadczeniu dodano, że strony negocjacji wspólnie uzgodniły, że zrobią wszystko, co w ich mocy, aby jak najszybciej wznowić transport odpadów. Jednocześnie wspólnie proszą o cierpliwość mieszkańców i instytucji stolicy do czasu całkowitego usunięcia skutków trzydniowej przerwy w dostawie usług. Niektóre zaplanowane zadania – takie jak wywóz śmieci w Terezváros, który ma się odbyć w ten weekend – zostaną wykonane w późniejszym terminie, ale oczekuje się, że ciągłość usług zostanie przywrócona w ciągu kilku dni.

Jak wiadomo, przerwa w pracy rozpoczęła się we wtorek 4 października rano w Wydziale Gospodarki Odpadami FKF, który działa samodzielnie w ramach Budapeszteńskich Zakładów Komunalnych. Jak pisaliśmy wcześniej, śmieciarze skarżyli się m.in. na to, że lewicowe władze stolicy rozpowszechniają kłamstwa na temat ich wynagrodzeń. Ponadto zatrudnili inspektorów do szpiegowania pracowników, a inspektorzy zarabiają znacznie więcej niż oni. Według Blikka lewicowy zarząd spółki kapitałowej groził wcześniej strajkującym zwolnieniem. W naszej gazecie napisano kilka artykułów o stałych problemach i trudnej sytuacji śmieciarzy, między innymi informowaliśmy o przypadku nierozdawania pracownikom napojów ochronnych podczas upałów oraz o wielu wypadkach przy pracy.

Jak donosi Magyar Nemzet, Gergely Karácsony już w tym tygodniu zwrócił się do służb ratunkowych o usunięcie śmieci z Budapesztu. A w artykule Világgazdaság podkreślono, że ich zdaniem twierdzenie rodziny Karácsony, że stolica nie może płacić wyższych wynagrodzeń śmieciarzom, jest nieprawdziwe, ponieważ państwowy holding zajmujący się gospodarką odpadami zatrzymuje część opłat za śmieci płaconych przez mieszkańców Budapesztu. Z drugiej strony rzeczywistość jest taka

państwowa spółka przekazała w tym roku do stolicy o 1,4 mld HUF więcej, niż wpłynęła z opłaty śmieciowej, a ponadto zapłaciła kolejny 1 mld HUF w związku z wywozem śmieci. W artykule dodano, że Karácsony i przedsiębiorstwo użyteczności publicznej kierowane przez Imre Mártha nie wszczęły do ​​tej pory żadnego oficjalnego postępowania z powodu długu państwowego, który, jak twierdzą, istnieje od lat.

- Właściciel gminy będzie uzgadniał z pracownikami firmy odpowiedzialnej za gospodarkę odpadami komunalnymi, aw piątek rano ponownie ruszy transport odpadów w Peczu - zapowiedział burmistrz miasta Baranya. Attila Péterffy (Jövője z Peczu), który przypomniał w swoim oświadczeniu wysłanym do MTI: w czwartek rano nie ruszyła zbiórka odpadów w mieście po gminnej firmie zajmującej się gospodarką odpadami Biokom NKft. 77 jej pracowników odmówiło pracy bez uprzedniego powiadomienia. Powiedział: po południu spotkał się z pracownikami zakładu transportowego firmy i wspólnie z dyrektorem zarządzającym Barną Meixnerem przejęli pisemne żądania robotników, a jednocześnie uzgodnili z nimi, że będą negocjować w kolejnych piętnastu dni roboczych, oprócz ciągłej konserwacji wywozu śmieci. Attila Péterffy we wcześniejszym oświadczeniu nazwał ruch robotniczy nielegalnym, uznając, że wstrzymanie pracy nie zostało ogłoszone, a żądania płacowe strajkujących uznał za niezgodne z rzeczywistością.

Zdjęcie otwierające: Śmieciarki ruszyły ponownie z zakładu FKF Ecseri út (Zdjęcie: Magyar Nemzet/Zoltán Havran)