Kontrola wprowadzona na granicy węgierskiej nie przyniosłaby oczekiwanego efektu, powiedział we wtorek minister spraw wewnętrznych Roman Mikulec (OĽANO) w związku z migracją. Według niego należy skupić się na ochronie zewnętrznych granic strefy Schengen.

Według Mikulca teoretycznie można by wprowadzić kontrolę granicy węgierskiej, ale ograniczyłoby to obywateli Słowacji przybywających z zagranicy. Zwrócił również uwagę, że środek byłby zbyt kosztowny, oprócz braku policji i dostępnego sprzętu, ponieważ Słowacja jest już członkiem strefy Schengen. Kolejnym argumentem ministra jest to, że zgodnie z unijnymi przepisami wzrost migracji nie jest powodem do zaostrzenia kontroli na granicy.

"To błędne przekonanie, że uda nam się hermetycznie zamknąć granicę i ani jedna dusza nie przejdzie, to niemożliwe, dlatego mówimy, że rozwiązaniem jest współpraca między państwami i kontrola granic zewnętrznych" - zadeklarował Mikulec . Za dobry przykład uważa kontrolę granicy słowacko-ukraińskiej przy współpracy międzynarodowej.

Mikulec powiedział, że w związku ze wzrostem migracji patrolują cały teren kraju, a wzdłuż granicy węgierskiej wraz z węgierskimi władzami słowacka policja pomaga też na granicy węgiersko-serbskiej. Powiedział, że ministerstwo zrobi wszystko, co możliwe, aby ograniczyć migrację i, jeśli to możliwe, odesłać uchodźców do krajów pochodzenia.

„Komisja Europejska musi negocjować umowy o readmisji z Turcją i Serbią” – dodał. Słowacja wywiera też presję na Komisję, by np. zharmonizowała politykę wizową z Serbią, ukarała handel ludźmi i zwróciła koszty, jak w przypadku uchodźców z Ukrainy.

Zdjęcie źródłowe i tytułowe: felvidék.ma/TASR