Sędziowie federalni rozpoczęli bojkot Amber League Yale University z powodu braku wolności słowa i różnorodności intelektualnej. Na uczelni grupa studentów zaatakowała wcześniej konserwatywnego wykładowcę.

Czternastu amerykańskich sędziów federalnych już przyłączyło się do bojkotu Uniwersytetu Yale: odmawiają zatrudniania studentów prawa, którzy ukończyli uczelnię Amber League, jako urzędników sądowych.

Ostatnio do protestujących dołączyła Elizabeth Branch, sędzia federalny Sądu Apelacyjnego Stanów Zjednoczonych, która powiedziała konserwatywnemu magazynowi National Review, że „zgłoszono poważne obawy dotyczące braku wolności słowa w szkołach prawniczych, a zwłaszcza na Uniwersytecie Yale. "

Bojkot uniwersytetu rozpoczął się około dwa tygodnie temu, kiedy sędzia federalny James C. Ho oświadczył na konferencji, że „ponieważ kultura wykluczania i anulowania (kultura anulowania) w Yale Law School osiągnęła nadzwyczajny poziom, nie będzie już akceptował stamtąd urzędnicy”.

Nie chcę wymazać Yale, chcę, żeby Yale nie wymazało ludzi takich jak ja, powiedział Ho na konferencji.

Sędzia federalny wyraził też nadzieję, że dołączą do niego koledzy, a jednocześnie chciał, aby jego działanie było „przestrogą” także dla innych szkół prawniczych.

Wszyscy uczestniczący sędziowie odwołują się w swoim stanowisku do „podważania wolności słowa i różnorodności intelektualnej”, twierdząc, że tłumienie debaty jest nie tylko sprzeczne z podstawowymi zasadami państwa, ale także odrzuca standardy intelektualne.

Ponadto chcą też zwrócić uwagę na nowy „ruch” szerzący się w kręgach prawniczych – przy wsparciu uczelni – który odmawia reprezentowania tych, którzy nie zgadzają się z ich zdaniem.

Bojkot wywołał gorącą dyskusję. Byli tacy, którzy uważali, że nie jest to właściwa strategia w obliczu zagrożeń, które „potencjalnie” zagrażają swobodnym i otwartym dyskusjom. „Nie sądzę, aby karanie niektórych uczniów z powodu polityki bezmyślnej instytucji było właściwe lub sprawiedliwe” – powiedział sędzia apelacyjny J. Harvie Wilkinson. Inni jednak poparli ten pomysł, na przykład republikański senator z Teksasu Ted Cruz, który pochwalił sędziego federalnego

„twarda akcja przeciwko kulturze wymazywania”.

Mimo negatywnej krytyki Yale Law School utrzymała pierwsze miejsce w rankingu US News and World Report, dzięki czemu nadal jest uważana za najbardziej prestiżową w kraju. Osoby przygotowujące się do kariery sędziowskiej zazwyczaj chcą dostać się do tej instytucji bursztynowej ligi, bo statystycznie ci, którzy ją kończą, mają największe szanse na staż u renomowanego sędziego.

Nie wyobrażam sobie, aby studenci odrzucili upragnione miejsce w najbardziej prestiżowej szkole prawniczej w kraju, ponieważ niektórzy wpisali ją na czarną listę, prawniczka Vivia Chen wyraziła opinię na początku tego tygodnia w czasopiśmie prawniczym Bloomberg Law.

Jednak uniwersytet zaktualizował swoją politykę dotyczącą wolności słowa, uznając pewne problemy – takie jak marcowy incydent, w którym grupa studentów LGBTQ zakłóciła kampusowy wykład konserwatywnej mówczyni Kristen Waggoner. Wagoner powiedział później Fox News:

„Co dziwne, celem panelu było przedstawienie dialogu obywatelskiego między dwiema przeciwstawnymi ideologiami, poprzez znalezienie wspólnej płaszczyzny w kontrowersyjnych przepisach”.

Nowe zasady uczelni to m.in. ograniczenie możliwości nagrywania zajęć przez studentów oraz doprecyzowanie zasad organizowania pokazów.

Pomimo częściowego uznania problemów, dziekan uniwersytetu, Heather Gerken, podtrzymała podejście uczelni do wolności słowa. W liście do absolwentów napisał: „Wydział Prawa zawsze dążył do stworzenia żywego środowiska intelektualnego, które jest inspirującym polem dla idei”. Celem dziekana jest teraz „wzmocnienie trwałego zaangażowania w swobodną i nieograniczoną wymianę pomysłów”.

Źródło: naród węgierski

Wyróżniony obraz: Wikipedia