Nasz kraj wspierał region jeszcze przed wojną – zaznaczył węgierski minister spraw zagranicznych i handlu

Węgry są gotowe do dalszego udzielania Ukrainie wsparcia finansowego na zasadzie dwustronnej, ale w żadnym wypadku nie zgodzą się na kolejną wspólną pożyczkę z Unii Europejskiej na ten cel, powiedział w poniedziałek w Sofii minister spraw zagranicznych i handlu Péter Szijjártó.

Na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Inicjatywy Środkowoeuropejskiej w Bułgarii minister z zadowoleniem przyjął fakt, że UE przygotowuje nowy pakiet wsparcia dla Kijowa, ale dodał, że Węgry od dawna na różne sposoby pomagają sąsiedniej Ukrainie, m.in. „przedstawiają się jako najlepsi przyjaciele kraju”.

W swoim wystąpieniu zwrócił uwagę, że rząd wydał dziesiątki i setki milionów euro na wsparcie służby zdrowia, edukacji, instytucji kulturalnych i kościołów na Ukrainie, a nasz kraj skorzystał z pomocy jeszcze przed wybuchem wojny.

„Jesteśmy gotowi kontynuować wsparcie finansowe na zasadach dwustronnych, w oparciu o dwustronną umowę między Ukrainą a Węgrami. Ale z pewnością nie będziemy wspierać żadnego rodzaju wspólnych pożyczek Unii Europejskiej w tej dziedzinie” – powiedział.

"Dlaczego? Bo raz to zrobiliśmy. W czasie epidemii koronawirusa wspieraliśmy wspólne pożyczanie, ale to było aż nadto” – powiedział.

Komisja Europejska proponuje miesięczny pakiet wsparcia finansowego w wysokości 1,5 miliarda euro na pokrycie potrzeb finansowych Ukrainy w przyszłym roku, a inicjatywa legislacyjna ma zostać przedstawiona w tym tygodniu.

Péter Szijjártó następnie wpłynął na reakcje sankcji na wojnę. Uważał, że stało się dokładnie odwrotnie do tego, co obiecano przy wprowadzaniu ograniczeń, ponieważ wojna stawała się coraz bardziej brutalna, a gospodarka europejska zamiast rosyjskiej została rzucona na kolana.

To ostatnie dobrze ilustruje fakt, że Węgry wydały w ubiegłym roku na import energii 7 mld euro, podczas gdy w tym roku było to 19 mld euro, a jak tak dalej pójdzie, to w przyszłym roku otrzymają 29 mld euro – podkreślił.

„Musimy zrozumieć, że te reakcje zasadniczo zawiodły. Gospodarka europejska cierpi i jasne jest również, kto na tej sytuacji zyskuje” – powiedział.

Stwierdził: rząd nie pozwoli Węgrom zapłacić ceny za wojnę na Ukrainie, a jedynym rozwiązaniem jest pokój, o którym niestety mało kto mówi.

Na koniec minister odniósł się także do fal migracyjnych, które nawiedzają region Europy Środkowej, nazywając je poważnym wyzwaniem dla bezpieczeństwa. Podkreślił: Węgry są pod podwójną presją, bo już przyjęły milion uchodźców z Ukrainy i zapewniają opiekę tym, którzy chcą zostać, więc ukraińskie dzieci rozpoczęły rok szkolny w około 1300 szkołach i przedszkolach. Tymczasem południowa granica jest bez przesady oblężona, tylko w tym roku władze zapobiegły tam około 230 000 prób nielegalnego przekroczenia granicy.

Jak powiedział, te ostatnie liczby są zbliżone do tych, które wystąpiły podczas kryzysu migracyjnego w 2015 roku, w dodatku część przybyszów atakowała siebie nawzajem oraz funkcjonariuszy straży granicznej z bronią w ręku. Według jego słów, sytuację komplikuje również fakt, że zamiast wspierać ochronę granic, Bruksela nadal stosuje „hipokryzję”, zachęcając imigrantów do udania się do Europy, pomagając w ten sposób również podtrzymać biznesowy model przemytników ludzi, co jest nie do przyjęcia.

Źródło: magyarhirlap.hu

Zdjęcie: MTI/EPA/Pool/John Thys